Ernest Skalski Ernest Skalski
62
BLOG

Rządzić stołem, łożem, człowiekiem

Ernest Skalski Ernest Skalski Polityka Obserwuj notkę 39

  Na wszystkich talerzach różowiła się szynka, a w szklanicach złociło się piwo. Tak wyglądało śniadanie w kawiarni hotelu Metropol w Warszawie, jakieś dwadzieścia dwa-trzy lata temu. A śniadali arabscy gastarbeiterzy z Berlina Zachodniego, których czarnorynkowy kurs dolara i marki w schyłkowym PRL-u zachęcał do weekendów w Polsce. Zaś ich śniadanie wyglądało na swojego rodzaju demonstrację. 

Tysiąc lat wcześniej, na ziemiach polskich tego rodzaju  demonstracje nie były wskazane. Mieszko I tak gorliwie nawracał, że za złamanie postu kazał wybijać zęby. Nie zachowały się świadectwa czy i jak karał za grzech przeciw szóstemu przykazaniu, czyli za cudzołóstwo. Skądinąd wiadomo, że w państwie jezuitów w południowej Ameryce Indian, dla których szóste przykazanie było abstrakcją, unieruchamiano z szybko rosnącym kaktusem miedzy nogami.  

Reglamentacja rozkoszy stołu 

Dlaczego religia mojżeszowa i Islam zakazują jedzenia wieprzowiny ? Bo tłusta, a wymyślono to w gorącym klimacie ? A baranina ? Też tłusta. Ale podobno oba mięsa różnią się jakimiś enzymami. W gorącym klimacie wskazany jest alkohol, bo przyśpiesza trawienia, co uwzględnili Żydzi. A w tym samym klimacie muzułmanom nie wolno pić. Początkowo uczeni w Koranie zamierzali nawet zakazać picia kawy, która dziś kojarzy się ze światem Islamu. Ale inni uczeni uznali, że nie można wiernych pozbawiać wszelkich używek. Tu już wyraźnie widać, że chodziło o zakaz dla zakazu, na zasadzie; zakazuję więc rządzę. Zaś Kostek Gebert, obeznany w religii mojżeszowej, na pytanie dlaczego pozwala ona jeść ryby z łuskami, a zabrania jedzenia węgorzy i wprowadza masę innych uciążliwych ograniczeń dietetycznych, odpowiedział krótko; chodzi o to by Żydzi nie mogli biesiadować z gojami, bo to zbliża i nie sprzyja zachowaniu tożsamości. 

Jakieś ograniczenia żywieniowe mogły mieć uzasadnienie kiedy nie było lodówek, pasteryzacji i takich innych. A co wobec tego z Dalekim Wschodem, gdzie klimat gorący i parny? Znajomy tłumacz po powrocie z Międzynarodowej Komisji Kontroli i Nadzoru w Wietnamie, przytoczył popularne powiedzenie Wietnamczyków; je się wszystko co chodzi, pełza, pływa i lata, z wyjątkiem helikopterów. Stąd popularność kuchni wietnamskiej, chińskiej, tajskiej;  jemy z cichą  nadzieją, że nie konsumujemy jakiegoś Burka. 

Psa, przyjaciela człowieka, człowiek zakatuje, lecz nie zje. Sarmata ma też pewne opory przed jedzeniem konia, bo może na jego dalekim przodku siadywał Sobieski czy Kozietulski. Więc w koszmarnych warunkach posyłamy konie na rzeź do Italii. W dobie globalizacji, również gastronomicznej, żywieniowe tabu byłyby w naszej kulturze mało skuteczne. Natomiast w sferze seksu pewne restrykcje nadal obowiązują.  Nie dotyczą może tak bardzo praktyk seksualnych jak ich skutków prokreacyjnych. 

Rozkosze łoża pod kontrolą 

Religie i kościoły nie mają monopolu na regulowanie  życia seksualnego. Biorą się za to różne systemy totalitarne. W tym komunizm, chociaż nie w  każdym jego stadium. Rewolucja bolszewicka wśród wielu wyzwoleń niosła ze sobą również wyzwolenie obyczajowe. Sprzyjała temu atmosfera wojny domowej. (Wojna z reguły aktywizuje ludzi również w dziedzinie seksu. Nawet stan wojenny posłużył za pretekst w tej dziedzinie) W ogóle wszelkie ruchy lewicowe sprzyjają  luzowi w tym zakresie. Tak było wiosną 1968 roku we Francji i podobne postawy dają się zauważyć nawet wśród naszych, pożal się Boże, lewicowców.

Luz, który osłabia dotychczasowe porządki,  kończy się gdy komuna obejmuje  pełnię władzy. Wcześniej nie zmitygował ludzi nawet Lenin, żyjący w przykładnym związku rodzinnym z żoną, Nadieżdą Krupską i kochanką, Inessą Armand. W opublikowanym liście, do tejże Inessy zwracał uwagę, że wprawdzie w miłości uczestniczy dwoje, ale pojawia się to trzecie... 

W ZSRR zmieniło się wraz z czystkami lat trzydziestych, kiedy  po dawnych  rewolucjonistach miejsca w elicie zaczęli zajmować chłopscy synowie. Ludziom nie powinno się na zbyt wiele pozwalać, nawet w łóżku. Przejęli to z dobrodziejstwem inwentarza i nasi rewolucjoniści. Pojawiła się moralność socjalistyczna, obejmując sprawy jak najbardziej osobiste. Wzorem sowieckim zaczęło się rozpatrywanie na zebraniach partyjnych i zetempowskich tak zwanych spraw osobistych. Mieściły się w tym kościelne śluby, chrzciny, pogrzeby, posyłanie dzieci do komunii oraz kto kogo zdradził i z kim, rozwody i nieformalne związki. Wiele osób zwichnęło sobie kariery.

