....tu czołówka wczorajszego ”Superexpressu”. Miło się czyta.
A prezydent RP powiedział w Gruzji co miał do powiedzenia i nie ma co z tego powodu rozdzierać szat. Czy może to zaszkodzić naszym stosunkom z Rosją ? Może, ale to zależy od Rosji. Jak będzie jej pasowało to się przyczepi do tych słów. Jakby ich Lech Kaczyński nie powiedział to znalazłby się inny pretekst. Na przykład to, że w ogóle poleciał do Tbilisi. Że chce mieć tarczę antyrakietową w Polsce i tak dalej, Jak ktoś chce uderzyć psa.... A gdyby Rosji akurat w tym momencie nie pasowało zaognianie stosunków z Polską, to by wypowiedzi nie dosłyszała i już.
Sam pomysł aby pojechać i pokazać się w dobrym towarzystwie był dobry. Sarkozy, z definicji ważniejszy od całej piątki towarzyszącej Kaczyńskiemu, też szybko się zorientował, że może się pokazać z dobrej, aktywnej strony. I co najważniejsze; interwencja polityczne tych ludzi, plus wystąpienie Busha, plus podróż Condoleezy Rice, czy krytyczna wypowiedź Merkel, wszystko to pomaga Gruzji, która pomocy potrzebuje. I zasługuje na nią, podobnie jak zasługuje na reprymendę. To znaczy; nie Gruzja jako taka, lecz jej prezydent.
Saakaszwili chyba nie jest tak naiwny, by nie przewidzieć reakcji Rosji. Chyba, żeby jednak był naiwniakiem , który myślał, że Rosja uszanuje pokój olimpijski. Ale załóżmy, że przewidywał reakcję, wiedział, że może dostać po łapach, że Rosja potraktuje to jako okazję do demonstracji zdecydowania i siły, ale Gruzji nie zniszczy. A zaostrzenie konfliktu wzmocni sympatię i poparcie świata dla Gruzji.
Poparcie jest, ale czy to się Gruzinom opłaci ? Moskwie na pewno. Pokazała swoim, Rosjanom, że mają państwo silne, zwarte, gotowe. Potencjalnym separatystom na swym terytorium - to samo. A świat ? Chinom przyschła sprawa Tybetu, Rosji przyschnie sprawa Południowej Osetii, Abchazji I Gruzji.
A teraz pro domo sua.
Dawno o nie czytałem tak mało mądrego postu jak redaktora Sakiewicza. Co prawda komentarz Emisariusza IV RP był o wiele mniej mądry, ale zakładam, że Emisariusz jest oczytanym chłopcem czternastoletnim i fantazjuje na temat uczynienia Polski czołowym mocarstwem militarnym świata, byle by tylko duch w nas był mocny.
Wracajmy doTomasza Sakiewicza. Otóż zanim się coś publicznie napisze warto się z grubsza zorientować o czym się pisze. A mianowicie Południowa Osetia to nie jest coś w rodzaju Podlasia, na które się nasyła półtora tysiąca obcych, dając im rosyjskie obywatelstwo, rozpętując konflikt, by atakować zbrojnie Polskę... przepraszam... Gruzję. W Południowej Osetii zdecydowana większość stanowią Osetyńcy, a nie Gruzini. Tacy sami Osetyńcy, jak ci którzy zamieszkują Północną Osetię, na północ od wododziału Kaukazu. I nie zmienia tego fakt, że rządzą tam przysłani przez Moskwę Rosjanie.
Problemem wyjściowym są trudności z forsowaniem gór Kaukazu. Wyższych, rozleglejszych i bardziej dzikich niż Alpy. Komunikacja z Zakaukaziem odbywa się głównie wzdłuż brzegów mórz Czarnego i Kaspijskiego. Malownicza ”wojenna droga gruzińska” jest mało zachęcająca, szczególnie zimą. Władzy sowieckiej było więc poręczniej, aby Północna Osetia była autonomiczną republiką w Rosyjskiej Federacyjnej Radzieckiej Republice Związkowej, a Południowa Osetia w Gruzińskiej. A tu nagle stała się ona częścią niepodległej Gruzji. Ta zaś walczy o integralność swego terytorium, podczas gdy Rosja ma pretekst, by bronić prawa południowych Osetyńców, nie bardzo wiadomo do czego. W każdym razie jest to jeden z konfliktów, które zostały po niedawnym ZSRR i które Federacja Rosyjska podsyca i pielęgnuje.
Postmocarstwowa polityka Rosji sprzeczna jest z interesami jej sąsiadów. W tym Polski, choć nam akurat niewiele zagraża. Mimo to słusznie się jej przeciwstawiamy. Nie należy jednak tego - jak i wszystkiego innego - czynić w zaślepieniu. Jeśli chcemy pomoc w łagodzeniu, a z czasem i w likwidacji konfliktu, to musimy sobie zdać sprawę, że może to nastąpić tylko na drodze pokojowej. Trzeba więc zdecydowanie bronić tego co się uważa za słuszne, szukać wyjścia i patrzać końca.
I nie należy wykorzystywać takiego konfliktu w rozgrywkach wewnętrznych, bo to osłabia wiarygodność naszej polityki zagranicznej i paskudzi dodatkowo wewnętrzną. Trzeba przyznać, że rząd i prezydent poparli się wzajemnie, ograniczając się do drobnych uszczypliwości. Na nasze standardy to prawię idylla, choć mogłoby być jeszcze lepiej.
Nie służy temu histeria, która zaprezentował red. Sakiewicz i grono komentatorów. Mamy poważny problem i należy o nim poważnie dyskutować, dostrzegać wszystkie ważne elementy. Jeśli ktoś widzi tę sprawę nie. tak jak p. Tomasz Sakiewicz, to nie znaczy, że jest rosyjskim agentem. Podobnie nie jest amerykańskim agentem pan prezydent, który chce mieć tarczę amerykańska w Polsce. Powiem więcej, nie jest rosyjskim agentem ksiądz Rydzyk, ni niemieckim - Władysław Bartoszewski, starający się o poprawę stosunków z Niemcami. Ja rozumiem, że jak się ma niszowe pisemko i takiż portalik, to we własnym interesie trzeba robić dużo szumu, by zwrócić na siebie uwagę. Lecz to jest bardzo partykularny interesik.
P.S. Gruzini są sympatycznym i jakoś nam bliskim narodem. Chcemy by byli z nami w NATO. Mam natomiast problem z ich ewentualnym członkostwem w UE. Z jednej strony jestem za, lecz przecież Unia jest EUROPEJSKA, a Gruzja znajduje się za Kaukazem, wiec NIE JEST W EUROPIE, nawet w takiej części jak Turcja. A jeśli Gruzja, to czemu nie i Armenia ? A dlaczego nie Azerbejdżan ? Bo przecież nie dlatego, że to kraj muzułmański. Więc może w jakiejś przyszłości jakaś forma stowarzyszenia z UE, podobna do tej której chce dla Północnej Afryki Francja.
”...Skalski to mistrz syntezy ”sprzedawanej”... atrakcyjnie” (Stefan Kisielewski)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka