Po niespodziewanym ciosie, jaki zadaje życie, po niewyobrażalnej klęsce można się poddać. Odpuścić, zapaść się w niebyt, stracić sens. Można także stoczyć walkę o siebie. O bliskich. Wyzwolić nadludzką siłę, która drzemie w człowieku. Rozpacz i bezradność przekuć w działanie. Aktorka Ewa Błaszczyk wybrała tę drugą drogę. Z potrzeby nadania sensu tragedii, która dotknęła jej rodzinę, narodziła się fundacja „Akogo?”, a potem jedyna w Polsce klinika dla dzieci w śpiączce - „Budzik”.
W lutym 2000 roku nagle zmarł mąż aktorki Jacek Janczarski. Ewa Błaszczyk została sama z 6-letnimi bliźniaczkami Manią i Olą. Nie zdążyła przejść przez proces żałoby, kiedy los doświadczył ją ponownie. W maju Ola zadławiła się popijając tabletkę. Dziewczynka doznała niedotlenienia mózgu i zapadła w śpiączkę.
Aktorka poniosła dwie straty w krótkim czasie. Jak sama mówi, nie zadawała sobie nigdy pytań, dlaczego spotkało to właśnie ją. Nie czuła złości, nie buntowała się. „Czułam się samotna, zostawiona. Niczyja” – powie po latach w rozmowie z Agnieszką Litorowicz-Siegert. Bezradność, jaka dopadła ją tuż po tragedii zamieniła w działanie. Myśli, by pomóc chorej córce i stworzyć normalny dom dla zdrowego dziecka, były silniejsze niż własny ból. „Moja droga zaczęła się układać sama, z pojedynczych kamieni. Spotkania, ludzie, zdarzenia, zbiegi okoliczności (…) „ – wyznaje Błaszczyk.
„Jest pani osobą publiczną i skoro już pani się to przytrafiło, pani obowiązkiem jest stworzenie fundacji, rozruszanie tematu. Ma pani wielu kolegów, proszę to zrobić” – powiedział kiedyś Ewie Błaszczyk profesor Franz Gerstenberg, światowej sławy autorytet w dziedzinie badań nad śpiączką. Aktorka zastosowała się do sugestii lekarza i już 2002 roku została powołana fundacja "Akogo?", której została współzałożycielką i prezesem. Instytucja pomaga dzieciom po najcięższych urazach mózgu. „A co, a kogo…?” – tak często pytała Ola, córka aktorki, stąd wziął się pomysł na nazwę placówki.
W 2013 fundacja wybudowała i oddała do użytku Klinikę "Budzik", która działa przy Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. „Budzik” jest pierwszą w Polsce placówką medyczną na najwyższym poziomie, w której leczone i rehabilitowane są dzieci w śpiączce. „Zawsze mówię, że >>Ola to nam zrobiła<<. Nie wiem, co więcej. Ale powstanie Budzika nadaje jakiś sens temu, co się stało” – wspomina w książce Ewa Błaszczyk.
Do Budzika trafiają dzieci krótko po wypadkach. Do placówki zgłaszane są najczęściej przez lekarza lub rodzica. Kwalifikowane są do przyjęcia po orzeczeniu specjalnej komisji, która analizuje dokumentację medyczną małego pacjenta. W klinice dzieci mogą przebywać rok. „Z medycznego punktu widzenia właśnie w takim czasie od wystąpienia urazu walka ma największy sens”– tłumaczy aktorka. 24 lutego ze śpiączki wybudził się 17 pacjent „Budzika”, to 17-letnia Olga, która zapadła na śpiączkę na skutek urazu komunikacyjnego.
Ola - córka Ewy Błaszczyk ma dziś 20 lat, nadal jest w śpiączce. Aktorka usłyszała, że wybudzenie jej byłoby cudem. „Jeśli uświadomisz sobie, że zrobiłaś naprawdę wszystko i że współczesny świat nie ma już nic więcej do zaoferowania, to nie masz wyjścia. Musisz zaakceptować tę prawdę – mówi w rozmowie z Agnieszką Litorowicz-Siegert Błaszczyk. I dodaje, że w pewnym sensie można taką świadomość oswoić: „na takiej zasadzie, jak da się oswoić brak połowy ciała. Połowy ciebie nie ma, ale żyjesz” – puentuje.
*Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Lubię żyć” Agnieszki Litorowicz- Siegert.
Komentarze
Pokaż komentarze (5)