Oświadczenie w sprawie Giertycha to nie jedyny, dzisiejszy popis prokuratury w tzw. aferze podsłuchowej.
Najpierw pojawiła się informacja, że prokuratura dysponuje nośnikami, które są co prawda zniszczone i nie wiadomo, oraz nie wiadomo, czy w ogóle będzie wiadomo, co na nich jest, to jednak mają one związek ze słynną aferą.
Pewnie dlatego, że znaleziono je w garnkach z gotującą się zupą, obok których mogli przechodzić, choć nie wiadomo czy przechodzili, legendarni kelnerzy.
Następnie ogłoszono apel, aby do prokuratury zgłaszali się wszyscy, którzy podejrzewają, że mogli być podsłuchiwani.
I w tym momencie ja bym chciał przestrzec wszystkich przed nabijaniem się z tego posunięcia wysługujących się gangsterom i poprzebieranych.
Raczej zalecam łagodny uśmiech zadowolenia. Bo wygląda na to, że ich właściciele są już takiej desperacji, że postanowili wydać im polecenie sprowadzenia całej afery do granic absurdu, a nawet - jeśli się tylko da - tych granic przekroczenia.
Rozważając możliwe, dalsze scenariusze, uważam, że nie należy wykluczać na przykład szczerej nadziei ich wszystkich, iż największą grupą, jaka się do prokuratury zgłosi, będą ludzie podsłuchani w konfesjonale przez księży.
No bo rozmawia jeden z drugim z Panem Bogiem, a taki ksiądz go podsłuchuje. A nasłucha się takich rzeczy, że i milion specjalnych numerów "Wprost" dałoby się wydać. To się w pale nie mieści, oni nie mogą tego tak marnotrawić.
Księża katoliccy, największa grupa "podsłuchowo-hakowa" w Polsce.
Żart?
A co - poza kłamstwem, rabunkiem, zdradą i destrukcją - jest w III RP na poważnie?
Inne tematy w dziale Polityka