Ernest Skalski Ernest Skalski
42
BLOG

O tempora, o mores !

Ernest Skalski Ernest Skalski Polityka Obserwuj notkę 17

 - I pan jest ministrem spraw wewnętrznych !? - wrzasnął jeden z posłów do ministra zaraz po tumulcie, wywołanym przez rozszalałą endecję, w czasie zaprzysiężenia prezydenta Narutowicza.

- Już się podałem do dymisji.

- Do dymisji !? Człowiek honoru w by sobie w łeb strzelił na pana miejscu ! 

Nie o Karnowskiego mi chodzi, ale o biznesmena Julke. Karnowski może się wybroni przed odsiadką. Z nagrania nie wynika jasno - choć można się tego domyślać - że te dwa mieszkania od Julkego Karnowski chciał dostać za protekcję. Jego obrońca jednakże może sugerować, że prezydent miał zamiar je kupić, a wiadome, że in dubio pro reo. Natomiast w życiu publicznym jest Karnowski spalony. Taka rozmowa nie miała prawa się odbyć i już. Chyba, że dwaj kumple rozmawiają sobie na luzie, co nie powinno prowadzić od urzędowej decyzji i o której to rozmowie nikt nie powinien się dowiedzieć. Ale co to za kumpel, który do kumpla przychodzi z ukrytym dyktafonem ... 

Po takiej rozmowie Karnowski powinien być spalony w polityce, a Julke w interesach. Wszyscy, z którymi rozmawiał boją się, że byli nagrywani. Czy zatem ktoś o zdrowych zmysłach zechce z nim poważnie rozmawiać ? Obawiam się, że zechce i sam będzie miał gdzieś ukryty dyktafon. Nowy standard w życiu publicznym, w biznesie i chyba w stosunkach osobistych. Niski wskaźnik zaufania społecznego obniża się  jeszcze bardziej. A  to zaufanie, to może nie siła napędowa, lecz na pewno smar, który umożliwia ruch machnerii we wszystkich dziedzinach życia. 

Julke  miesiącami hołubił nagranie, mające być  dowodem popełnienia przestępstwa i sam popełnił  przestępstwo, tak długo nie meldując o tym organom ściganie. Ale czepiają się Tuska, który o nagraniu dowiedział się od Julkego 6 lipca w niedzielę i uzyskał obietnicę, że będzie o tym następnego dnia powiadomiona prokuratura. We wtorek premier sprawdził i dowiedział, się, że zawiadomienie zostało złożone, co prawda nie w poniedziałek, lecz w  tenże wtorek.  Trudno mówić o zwłoce ze strony Tuska, lecz Zbigniew Ziobro złożył doniesienie do prokuratury o zaniedbaniu ze strony premiera, co trudno traktować inaczej niż za upierdliwe pieniactwo. 

Tenże Ziobro, mając na karku sprawę w prokuraturze, zapowiedział, że sam zrzeknie się immunitetu, by nie dać opozycji szans na pastwienie się nad nim. Zapomniał o zasadzie nakazującej strzec się pierwszych odruchów, bo często bywają szlachetne. Teraz natomiast lawiruje, by się wywinąć i nie tracić immunitetu, a jego koledzy robią hecę w komisji. Co może nie jest eleganckie, lecz mieści się w gorszej części obyczajów parlamentarnych. 

Jeśli zaś chodzi o występek Ziobry, to ja będąc Wysokim Sądem uznałbym jego winę i umorzył postępowanie ze względu na znikomą szkodliwość społeczną czynu. Jarosław Kaczyński nie miał wówczas formalnych uprawnień, by się dowiadywać o śledztwie w prokuraturze, ale i tak rządził Polską, więc .... 

Jeśli prezydent państwa i minister spraw zagranicznych rozmawiają o ważnych państwowych sprawach, to mogą rozmawiać w pomieszczeniu gwarantującym dyskrecję i nagrywać rozmowę. Obie strony powinny wiedzieć, że są  nagrywane. W trakcie takiej rozmowy nie wolno uwzględniać swoich osobistych animozji i trzeba powstrzymać się od nie merytorycznych zarzutów, odnośnie ego pana ministra.

Odpowiedź Sikorskiego ”Jeśli pan mnie nie przestanie obrażać, to wyjdę” była na miejscu. Ale wynoszenie na zewnątrz osobistego fragmentu tej rozmowy i nazwanie prezydenta chamem, było zdecydowanie nie na miejscu ze strony urzędującego ministra. I z kolei, robienie z pyskówki tajemnicy państwowej jest naciągane i świadczy o zacietrzewieniu, które nie przystoi mężom stanu i ludziom, chcących się za  takich uważać.  

Drobiazg, ale...Minister Julia Pitera jest maksymalnie dociekliwa, by nie rzec upierdliwa,  domagając się od wysokiego funkcjonariusza państwa uzasadnienia wydatku na porcję, bodajże, dorsza za 6,80. Funkcjonariusz udowadnia, że degustował służbowo. Ale nie sądzę, by stanowiło to jego codzienne stałe zadanie i odpowiednią kwotę w budżecie.  

Służba publiczna wymaga czasami ofiar. Prezydenci USA wysyłają  do ważnych krajów ambasadorów z odpowiednio wysokimi kwalifikacjami, ale do mnie ważnych jadą, w dowód wdzięczności, hojni sponsorzy prezydenckiej kampanii. Prezydent oczekuje, że z własnej kieszeni dołożą co nieco, by godnie reprezentować Amerykę oraz siebie. 

Więc może człowiek na wysokim stanowisku, w miarę  godziwie opłacany, uznałby że żenujące jest rozlicznie takiego wydatku i  złożyłby 6.80 w ofierze na rzecz znękanej ojczyzny.      

”...Skalski to mistrz syntezy ”sprzedawanej”... atrakcyjnie” (Stefan Kisielewski)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (17)

Inne tematy w dziale Polityka