Nie dorobiłem się na pokerze ani na giełdzie, słabo mi idzie w negocjacjach. Kiedy mi na czymś zależy nie targuję się skutecznie, bo boję się aby mi to coś nie umknęło. Dlatego dość nerwowo obserwuję targi polsko-amerykańskie w sprawie tarczy.
Nie wygląda na to, aby w dającej się przewidzieć przyszłości zagrażała nam zbrojna napaść Rosji czy Białorusi, ale ta przyszłość, której dziś nie jesteśmy w stanie przewidzieć, kiedyś nastąpi. A już dzisiaj amerykańska obecność zbrojna w Polsce czyniłaby wszelkie groźby niepoważnymi. W tej sprawie więc założenie J. i L. Kaczyńskich uważam akurat za słuszne.
Amerykańska tarcza przeciwrakietowa w Polsce zwiększa nasze strategiczne bezpieczeństwo. Co prawda, jesteśmy w NATO z jego punktem piątym, który pozwala nam na skuteczne żądanie pomocy w obliczu zagrożenia albo napaści, ale tryb działania w takim przypadku jest dość złożony. Natomiast zagrożenie instalacji wojskowej USA może oznaczać zagrożenie Stanom Zjednoczonym i grozić potencjalnemu napastnikowi bezpośrednią reakcją największej potegi militarnej świata. Rozsądny by się przez chwile zastanowił.
Czy zwiększa to w jakimś stopniu zagrożenie ze strony nie mających wiele do stracenia terrorystów islamskich ? Wątpliwe, bo i tak jesteśmy już podpadnięci za Irak i Afganistan. Ale to zagrożenie jeśli jest, ma wymiar taktyczny. Nie zagraża niepodległości państwa, ani jego terytorium, nie oznacza wojny. Jeśli jednak jakieś ”bandyckie państwo” użyłoby rakiet z ładunkami jądrowymi, chemicznymi czy biologicznymi czyli ogólnie ABC, byłby to atak nie tylko na Stany Zjednoczone, ale na cały Zachód, a w szczególności NATO, do którego wszak należymy. A tarcza jest właśnie po to, aby takiemu wydarzeniu zapobiec.
Jest to więc przedsięwzięcie podejmowane w interesie bezpieczeństwa zbiorowego, polepszające w sposób szczególny bezpieczeństwo Polski. Amerykanie to wiedzą i prawdopodobnie nie widzą powodu, aby dokładać do interesu. Nie wyobrażam sobie, aby premier Tusk i ministrowie Sikorski i Klich mogli tego nie wiedzieć. Wolą jednak podkreślać bezpieczeństwo Ameryki, któremu ma służyć tarcza i ewentualne pogorszenie bezpieczeństwa Polski z tego powodu, czemu Stany powinny zapobiec.
Cel zbożny. Jeśli przy okazji można coś dodatkowo uzyskać, to czemu nie ? Przy okazji rząd pokaże, że zyskał to coś, o co panowie Kaczyńscy wcale nie zabiegali. Jeśli z korzyścią dla Polski, to dobrze. Zakładam, że Radosław Sikorki jest obeznany z amerykańskimi zwyczajami i umie się nimi posługiwać. Nadal wierzę, że to co się teraz dzieje to rytuał negocjacyjny. Że się krzywimy i odchodzimy od stołu, aby do niego wrócić i by przenieść negocjacje na najwyższy możliwy szczebel i tam coś ugrać.
Nam się nie śpieszy, a administracji amerykańskiej - bardzo. Idea tarczy nie budzi entuzjazmu w samej Ameryce, ale co zrobione, to zrobione. Prezydent Obama nie wycofa się z już zawartych umów, a prezydent McCain będzie zadowolony, że taki układ już ma. Jestem za tym, aby uzyskać ile się da, lecz nie przesadzać i nie doprowadzać do fiaska rokowań. Jeśli nawet nie dadzą czegoś więcej niż bateria patriotów, pozostająca w rękach Amerykanów, to trudno. Tak czy inaczej będzie to o jedną instalację wojskową USA więcej.
”...Skalski to mistrz syntezy ”sprzedawanej”... atrakcyjnie” (Stefan Kisielewski)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka