Przedawniło się, więc mogę się przyznać do bliskich kontaktów z tajnym ruchem separatystów mazowieckich, wiele lat temu. Ruch był ekskluzywny i na co dzień pozostawał w uśpieniu. Składał się z ... dwóch, znanych w palestrze adwokatów, z historycznymi nazwiskami mazowieckiej szlachty. Ruch się aktywizował po wchłonięciu ćwiartki wysokoprocentowego alkoholu i zawieszał działalność gdy jego nasycenie alkoholem dochodziło do trzech czwartych litra.
Legitymacją ruchu było przeświadczenie, że książęta mazowieccy z rodu Piastów zostali otruci, a ich testamenty sfałszowane w interesie przewrotnych Jagiellonów. Więc dokonana na Sejmie w Piotrkowie, w 1529 roku inkorporacja Mazowsza do formacji znanej jako Corona Regni Poloniae est contra legem ex definitione. (Juryści ! )
Mimo to ruch nie postulował niepodległości Mazowsza, lecz jedynie szeroką autonomię Cła, podatki, akcyza, prawo cywilne i karne miały być mazowieckie. Skarb, wojsko i polityka zagraniczna miałaby być wspólne w ramach Rzeczpospolitej. Zadana Mazowszanom przez Kazimierza Odnowiciela, wespół z rycerzami niemieckimi, w roku 1047, klęska pod Ciechanowem wstrzymywała mecenasów przed całkowitą secesją Mazowsza, które - również ich zdaniem - korzystało gospodarczo i cywilizacyjnie na byciu w Polsce.
Nie wymyślono tego wczoraj
Można powiedzieć, że ta inkorporacja była swoistym elementem procesu, zwanego ostatnio globalizacją, a trwającego w różnej postaci - i jeszcze nie w skali globu - przez tysiąclecia. Rozwój cywilizacji jest procesem stopniowego łączenia się izolowanych grup ludzi w plemiona, plemion w formacje, które możemy już nazwać państwami i niekoniecznie ściśle państwowe byty. Proces ten jest napędzany przez postępy techniki, rozwój gospodarki, handel, politykę, w której się mieszczą zabiegi dynastyczne i wojny. Przemoc jest akuszerką historii - uważał Marks - co znaczy, ze musi istnieć jakiś płód zdolny do życia.
Wielkie imperia zbudowane wyłącznie na przemocy, jakie tworzyli Atylla, Napoleon czy Hitler, rozpadały się równie szybko jak powstawały. Imperia, które łączyło coś więcej niż przemoc trwały wiekami; Rzym, Bizancjum, Porta Otomańska, Rosja. Też rozpadały się, co pokazuje, ze procesy historyczne - w tym proces jednoczenia się - nie są ciągłe; ulęgają zahamowaniom i czasami cofają się na wielkich obszarach i na długie okresy.
W Polsce i innych krajach Europy, takim cofnięciem się było rozbicie dzielnicowe. Potem za taką ówczesną globalizację można, poza włączeniem Mazowsza, uznać inkorporację zgermanizowanego Gdańska i Prus Królewskich, Litwy i ziem ruskich, z zachowaniem licznych odrębności. Te plemiona słowiańskie, które weszły do państwa Piastów, dały początek Polsce. Tożsamość Wiślan, Polan i Ślęzan zatarła się, a ludy te odnalazły się jako Polacy. Natomiast ochrona tożsamości Wieletów i Obotrytów między Odrą i Łabą okazała się aż nadto skuteczna i wraz z nią, zostali oni zmiecieni przez niemieckich margrafów i państwo Polan. To nie przeszkadza, że PiS i LPR mimo to, boją się rozbicia dzielnicowego.
Rzeczpospolita była już wielkim państwem, a w Italii, w czasach wspaniałego Renesansu miasta-państwa tłukły się między sobą. Patriotyzm florencki, wenecki czy mediolański były dla Włochów czymś naturalnym i zrozumiałym. W Niemczech, okrutna i niszczycielska Wojna Trzydziestoletnia 1618 - 1648 była wojną między państwami i państewkami, które składały się na Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego. Niemcy czuli się przede wszystkim Sasami czy Bawarczykami. W Niemczech i w Włoszech państwa narodowe ukształtowały się ostatecznie dopiero w drugiej połowie XIX wieku.
