Właściwie należałoby chyba napisać - nadające na terenie Polski w języku polskim.
Od piątku do niedzieli Polska grała w I rundzie Grupy I strefy euro-afrykańskiej Pucharu Davisa z Rosją i wygrała 3:2. Jerzy Janowicz zwyciężył w obydwu swoich pojedynkach, a polski debel dopełnił reszty. Niestety, nie powiodło się Michałowi Przysiężnemu, który dwa razy przegrał. W reprezentacji Rosji nie zagrał obecnie najlepszy rosyjski tenisista - Michaił Jużny (14 pozycja w rankingu ATP), był natomiast doświadczony i solidny Dmitry Tursurnow (28), do którego Rosjanie dołączyli 17-letniego juniora z piątej setki rankingu.
Zwycięstwo Polski było więc do przewidzenia, większe problemy mogą być w kwietniu, jeśli w reprezentacji Chorwacji pojawią się Cilic i Dodig. Na pochwałę zasługuje przede wszystkim mecz Janowicza z Tursunowem, wygrany przez Polaka w trzech setach. Zaskakująco jak na niego spokojny, pewny i prawie pozbawiony charakterystycznych dla Jurka, dziwacznych, zepsutych zagrań w najważniejszych, decydujących momentach.
Fakt, że się w reprezentacji pojawił, świadczy także o tym, że niedawne spory na linii PZT - rodzina Janowiczów zostały chyba rozstrzygnięte, a ponieważ nie widać było również po nim skutków niedawnej kontuzji, dobrze to wróży w rozpoczynającym się właśnie turnieju w Montpellier, w którym Janowicz będzie rozstawiony z numerem 3.
To nie jest duży turniej, choć nie bez znanych nazwisk - Gasquet, Simon, Monfils. Taki w sam raz na pierwsze zwycięstwo w karierze?
Zmagań Polski z Rosją nie można było oglądać w żadnej, niekodowanej stacji telewizyjnej, ale zainteresowani przekazem w lepszej, niż internetowy stream jakości nie mogli tak bez końca narzekać. "Wystarczyło" mieć pakiet Canal+, który na kanale Canal+ Family transmitował całe spotkanie, podobnie jak wrześniowy mecz z Australią na warszawskim Torwarze.
Bo za tydzień będzie prawdopodobnie znacznie gorzej. W szwedzkim Boras, w meczu pierwszej rundy Grupy Światowej II Fed Cup Polska, z Agnieszką Radwańską na czele, będzie w dniach 8-9 lutego rywalizować ze Szwecją. I jak do tej pory wszystko wskazuje na to, że będzie to co najmniej czwarty z rzędu występ polskiej reprezentacji kobiecego tenisa, który nie doczeka się żadnej, telewizyjnej transmisji. Prawa do Pucharu Federacji ma również Canal+, ale na ten termin (8-9 luty) zapowiada relację z meczu Słowacja-Niemcy.
Rozumiem, że mecz niemiecko-słowacki to wyższa półka, bo I Grupa Światowa, ale z kolei Radwańska jest w tej chwili najwyżej rozstawioną zawodniczką, jaka zdecydowała się grać w Pucharze Federacji.
Może bym zrozumiał "wilcze prawa prywatnego rynku medialnego", gdzie słono opłacone prawa do transmisji są zazwyczaj obwarowane drakońskimi licencjami na wyłączność, a poza tym precyzyjnie określają, co nabywcy wolno, a czego nie. Może, powtarzam, bym zrozumiał, gdybym gdzieś nie przeczytał, że ktoś się starał o prawa do transmisji Pucharu Hofmana, ale gdy Janowicz zapowiedział, że nie wystąpi, stracił zainteresowanie. Stracił zainteresowanie - co z tego, że pokazówką - ale taką, w której wystąpiła cała plejada tenisistek i tenisistów ze światowej czołówki? W efekcie Puchar transmitowała na przykład telewizja rosyjska, czyli kraju, którego reprezentacji tam nie było.
Poza tym kibicom chyba należą się jakieś wyjaśnienia. Dlaczego na przykład mający prawa do transmisji Wimbledonu Polsat, nie transmitował w ogólnodostępnym, niekodowanym kanale finału Wimbledonu w 2012 r., a półfinałów z roku ubiegłego? Dwa lata temu Polka po raz pierwszy od ponad 70 lat zagrała w finale Wielkiego Szlema, a w zeszłym pierwszy raz w dziejach dwoje Polaków grało w takiego turnieju półfinałach. Naprawdę mamy uwierzyć, że prawa prywatnego rynku medialnego powodują, że nie da się zarobić, jak jest po temu okazja? Zabrakło możliwości, kasy czy chęci i wyobraźni?
Następne pytania, tym razem przede wszystkim do telewizji publicznej. Dlaczego nie możemy w ogólnodostępnej telewizji oglądać meczów tenisowych reprezentacji Polski, gdy po raz pierwszy w powojennej historii mamy tenisistkę ze ścisłej, światowej czołówki oraz tenisistę do tej czołówki aspirującego? I co z prawami do szczególnych, pojedynczych meczów (finały, półfinały WS), a nawet do ich retransmisji? Na pewno się nie da? Chwała TVP, że od początku 2013 r. transmituje naprawdę dużo kobiecego tenisa, ale dlaczego tylko w kodowanym TVP Sport?
To naprawdę zdumiewające, bo oprócz tego, że telewizje, zwłaszcza publiczna, marnują w ten sposób, mile widzianą np. przez władze, okazję do głoszenia chwały polskiego sportu, to w dodatku, co już jest zupełnie niezrozumiałe, szansę na zarobienie solidnej kasy. Przecież jest oczywiste, że transmisja w niekodowanym kanale zgromadziłaby kilkakrotnie większą widownię i przyniosła nieporównanie większe wpływy z reklam.
Inne tematy w dziale Sport