Rusza turniej Rogers Cup w Toronto (kobiety) i Montrealu (mężczyźni), zarówno w kategorii kobiet jak i mężczyzn zaliczany do grupy najważniejszych zawodów zaraz po turniejach Wielkiego Szlema.
Z rzeczy wartych odnotowania - Jerzy Janowicz nie miał zbyt wielkiego szczęścia w losowaniu. Jednak to, co dla niego można uznać za pech, dla kibiców będzie oznaczało kolejne, wielkie emocje. Pierwsze dwie rundu wyglądają na łatwe, ale już w trzeciej trafi bowiem najprawdopodobniej na Rafaela Nadala. Szykuje się jeszcze jeden, heroiczny bój z gigantem światowego, koksowniczego tenisa.
Czy Jerzyk wyleczył kontuzję i czy tym razem nie puszczą mu nerwy, jak w półfinale z Murrayem, zobaczymy za kilka dni.
Z turnieju kobiet wycofała się w ostatniej chwili Azarenka. Oficjalnie z powodu kontuzji pleców. Rzeczywiście, w meczu finałowym w Carlsbad, przegranym przez nią z kretesem ze Stosur i to w stosunku, w jakim do tej pory przegrywała jedynie z Williams, nie wyglądała, delikatnie rzecz ujmując, najlepiej.
Czy naprawdę jest kontuzjowana, pewnie się nigdy nie dowiemy, ale warto zauważyć, że finałem w Carlsbad załatwiła sobie to, co chciała. Minęła w rankingu Szarapową, co oznacza że w US Open z Williams może się spotkać dopiero w finale. Ponieważ także Szarapowa nie zgra w Toronto, Azarenka - kontuzjowana lub nie - mogła spokojnie Toronto, nie mając tam praktycznie czego bronić, odpuścić. I w spokoju przygotować się do zawodów w Nowym Jorku.
Tak postępują, niech będzie że wykorzystując milczącą zgodę władz tenisowej federacji, najlepsi, którzy między innymi dlatego są najlepszymi.
Inne tematy w dziale Sport