W trakcie takiej unifikacji trzeba było się żegnać z gdańskim mendlem, sandomierskim korcem. poznańskim łokciem i środzką stopą, groszem, talarem, tynfem, z rogatkami i cłami między ziemiami, obowiązkiem wykładania towaru na rynkach po drodze. Na ziemiach polskich rubel, marka i talar, a potem już złoty stawały się takim euro. Wszystko to bez brukselskiej biurokracji, ale też trwało pokoleniami.
Państwo narodowe to więc stosunkowo świeży produkt historii. Zapewne jeszcze sporo lat się utrzyma, ale już widać, że podmywają go ożywające po latach, regionalizmy i imigracja. Takie jednolite etnicznie państwa w Europie to Polska, Węgry, Czechy i właśnie Irlandia, gdzie polscy pracownicy jeszcze nie wrośli w pejzaż.
Co się kalkuluje
Widziałem kilka lat temu Sycylię, a w zeszłym roku Neapol. Wiadomo; mafia, camorra, śmieci, lecz z tym wszystkim widać, że jest to część bogatej, nowoczesnej Europy. Oczywiście; włoskie Południe jest ciągle uboższe niż Północ, ale to już nie jest ta przepaść jaka w momencie jednoczenia się Włoch, półtora wieku temu, staniała między Piemontem i Królestwem Obojga Sycylii. A dzisiejsza bogata dynamicznie rozwijająca się Bawaria, była Niemczech biednym rolniczym krajem, konserwatywną i nieco anachroniczną monarchią Wittelsbachów.
Falowało. Nienazwana globalizacja, obejmująca kraje Zachodu oraz ich kolonie i sfery wpływów, miała miejsce przed pierwszą wojną światową. Jej narzędzia to były parostatki, koleje żelazne, telegraf, ale już rownież giełdy, międzynarodowe banki i korporacje. Wybuch nacjonalizmów spowodował dwie wojny światowe i cofniecie tego procesu, wznowionego w drugiej połowie zeszłego wieku. Ten proces doprowadził do Unii Europejskiej dwudziestu siedmiu państw, z perspektywą na dalsze rozszerzenie.
Czasy nie są już tak okrutne jak za Mieszka I i margafa Hodona. Pozostając poza Unią, o czym marzą, między innymi, liczni nasi blogowicze, nie bylibyśmy narodem skazanym na śmierć, lecz - nie będąc Szwajcarią ni Norwegią - na biedę i zacofanie. Polska pozostałaby między Odra i Bugiem, byłaby poddana wpływom gospodarki europejskiej i światowej. Ale nie korzystałaby z wszelakiego wsparcia Unii, nie miałaby nic do gadania w sprawach europejskich i byłaby osamotniona w zetknięciu z potęgami gospodarczymi świata, do których wkraczają Chiny i Indie.
Krytycy globalizacji zarzucają jej, że jest władzą międzynarodowych koncernów, a nie demokratycznie wybranych instancji. A teraz cieszą się, że Irlandia udupiła formowanie takich właśnie instancji - prezydent, minister spraw zagranicznych - w Unii.
Traktat Lizboński daleki jest od doskonałości, podobnie jak cała Unia z jej biurokracją i przeregulowywaniem czego się tylko da. Zato Chińska Republika Ludowa nie ma europejskich problemów z podejmowaniem decyzji i reprezentowaniem siebie na zewnątrz. Podobnie jest z bliższą nam Rosją, która usiłuje załatwiać swe interesy oddzielnie, z kilkoma najważniejszymi państwami Europy, do których nas nie zalicza. Więc się cieszmy, razem z Putinem i Miedwiediewem, że Irlandczycy podtrzymali na jakiś czas stan, który Moskwie ułatwia jej politykę.
”...Skalski to mistrz syntezy ”sprzedawanej”... atrakcyjnie” (Stefan Kisielewski)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka