Ernest Skalski Ernest Skalski
59
BLOG

Zrozumieć Pawlaka

Ernest Skalski Ernest Skalski Polityka Obserwuj notkę 22

 

Mąż najstarszej z trzech córek autorytatywnego prezydenta Kazachstanu, Darigi, miał parę lat temu kłopoty z prokuraturą - opowiadano mi podczas pobytu w Ałma Acie. Prokuratura oczyściła prezydenckiego zięcia z zarzutów, lecz w międzyczasie Nursułtan Nazarbajew miał okazję aby pokazać jaki jest pryncypialny: Zięć, nie zięć, prawo - oświadczył -  jest jedno dla wszystkich, więc prezydent nie będzie się interesował sprawą, która należy do prokuratury.

 

I to był strzał w swoją stopę. - Co to za ojciec ojczyzny - mówiono - który własnej rodziny nie chroni !

 

Kazachowie są mili, otwarci, ceniący sobie kontakty z ludźmi, poczynając od więzi rodzinnych. Państwo; carskie, sowieckie, czy teraz  kazachskie, z jego prawem i urzędami, to coś niezbyt jeszcze oswojonego, natomiast rodzina, ród organizuje życie człowieka, więc jest dlań najważniejszą strukturą. I nie jest to niczym nadzwyczajnym. Naród, państwo, z jego nadrzędnym porządkiem, to wartości, które nawet w cywilizowanej Europie i Ameryce przebijały się z trudem i nie wszędzie przebiły do końca.

 

We współczesnej miejskiej społeczności prymat ma już tylko mała, bliska rodzina. Często nie kontaktujemy się z naszymi dalszymi krewnymi i powinowatymi. Poza weselami i pogrzebami, bo już chrzciny i pierwsze komunie sa bardziej kameralne. Na wsi są ciągle kultywowane więzi rodzinne. Czy nawet rodowe, co widać szczególnie u górali, z ich poczuciem klanowej przynależności. Można zatem uznać, że nepotyzm Waldemara Pawlaka jest czymś  naturalnym. Dla niego i jego klienteli wyborczej. Choć skala tego zjawiska powodowała zażenowanie nawet wśród działaczy SLD już w czasach pierwszej koalicji z PSL, w latach 1993 - 1997.

 

Nie można wykluczyć, że matka prezesa Pawlaka nadaje się merytorycznie na prezesa spółki. I prowadzi ją rzetelnie, skutecznie i uczciwie. Podobnie może być wszędzie; z żonami, konkubinami, rodzeństwem, dziećmi, kumplami, wspólnikami od interesów.  Mogą pracować dobrze, zarabiać uczciwie.  Z nepotyzmem nie musi się łączyć  korupcja, defraudacja, braki kompetencji, zaniedbywanie obowiązków. Nie musi, lecz może. Można by zatem powiedzieć, że przecież wszędzie mogą się pojawić takie zjawiska i wszędzie trzeba udowodnić winę. Dlaczego więc szwagier ministra ma  być podejrzany z definicji ?

 

Nie ma przymusu bycia politykiem. Lecz decydując się na obejmowanie stanowisk publicznych, człowiek wie, że ma reprezentować nie tylko siebie, lecz przede wszystkim instytucję. Państwo, samorząd, spółkę giełdową, czy cokolwiek innego. Nie może więc tego podmiotu narażać na podejrzenie, wynikające z kolizji jego interesów i swoich własnych. Minister, wójt, prezes spółki skarbu państwa  ma być zainteresowany by przetarg wygrała najlepsza firma. I nawet gdy się komisyjnie okaże, że jest nią firma należąca do szwagra, mogą powstać podejrzenia, że coś tu nie tak. Poza tym w dojrzałych demokracjach dawanie publicznych stanowisk, czy publicznych pieniędzy  swoim jest w bardzo złym stylu. Nie uchodzi.

 

Prezes PSL obraca się od lat w świecie wielkiej polityki i doskonale wie jakie reguły w nim obowiązują. Nepotyzm jest tu potępiany i praktykuje się go potajemnie. Ujawnienie to obciach. Ale Pawlak udaje Greka, kiedy mówi, że nagrodą dla rodziców są dzieci, które kontynuują ich dzieło. To co pasuje do firmy Ford Motor Company, czy do A.Blikle, nie powinno mieć zastosowania do państwa, które nie jest firmą rodzinną. Szczególnie w Polsce, gdzie już z pojawieniem się monarchii elekcyjnej państwo przestało być własnością domu panującego. Tylko to jakby nie docierało do wicepremiera.

