Ernest Skalski Ernest Skalski
55
BLOG

Prezydentowi wiatr w oczy wieje, a premierowi diabeł dzieci koły

Ernest Skalski Ernest Skalski Polityka Obserwuj notkę 33

 

Tak nisko notowany nasz prezydent jeszcze nie był. 68 procent ocenia go źle i tylko 23 dobrze. Czyli popiera go, z grubsza biorąc, żelazny elektorat PiS, plus parę dodatkowych procent. Prezydentowi szkodzi już prawie wszystko, a ostatnio jego aktywność związana z tragicznym pożarem w Kamieniu Pomorskim.  

Łukasz Warzecha, w Salonie 24, miał bez wątpienia rację, pisząc o niepotrzebnej żałobie narodowej, co potwierdziło dość powszechne olanie tego stanu przez  większość instytucji, które powinny przestrzegać jego zasad. Obojętność, irytacja chyba przeważały w komentarzach internetowych nad przekonaniem o  zasadności tej  decyzji. Ale jeszcze bardziej zaszkodził Lechowi Kaczyńskiemu sposób w jaki zareagował na pożar. 

Przybycie na miejsce premiera Tuska zostało odebrane jako potrzebne, choć faktycznie takim nie było. Pisałem to już i powtarzam; w przypadku wszelakich katastrof potrzebny jest na miejscu kierujący wszelakimi służbami na najniższym szczeblu, z którego można ogarnąć całokształt akcji. Wszelkie wyższe naczalstwo raczej przeszkadza, odciąga uwagę ratujących, zajmuje ich czas. Rząd jest odpowiedzialny za to by odpowiednie służby istniały, były należycie zorganizowane, wyposażone i wyszkolone. I aby istniały odpowiednie normy prawne.  

Publika jednakże, przy spektakularnych wydarzeniach, oczekuje od ludzi władzy okazania współczucia, udziału w akcji pomocy. Prezydentowi Putinowi miano za złe, że nie przerwał urlopu kiedy wydarzyła się katastrofa na okręcie podwodnym ”Kursk”. I politycy na całym świecie wiedza co daje w ocenie opinii publicznej taka aktywność i ile kosztuje jej zaniechanie. 

Pożar w Kamieniu wygrał medialnie Donald Tusk, a Lech Kaczyński go przegrał. Tusk się pojawił na miejscu wcześniej, a prezydent  o ponad dwie godziny później. To był z punktu widzenia PR błąd. Ale jeszcze większym błędem była kolejna skarga na to, że rząd nie informuje prezydenta o tego rodzaju wydarzeniach, na co padła słuszna odpowiedź, że wystarczyło oglądać TVN 24, by się w porę dowiedzieć o pożarze. Na prezydenta pracuje już 600 osób i miałby  kto monitorować podstawowe serwisy informacyjne przez cala dobę, jeśli szef chce być na aktywny na bieżąco. 

Przy okazji padła kolejny raz skarga na obcięty budżet kancelarii, który nie pozwala na udzielenie odpowiedniej pomocy poszkodowanym. A tu każdy mniej więcej zorientowany wie, że  budżet państwa dysponuje środkami na nadzwyczajne wydarzenia, zaś kancelaria prezydenta dostaje środki na inne, określone cele. Lecz generalnie; ktoś  kto się skarży na złe traktowanie może budzić współczucie, czy nawet litość, lecz nie szacunek. Płaksa nie ma autorytetu. 

Lech Kaczyński robi różne rzeczy, lecz  wygląda to tak, jakby jego głównym celem i wysiłkiem był on sam. Udowadnianie, że jest prezydentem , że  jest aktywny, że jest ważny, a nawet ważniejszy. Wiadomo od kogo. To już jest żenujące. 

Któryś z ekspertów od psychologii społecznej zauważył, że w przypadku sporu obserwatorzy, którym się nie chce zgłębiać jego niuansów, z reguły popierają tego, który jest dla nich bardziej sympatyczny. A któryś z komentatorów, z kolei, stwierdził, że cokolwiek Lech Kaczyński zrobi, czy też nie zrobi, powie czy też nie powie, to i tak będzie za to ganiony. I rzeczywiście tak jest. I trudno to uznać za sprawiedliwe i obiektywne. Powstaje jednak pytanie czy ktoś  kto, przy swoich niechby nawet najlepszych intencjach, swoja osobowością i zachowaniem prowokuje do siebie niechęć większości nadaje się na prezydenta wszystkich Polaków ? Przecież nie ma obowiązku bycia prezydentem RP. 

Tyle tylko, że  ta zasada chyba nie obowiązuje w układzie; Jarosław i Lech Kaczyńscy.

 

 

 

”...Skalski to mistrz syntezy ”sprzedawanej”... atrakcyjnie” (Stefan Kisielewski)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (33)

Inne tematy w dziale Polityka