Polska, skazywana właśnie z powodu obecności w składzie Panfila, na porażki, wygrała drugi mecz, tym razem z Kanadą.
Grały ze sobą 288 i 11 rakiety ATP. Pierwszy zarobił w tym roku niewiele ponad 24 tys. USD, drugi - uznawany za jeden z większych talentów w dzisiejszym, męskim tenisie - prawie 1,8 mln. Grzegorz w Perth już zarobił więcej niż w całym roku.
Tak, Turniej Hopmana to tylko efekciarska pokazówka, nie traktowana zbyt serio przez najlepszych, ale ja ten mecz oglądałem i nie chce mi się wierzyć, że wymiany, w których momentami Raonic nie miał nic do powiedzenia, były rozegrane przez niego wyłącznie dla oddania meczu.
Poza tym wynik pójdzie w świat i może się okazać punktem zwrotnym w karierze, dotychczas plączącego się po Challengerach i trzeciej setce rankingu Grzegorza Panfila. Oby tak się stało. Są przecież całkiem świeże precedensy.
Jak niewiele trzeba, aby ujawnił się kolejny, pochowany gdzieś po zakamarkach turniejowej machiny, polski talent. I jak mało może starczyć, aby ponownie w niej zniknął.
Inne tematy w dziale Polityka