Świeccy moraliści nie mogli się odwoływać do szóstego przykazania, więc twierdzili, że seks może być akceptowany tylko jako zwieńczenie autentycznej miłości, co nawet piękne, ale niekoniecznie sprawdza się w życiu. 

W roku 1955, po zakończeniu  Międzynarodowego Festiwalu Młodzieży i  Studentów w Warszawie, na zetempowskim zebraniu rozpatrywano sprawę chłopaka, którego przyłapano na całowaniu się z cudzoziemką. Groziło wywalenie ze ZMP i ze studiów, a  uratował go dziennikarz St. L., proponując darowanie winy, pod warunkiem, że kolega już ... nigdy więcej czegoś takiego nie zrobi. Wszyscy buchnęli śmiechem i sprawa upadla. 

Dwudziestomilionowa Rumunia nie dorastała do wielkości Ceaucescu, więc prowadził on zaciekłą politykę prorodzinną, zakazując wszelakiej antykoncepcji. Przymusowo kontrolowano kobiety, pilnując aby ciężarne donosiły ciąże. W Chinach, na odwrót, do dziś obowiązuje prawo jednego dziecka w mieście i dwóch na wsi, co sprowadza się często do zabijania narodzonych i nienarodzonych dziewczynek. A Stalin, wbrew temu co twierdzą zaślepieni obrońcy życia, bynajmniej nie zmierzał do wygubienia narodu polskiego przy pomocy aborcji. Wprost przeciwnie; dopiero po zdemaskowaniu kultu jednostki w Sowietach i u nas, dopuszczono do przerywania ciąży ze względów społecznych, co praktycznie oznaczało  aborcję na życzenie.

I co ciekawe, grupka katolickich posłów ze ”Znaku” nie poparła odpowiedniej ustawy. Nie pamiętam jednak, aby Kościół instytucjonalny protestował głośno w tej sprawie. A  przecież w wielu sprawach ostro przeciwstawiał się  PRL-owskiej władzy. Choćby przy liście do biskupów niemieckich, czy w związku z obchodami Tysiąclecia, peregrynacji obrazu Matki Boskiej.

I za Gierka, kiedy stosunki państwa z Kościołem się poprawiły i za Jaruzelskiego, kiedy o Kościół instytucjonalny władza wręcz zabiegała, nie słyszało się o głośnych protestach sprawie przerywania ciąży. Wszystko wybuchło już w suwerennej Rzeczpospolitej kiedy kościół uzyskał wielki wpływ na rzeczywistość społeczną i polityczną. Ze względów taktycznych takie postępowanie wydaje się zrozumiałe, lecz wygląda to nieco inaczej, jeśli aborcję traktuje się pryncypialnie, jako zbrodnię, z którą nie może być kompromisu. 

Grzech grzechowi nierówny 

Jeśli z daty urodzenia dziecka wynikało, ze mogło być poczęte w  okresie wielkiego postu, to sytuacja rodzicow - kiedy Florencją rządził Savonarola - była nie do pozazdroszczenia. W różnych okresach różni Ojcowie Kościoła i różne w nim nurty traktowały seks, nawet małżeński, jako zło konieczne, a rozkosz w nim za niepożądaną. Spowiednicy i kaznodzieje, podniecając się niekiedy, wchodzili w szczegóły, o których dzisiaj mówią seksuolodzy. Teraz mamy liberalizację przynajmniej w tym względzie. Są katolickie publikacje, podkreślające małżeński obowiązek sprawiania sobie rozkoszy seksualnej, niekiedy z zastrzeżeniami, względem seksu oralnego i analnego. Kiedyś na plebanii widziałem taką książeczkę, ale autorem był zdemaskowany przez IPN ksiądz Maliński, więc może te zalecenia nieważne. W każdym razie, kiedy wybuchła sprawa ”Agaty”, jej - i partnera - grzech nieczystości jakoś nie wypływał w obliczu grzechu aborcji. 

Byłoby lepiej gdyby dziewczynka i jej niepełnoletni partner powstrzymali się od seksu jeszcze przez parę lat, ale nie byłoby tragedii gdyby użyli prezerwatywy. Wtedy jednak grzech nieczystości zostałby uzupełniony przez grzech polegający właśnie na użyciu kondomu. A gdyby przeszli zawczasu przekonywujące przeszkolenie na temat seksu i jego skutków, to uczestniczyli by w grzechu, za który ponosiliby również odpowiedzialność twórcy i wykonawcy tej nauki. Tak źle, tak niedobrze. Ktoś, kto traktuje poważnie eklezjalne zalecenia w tym ględzie, znajduje się w pułapce. Jednym wyjściem jest wstrzemięźliwość seksualna poza sakramentalnym  małżeństwem, a w nim ewentualne użycie naturalnej metody regulacji urodzeń, czyli najbardziej zawodnego sposobu.  

Przypuszczam, że więksi katolicy niż papież uważają po cichu za grzech wszelki sposób regulacji urodzeń i jak to fundamentaliści, logicznie mogą mieć rację. Lecz na podstawie ich publikacji trudno byłoby dojść do wniosku, że chrześcijaństwo ma coś wspólnego z miłością i z - formalnie nielogicznym -miłosierdziem. Pewnie by się oburzyli na kogoś kto by ich powstrzymywał przed sięgnięciem po kamień ....  

”...Skalski to mistrz syntezy ”sprzedawanej”... atrakcyjnie” (Stefan Kisielewski)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (39)

Inne tematy w dziale Polityka