Trwa dyskusja na temat zalewającej Europę fali przybyszów z Afryki i Bliskiego Wschodu. Została ona jednak sprowadzona do poziomu emocji, a brak w niej rzetelnej analizy przyczyn, które doprowadziły do obecnej sytuacji. Dlatego w swojej notce chciałbym się skoncentrować na faktach a nie populistycznych hasłach.
Fakt 1.
Oto wykres przedstawiający historię i prognozę rozwoju ludności świata w latach 1950 – 2050:
W 1950 roku ludność Europy była ponad dwukrotnie liczniejsza od ludności Afryki (odpowiednio 547 i 221 milionów). Do zrównania liczebności obydwu populacji doszło około roku 1995. Od tej pory ludność Czarnego Kontynentu gwałtownie rośnie, przy jednoczesnej stagnacji (a odliczając migrantów – recesji) panującej na naszym kontynencie. Obecnie w Afryce żyje już ponad miliard ludzi i jest już ona drugim pod względem liczby mieszkańców kontynentem. Warto zwrócić też uwagę, że niedługo Europa spadnie w tej klasyfikacji na czwarte miejsce – za Amerykę Łacińską.
Azja pozostaje ciągle niezagrożonym liderem, chociaż przyrost ludności na tym kontynencie jest zdecydowanie wolniejszy niż w Afryce – ale za to o wiele szybszy niż w Europie.
Jakie wnioski z tego można wysnuć? Bardzo proste: w połączonych naczyniach, jakimi są kontynenty Starego Świata, w dwóch poziom płynu rośnie, a w jednym spada. Naturalnym więc jest zjawisko wyrównywania różnic. I to jest jedna z przyczyn tego co się obecnie dzieje.
Fakt 2
Jednak nie tylko liczba, ale i jakość ma znaczenie. Możemy się o tym przekonać analizując kolejny wykres:
Widać na nim, że większość ludności Afryki stanowią dzieci i młodzież a Europy ludzie starsi i dysproporcja ta będzie się pogłębiała.
Wyjaśnia nam ten wykres obrazki jakie widzimy w telewizji i dane, z których wynika, że ok. 70% przybyszów stanowią mężczyźni – w zdecydowanej większości młodzi. Trudno żeby na podbój nowego terytorium wyruszały kobiety, dzieci i starcy. Na ich sprowadzenie przyjdzie odpowiedni czas, gdy już sytuacja osiedleńców zostanie ustabilizowana.
Fakt 3
Wracając do porównania obecnej sytuacji do naczyń połączonych, warto zauważyć, że tylko jakaś przeszkoda mogłaby powstrzymać lub spowolnić wyrównywanie w nich poziomu płynów.
Taką przeszkodą były państwa Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki, które blokowały swobodny przepływ ludzi między tym rejonem a Europą. Nie pozwalały one na wędrówkę do Europy zarówno swoim obywatelom jak i przybyszom z innych terenów.
Począwszy od amerykańskiego najazdu na Irak zaczęło się powolne kruszenie tej bariery. Operacja „arabska wiosna” i powstanie kalifatu doprowadziły do jej ostatecznego runięcia i przekształcenie się dotychczasowego strumyka przybyszów we rwącą rzekę, która niszczy wszystko na swojej drodze.
Podsumowanie
Powstaje pytanie: czy można jeszcze powstrzymać kolonizację Europy przez przybyszów z Azji i Afryki? Moim zdaniem nie ma na to szans. Pomijając już zupełnie fakt, że wśród większości przywódców i społeczeństw naszego kontynentu nie ma takiej woli – to nie obeszłoby się bez przelewu krwi i drakońskich metod, na które Europejczycy się nie zgodzą.
Dlatego pozostaje ratowanie się na własną rękę, czyli grodzenie granic i przerzucanie przybyszów, jak gorącego kartofla oraz niegodzenie się, pod żadnym pozorem, na przyjmowanie ich do siebie. Oczywiście i tak nie może to zapobiec ostatecznej klęsce, ale przynajmniej ją opóźni – choćby na życie obecnego pokolenia.
Inne tematy w dziale Polityka