Jest jedna, szczególnie charakterystyczna cecha kiełbia "doznawanego" w naturze.
Kto za smyka brodził w jakiejś piaszczystej rzeczce, choćby takiej jak Płonia w Szczecinie, ten wie, że po jakimś czasie podpływają do nóg jakieś rybki i zaczynają nas skubać w stopy ("całują" nogi). Są to kiełbie przywabione chmurkami piasku i mułu, które wznieciliśmy. Gdzie się dno zmąci, tam podpłynie kiełb - bo tam na pewno znajdzie dla siebie coś do zjedzenia.
Rybka to niewielka i sympatyczna, z rodziny karpiowatych. Ciało walcowate w przekroju (kluska), pysk dolny z dwoma wąsikami, oko rybie, okrągłe, jak to u ryby. Ubarwienie buro-piaskowe, przystosowane do środowiska i przydennego trybu życia, lekko nakrapiane ciemnymi punkcikami. Jako taki, stanowi kiełb model i wzór ryb przydennych, tj. bytujących przy samym dnie, a często bystrym nurcie, takich jak brzana (rozpatrywana po inżyniersku, jest po prostu olbrzymim kiełbiem).
Rybka, jak już wspomniałem, uważana za 'sympatyczną', traktowana przez wielu wędkarzy z rodzajem sentymentu. Łatwo rozpoznawalna także dla laika - nie tylko po tym, że "całuje" stopy, ale też po samym wyglądzie stada kiełbi: charakterystyczny widok piaszczystego dna usianego niewielkimi rybkami jak przecinkami. Kozy są mniejsze i zagrzebują się w piasku - kiełbie się co najwyżej odsuną nieco dalej.
Tradycyjne wykorzystanie kiełbia jest dwojakie: jako żywiec na drapieżnika (ponoć szczególnie na sandacza, ale też na całą resztę), i jako ryba konsumpcyjna, obsmażona na maśle. Nasi dziadkowie często kiełbika uważali za największy przysmak. Żeby jednak skosztować kiełbia, trzeba znaleźć wodę, w której jest go dużo, i w której osiąga znaczne, kluchowate rozmiary. W małych rzeczkach jest coraz gorzej, chyba ze względu na cykliczne, letnie niżówki, a czasem wręcz wysychanie strug i potoków. Najładniejsze kiełbie widziałem w ostatnich latach w gliniankach i jeziorach - potrafiły występować naprawdę obficie, i do tego były to apetyczne, grube kluchy!
Jazgarz ma z kiełbiem sporo wspólnego (przydenny i stadny tryb życia, rycie w dnie, podobne stanowiska), choć nie jest miłą, sympatyczną rybką, tylko kolczastym szkaradztwem z rodziny okoniowatych i "chwastem rybim", wielkim ikrożercą. Ciało oliwkowe, z fioletowym połyskiem, lekką centką, żabio spłaszczone. Wydajność rycia w dnie ma rekordową, oczywiście proporcjonalnie do swej wielkości. A postury jest podłej, ot, takiej na palec, ewentualnie półtora palca. W Rosji są większe, nawet ponadtrzydziestocentymetrowe - i uchodzą za przysmak (są takie i w naszych Zalewach: Wiślanym i Szczecińskim). U nas są przez "grunciarzy" i "robaczkarzy" znad odrzanych i wiślanych brzegów traktowane w sposób nienawistny, jako szkodnik obżerający robaki z haczyków. Kara jest jedna: wywalamy gada w krzaki. W świecie pojęć i wyobrażeń przysłowiowego "gumofilca" jazgarz to Zło, które należy Zwalczać. Wśród licznych nazw ludowych przeczuwają już Państwo zapewne tę szczególną, której wymienić nie wypada?
Mieliśmy z kuzynem zabawną przygodę z jazgarzami, z tych przygód przytrafiających się wyłącznie wędkarzom, którzy polezą wszędzie, gdzie zobaczą jakąś wodę, i jeszcze wsadzą tam rękę próbując wydobyć coś godnego uwagi. W mroźny, grudniowy wieczór wybraliśmy się "na miętusy" na Płonię - oczywiście wyszła pełna porażka, ani skubnięcia. Wracając do domu zaszliśmy pod most na ul. Anieli Krzywoń, i poświeciliśmy latarką w wodę przy faszynie. Co ciekawe, woda była tam wybrukowana małymi, parocentymetrowymi rybkami. Były ospałe i nieruchawe, więc szło je wyłapywać ręką: były to małe jazgarze.
Kuzyn trzymał je jakiś czas w akwarium - na podstawie obserwacji ich zachowań zaliczył je do ryb mniej bystrych (to eufemizm).
"Radykał, ale sympatyczny" (z filmu) Szczerzy przyjaciele wolności są niezmiennie czymś wyjątkowym. (Lord Acton)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości