Ja tam wierzę, że jak się kogoś, tak serdecznie, od czasu do czasu ochrzani, to czasem jakiś pożytek z tego być musi. Pewnie nie czyta, ale może jakieś fluidy...
Faktem jest, że na mecz z Flipkens Agnieszka Radwańska wyszła w porównaniu do poprzednich pojedynków, zupełnie odmieniona. Tak skoncentrowana i pozytywnie naelektryzowana, (może wreszcie dłuższa rozgrzewka przed pierwszym setem?) że obserwując ją można było być pewnym, że tego meczu nie odpuści, i że to będzie w jej wykonaniu dobry mecz.
I był, nawet bardzo dobry, a że do poziomu Agi dostroiła się Flipkens, wyszło z tego naprawdę piękne widowisko. Jedyne, co można Agnieszce zarzucić, to zbyt częste zapominanie, że musi się dobierać przede wszystkim do slajsowanego bekhendu Belgijki. Roztargnienie, które kosztowało ją pierwszego seta.
Ale poza tym, ja już bardzo dawno nie widziałem w jej wykonaniu tak równej, pewnej i agresywnej gry, dekorowanej zagraniami dobrymi, doskonałymi, a jednym wręcz genialnym.
To już jest na wielu portalach tenisowych uznawane za, przynajmniej do tej pory, tenisowe zagranie roku, z dużymi szansami, ze takim pozostanie do końca tego sezonu.
Tak może grać tylko ktoś, kto się do tego urodził, kto ma po prostu tenis w genach.
Komu najzwyczajniej w świecie nie wolno bać się na korcie nikogo.
I kto będzie miał i takich, marudnych fanów, którzy mu będą przypominali od czasu do czasu, że dar to także obowiązek.
Niech żyją sztuczne rzęsy!
Inne tematy w dziale Sport