 

Skala, opisanych w Dzienniku, interesów Waldemara Pawlaka jest bardzo umiarkowana. Zamieszkiwanie na 110 metrach,  w należącym do jego przyjaciółki domu, przy torach kolejowych w Żyrardowie to nie jest coś co pasuje do wielkiego aferzysty. Prezes zapewnia sobie i swoim bliskim znośne warunki egzystencji, a problem polega na sposobie w jakim to robi.  Na koszt państwa, którego jest tylko funkcjonariuszem i Ochotniczej Straży Pożarnej, która nie jest jego prywatnym wojskiem.

 

Z psychologicznego punktu widzenia, jeśli pewnych praktyk nie daje się ukryć, to można albo przejawić skruchę i odejść, lub przynajmniej ”oddać się do dyspozycji”, albo ze swego działania uczynić cnotę, czy też  zbagatelizować je. PSL wybiera ten drugi wariant.

 

A tak na marginesie; funkcjonariusz państwa ma być stale do dyspozycji swego zwierzchnika, który może go odwołać niekoniecznie za karę, lecz kiedy mu to pasuje. Czyli, jak coś nie tak, to dżentelmen podaje się do dymisji. A kiedyś i to nie starczało. Gdy endecki motłoch poniżył pierwszego prezydenta RP w dzień jego inauguracji i odpowiedzialny za  porządek minister spraw wewnętrznych powiedział, że podaje się do dymisji, jeden z posłów zakrzyknął: człowiek honoru na pana miejscu, już by w łeb sobie strzelił !

 

Wracajmy do PSL i do jego prezesa. Najważniejszym i jedynym celem jest tam przekraczanie pięcioprocentowego progu wyborczego, bycie w  parlamencie, a jak się da, to w kolejnej koalicji rządowej. Z tego punktu widzenia liczy się utrzymanie  swojego niewielkiego elektoratu. A w jego oczach nepotyzm jeszcze nie szkodzi. Oczywiście nie należy łamać prawa, tego kodeksowego. W takiej sytuacji wymiar sprawiedliwości musi bowiem wszczynać postępowanie. Zaś naruszenie dobrych obyczajów, swego rodzaju kodeksu honorowego w życiu publicznym jakoś uchodzi.

 

Jeśli zostanie uchwalona i wejdzie w życie ustawa projektowana przez minister Piterę taka praktyka będzie już niemożliwa. Na razie jest tylko problemem obyczajowym i politycznym. A w polityce, jak w polityce; każdy patrzy swego. Opozycja cieszy się z wpadki w koalicji rządowej. Umiarkowanie. Nie domaga się dymisji rządu, lecz chce by premier się wytłumaczył, czyli poświecił oczami. Ten zaś kilka dni przełykał żabę w milczeniu. Premier nie jest komentatorem wszystkich wydarzeń w kraju, stwierdził  jego rzecznik, a on sam powiedział, że jest od podejmowania decyzji. Więc zdecydował, że senatora Misiaka trzeba usunąć z Platformy, co nastąpiło. Co do Pawlaka, to poseł Chlebowski stwierdził, że wszystko wyjaśnione i nie ma sprawy. Premier nie może sobie pozwolić na takie dictum. Więc w końcu powiedział, że postępowanie wicepremiera nie mieściłoby się w standardach PO, a do standardów  innej partii on się nie miesza.

 

Na pewno byłoby lepiej mieć bardziej eleganckiego koalicjanta, lecz ten poważny mankament - nie przestępstwo - to nie powód by zrywać koalicję, pozbawiać rząd, w tej sytuacji - mniejszościowy, możliwości działania w obliczu kryzysu, czy destabilizować sytuację i robić nowe wybory. Które najprawdopodobniej odtworzyłyby obecny układ sił.  To że PO ma  dziesięciokrotną przewagę na PSL, na co zwraca uwagę Witold Jarzyński, o niczym nie stanowi. Nad PiS ma przewagę tylko dwukrotną. Nie jest to sytuacja, w  której kalkuluje się ryzyko nowych wyborów.

 

No a moralność ? Witold Jarzyński przyrównuje układ Donalda Tuska z PSL do układu Jarosława Kaczyńskiego z LPR i Samoobroną. Jest tu coś na rzeczy, lecz w praktyce zło jest stopniowalne. I co by złego nie mówić o PSL - a sporo byłoby do powiedzenia - partie Giertycha i Leppera były o wiele gorsze. PSL psuje porządek państwa, a tamte go rozwalały. Będąc przeciwnikiem Tuska wygodnie jest głosić rygoryzm moralny, lecz w polityce to się nie sprawdza. Kompromis z zasadami jest rzeczą trudną i przykrą, lecz bywa nieodzowny. Trzeba sobie przy tym wyznaczać granice, które nie dla wszystkich przebiegają w tym samym miejscu. Zależą, głównie, od miejsca patrzenia.

 

 

”...Skalski to mistrz syntezy ”sprzedawanej”... atrakcyjnie” (Stefan Kisielewski)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (22)

Inne tematy w dziale Polityka