Niedawno minęła 78. rocznica pogromu dokonanego na jedwabieńskich żydach. Jak co roku skończyło się to dyskusjami o ponowną ekshumację ofiar tej zbrodni. Dyskusje, dyskusje, a od 2003 roku nikt sprawy nie ruszył. Jednocześnie, wbrew w mojej ocenie większości społeczeństwa, nie jest to sprawa zamknięta.
Rys historyczny i stan faktyczny
Sprawa Jedwabnego nie zaczęła się w lipcu 1941 roku, a 17 września 1939 roku. Po agresji ZSRR na Polskę, część jedwabieńskich żydów przystąpiła do kolaboracji z najeźdźcą. Skutkiem tego były aresztowania wywózki na Syberię. Pisze o nich prof. Tomasz Strzembosz w felietonie "Przemilczana kolaboracja". 22 czerwca 1941 Niemcy napadli na ZSRR i Jedwabne wpadło w ręce III Rzeszy. Wówczas doszło do nieudokumentowanych przypadków samosądów Polaków na Żydach w strukturach lokalnego NKWD. 10 lipca 1941 miejscowi żydzi zostali zapędzeni do stodoły i spaleni. W 1949 roku odbył się pokazowy proces sprawców.
Po roku 1990 sprawa Jedwabnego wróciła na wokandę. Karierę zrobił wówczas socjolog Jan Tomasz Gross, publikując w "Sąsiadach" tezę o 1600 żydów jedwabieńskich zamordowanych przez Polaków. Wydana w 2000 roku książka miała rzucić naród polski na kolana. Część rzuciła, część zirytowała, rozczytali się w niej Żydzi na całym świecie, a sama książka stała się zapalnikiem swoistego Teatru Jedwabnego - mój termin,
Zadecydowano więc o ekshumacji i śledztwie w IPN. Sama ekshumacja została na polecenie Lecha Kaczyńskiego (wówczas min. sprawiedliwości), po protestach żydów wstrzymana w 2001 roku. Przeprowadzono tylko częściową bez ruszania kości. Punktem kulminacyjnym był przeprowadzony w 60. rocznicę pogromu, czyli 10 lipca 2001 roku, medialny pogrzeb Polski. Przyjechali żydzi, polscy politycy na czele z prezydentem Kwaśniewskim (w stanie trzeźwym), Władysławem Bartoszewskim i klerem katolickim. Odprawiono pogrzeb, opluto Polskę i rzucono nas na twarz, mimo iż oficjalnych wyników śledztwa nie było. Do sprawy powrócono w 2002 roku za sprawą interpelacji SPS-0202-1094/02 posła Janusza Dobrosza, w której pytał on m.in. o powody zaprzestania ekshumacji. Odpowiedzi nie otrzymał. W 2003 roku zapadł wyrok - wg. IPN winni pogromu są Polacy. Dlaczego zatem wiele osób to kwestionuje? Odpowiem później.
Jedwabne jako element antypolskiej nagonki
Dla usiłującego nas obrabować Przedsiębiorstwa Holokaust sprawa Jedwabnego jest koniem, na którego wsiedli i niczym lajkonik zaczęli młócić nas, byśmy czuli się winni i upokorzeni. Wyborcza każe nam się wstydzić, Gross dostaje kolejne odznaczenia i jest autorytetem żydów światowych, społeczeństw zachodnich i środowisk Gazety Wyborczej.
