Ucieczka byłego wiceministra, obecnie posła Marcina Romanowskiego na Węgry jest wydarzeniem bez precedensu. Nie tyle jako sam fakt ale kierunek. Jeszcze żaden polityk nie ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości w kraju unijnym, członku NATO.
Zadaje to kłam powszechnej propagandzie jakoby, zwłaszcza po "niczym nie sprowokowanej, pełnoskalowej inwazji" Rosji na Ukrainę UE i NATO były wyjątkowo skonsolidowane. Jak widać, to bujda na resorach i zaklinanie rzeczywistości.
Dokąd uciekają politycy PO? Na razie donikąd bo nikt ich nie ściga. Szumnie ogłoszony swego czasu przez "zjednoczoną prawicę" program cela+ nie przyniósł, niestety, żadnych efektów.
Pamiętam słynne "audyty" po wygranych wyborach gdy nowo mianowani posłowie wyliczali niekończące się litanie rzekomych uchybień i przekrętów dokonanych przez polityków PO-PSL. Okazało się to burzą w szklance wody i sprawa szybko przyschła.
Powody mogły być dwa: albo PiS zastosował niepisaną zasadę "my nie ruszmy waszych, wy nie ruszacie naszych" (tym bardziej, że zbytnia dociekliwość mogłaby uderzyć także w "naszych"). Albo po prostu nie było afer albo były tylko organy ścigania nie miały dowodów co na jedno wychodzi.
Nowa koalicja złamała chyba w.w zasadę i jednak zaczęła ścigać aferałów. Nikt mi raczej nie wmówi, że 11 zarzutów przeciwko Romanowskiemu, a ma dojść jeszcze 7, to wszystko lipa i "polityczna zemsta". Zresztą sam Romanowski swoją ucieczką potwierdził, że coś jest na rzeczy. Argument, że "nie mógł liczyć na uczciwy proces" jest mocno naciągany kupią go jedynie fanatyczni wyznawcy PiS.
Dlaczego akurat Węgry a nie jakiś południowoamerykański kraj nie mający z Polską umowy o ekstradycję? Tego mówiąc szczerze nie wiem. Wiem natomiast jak złe stały się stosunki dyplomatyczne z Węgrami, ponoć naszymi bratankami. Polska jako "sługa Ukrainy" nie mogła się jakoś dogadać z Orbanem, który w kwestii pomocy Ukrainie ma zdecydowanie pragmatyczny stosunek. Dba przede wszystkim o interes Węgier i nie godzi się oddawać Ukraińcom ostatniej koszuli jak nasi rodzimi "słudzy". To pragmatycze podejście do Ukrainy zaskarbiło mu nawet epitet "pieska Putina". Zgoda na udzielenie azylu mogła być formą zemsty za nieprzyjazne działania prowadzone przez rząd z Warszawy na forum UE.
Istnieje jednak inny ślad. Tym śladem jest były prezes Orlenu D. Obajtek. Robił bardzo poważne interesy z Węgrami przy okazji łączenia Orlenu z Lotosem. W myśl jakichś dyrektyw unijnych Lotos musiał się pozbyć stacji benzynowych i kto był szczęśliwym nabywcą? Właśnie węgierski MOL. To oczywiście może być zwykły zbieg okoliczności i prezes Obajtek słynący ze swej uczciwości i geniuszu biznesowego wybrał z pewnością najlepszego oferenta. Zawsze jednak przy takich okazjach mogą zawiązać się całkiem nieformalne przyjaźnie...
Sam Obajtek, którego koniecznie chciała przesłuchać jakaś komisja sejmowa bawił właśnie na Węgrzech aż uzyskał mandat europosła i został objęty imunitetem. Widać, że Węgry to przyjazny kraj. Ktoś złośliwy mógłby powiedzieć, że pan Obajtek ma tam jakieś szczególne fawory i teraz skorzystał z tego uciekający przed polskim wymiarem sprawiedliwości Romanowski.
Sprawa jest nieprzyjemna dla obydwu stron politycznego konfliktu. Dla Koalicji to problem bo straciła potencjalnego oskarżonego w sztandarowym procesie. Dla PiS to także niezbyt przyjemna sytuacja bo Romanowski swoją ucieczką pośrednio wykazał, że coś jest na rzeczy. A sprawa jest rozwojowa bo zarzuty w tej samej sprawie mają już ponoć 23 osoby.
Sprawa będzie miała także szerszy, międzynarodowy kontekst bo pokaże, że teza o całkowitym zjednoczeniu UE i NATO to bujda na resorach. Jedyną osobą, która się z tego cieszy jest z pewnością oprawca naszego bratniego narodu ukraińskiego, którego jesteśmy wiernymi sługami czyli kagiebista Putin. Na Kremlu pewnie jakiś korek od szampana wystrzelił.
Inne tematy w dziale Polityka