Po wczorajszym Brawo dzisiaj Brawo do kwadratu!
Katarzyna Piter wygrała w Luksemburgu z Yaniną Wickmayer 3:6, 6:1, 6:4. Mimo przegrania dość gładko pierwszego seta, nie załamała się, w drugim spuściła Belgijce porządne manto a w trzecim - jak prawdziwa rutyniara - była zawsze w decydujących fragmentach meczu lepsza, pewniejsza i spokojniejsza od momentami popłakującej i balansującej na granicy histerii Wickmayer.
W tę dziewczynę warto inwestować. Wie czego chce, i w wielu sytuacjach przejawia na korcie więcej energii i determinacji niż niejednokrotnie - zwłaszcza ostatnio - obie Radwańskie razem wzięte. Potrafi się cieszyć ze zwycięstwa i dopingować samą siebie, gdy jej nie idzie.
Nie jest jeszcze zawodniczką kompletną, trzeba jej przede wszystkim dobrego trenera przygotowania fizycznego, bo ja już mam dosyć oglądania polskich tenisistek oplecionych plastrami i bandażami, jak ofiary kataklizmu drogowego, po ledwie paru meczach w turnieju. Wielu rzeczy może się jeszcze nauczyć, ale w jej wypadku ja jestem przekonany, że ona tego naprawdę chce.
No i jeśli Papa Radwański nie dogada się ze swoimi, rozkapryszonymi, rodzinnymi gwiazdami, mam zawodniczkę, którą mógłby poprowadzić do sporych sukcesów i która by mu za to była z całą pewnością wdzięczna.
18 września Katarzyna Piter zamieściła na swoim profilu FB następujące zdjęcie :
Z takim podpisem:
"Pozdrowienia dla wszystkich z Korei...po treningu Aga w ogóle nie jest spocona, ale ja...? Życzę Wam miłego dnia!"
Z pewnością miało to być pełne szacunku podkreślenie różnicy klasy w porównaniu ze sławną koleżanką, i choć nikt tej różnicy w chwili obecnej nie zamierza kwestionować, ja na tym zdjęciu widzę coś jeszcze. Różnicę klasy w poważnym podejściu do uprawianego zawodowo sportu. Zgadnijcie na czyją korzyść?
Inne tematy w dziale Sport