Wątpliwości wokół śledztwa
Kluczowym dla każdej zbrodni jest ustalenie liczby ofiar i tego, jak zginęli. Gross wyprowadził tezę o 1600 ofiarach. To liczba ogółu populacji Żydów w Jedwabnem przed wojną (za prof. Wolniewiczem). Zginęli od podpalenia stodoły. Jednak na miejscu znaleziono łuski z niemieckich karabinów, a z ich datowaniem problemy są do dziś. Przywołanego na świadka przez Grossa, Szmula Wassersteina, nie było tego dnia w Jedwabnem. Śledztwo oparto o częściową tylko ekshumację, bo zabronił Kaczyński na polecenie żydów - przypominam, że w Polsce obowiązuje prawo polskie, nie rabinackie, a ofiary nie można pozostawić na miejscu przestępstwa. Kości należało wykopać, jak zrobiono w pobliżu Wawelu, po tym jak Izrael napluł na nas w 2018. Częściowa ekshumacja to jak, za przeproszeniem, podejść do zlanego olejem silnika samochodowego i powiedzieć, że olej pryska spod pokrywy zaworów nie mając ku temu podstaw w postaci faktycznego zdiagnozowania źródła wycieku. Zastanawiający jest też pośpiech związany z zasypaniem kości przed medialnym pogrzebem polski w 2001 roku - "Kończcie już bo szabas". Warszawska Gmina Żydowska, na łamach "Kolbojnika" stwierdziła, że stodoła jedwabieńska nie spełnia wymogów talmudycznego grobu żyda - czyli powód do rozkopania.
Reakcje, czyli kto za, kto przeciw
W wielu Polakach wizja ponownego rozkopania Jedwabnego budzi strach i wściekłość. Reagują oni jak na wandala demolującego ich dom. Krzyczą o rewizjonizmie, negowaniu, a co bardziej bezczelni, że "polaczki próbują zmazać z siebie winę" i deklarują, że "zadbają, by nam się to nie udało". Część dla świętego spokoju wolała niejako rzucić im Jedwabne na pożarcie "macie, nażryjcie się tym Jedwabnym i się od nas odp...". Popełniacie moi drodzy zasadniczy błąd. Po pierwsze nie najedzą się Jedwabnem. Po drugie Przedsiębiorstwo Holokaust trzeba zagłodzić, a nie je karmić. Jeżeli rzetelne śledztwo wykaże, że jednak my - no to niestety. Przynajmniej nie będzie już wątpliwości. Część też ze strachu przed żydami, że nas rozjadą medialnie.
Za:
- dr Ewa Kurek - inicjator akcji ponownej ekshumacji,
- dr Leszek Żebrowski - historyk,
- Jan Tomasz Gross - to nie żart. Gross dopatruje się w tym potwierdzenia swoich tez,
- Rafał Ziemkiewicz - publicysta,
- Sygnatariusze petycji o ponowną ekshumację.
Przeciw:
- Tadeusz Płużański - historyk obawia się, że żydzi nas za to rozniosą,
- niekoronowany król Polski Jonny Daniels - za portalem wprawo.pl - „Nawet jeśli pod tą inicjatywą podpisze się 40 milionów osób, ekshumacja w Jedwabnem nie odbędzie się. To jest sprzeczne z prawem żydowskim, żydowskie dusze wystarczająco już cierpiały i nie ma potrzeby, żeby cierpiały ponownie. Ponowna ekshumacja w Jedwabnem zniszczyłaby wszelkie relacje pomiędzy Polską a międzynarodową społecznością Żydów. Ta poszukująca medialnej kariery pani doktor rujnuje międzynarodowy wizerunek Polski i godzi w dobre imię jego świątobliwości Jana Pawła II, którego imię nosi uniwersytet, który ukończyła” – powiedział Daniels w 2016 r. na wieść o rozpoczęciu zbiórki podpisów pod wnioskiem o wznowienie ekshumacji.
- większość społeczeństwa.
No to rozkopać, czy nie
Tak. Wszystkie działania wokół tej sprawy dają wyraźne poszlaki by sądzić, że ze sprawą ewidentnie jest coś nie tak. Śledztwo zawsze przecież może wykazać naszą winę. I wówczas będzie już ona bezsporna. Bo po tym, co się dzieje, nie jest dziwne, że są osoby, które domagają się zbadania sprawy jeszcze raz. Niestety nie ma na to woli społecznej i politycznej. Strach czy służalczość? Wolę nie wiedzieć.
Inne tematy w dziale Polityka