Ernest Skalski Ernest Skalski
47
BLOG

To Russia with love

Ernest Skalski Ernest Skalski Polityka Obserwuj notkę 6

  W miarę upływu dni od szczytu NATO w Bukareszcie widać, że może idzie ku lepszemu. Przyjmowanie Ukrainy i Gruzji, wbrew staraniom USA i między innymi Polski, odwleka się, lecz na dość krótki termin, a nie na bliżej nieokreśloną przyszłość. Rosja zaliczyła ten plus dla siebie, wykorzystując podział w NATO.  USA ze zwolennikami akcesji po jednej stronie, a Francja i Niemcy,  ze swoimi po drugiej.

Ale to jest Rosji sukces taktyczny, potrzebny na dziś. Jeszcze może na użytek wewnętrzny, lecz również po to, by jakoś zrównoważyć jej faktyczne niepowodzenie w sprawie tarczy.  

Tarcza nie jest już przedsięwzięciem amerykańsko - polskim, czy amerykańsko - czeskim. Zyskała poparcie NATO i Europy, czyli ogólnie mówiąc  całego Zachodu. Kreml zdał sobie sprawę, że tutaj niczego nie zwojuje i  zaczął się wycofywać na z  góry upatrzone pozycje. Tak, żeby nie stracić twarzy, co Zachód mu ułatwia. Nie chodzi bowiem o to by Rosję upokorzyć, lecz aby się z nią dogadywać. 

A więc się gada. Istotne były rozmowy Bush - Putin w Soczi. Gdzie dziś prezydent, a jutro premier, Władimir Władimirowicz oświadczył, że  nadal jest pryncypialnie przeciw tarczy, lecz może rozmawiać o warunkach. Częścią tych rozmów są rozmowy wiceministrów spraw zagranicznych Polski i Rosji w sprawie wglądu Rosjan w system, który się składa na ową tarczę. Rozmowy są trudne, różnica zdań daleko idąca, ale mówi się nie o tym CZY, lecz o tym JAK. Inspekcja stała czy okresowa, na miejscu, czy - plus kamery - z ambasady rosyjskiej, czy inspektorzy w mundurach, czy w cywilu - co nie ma większego znaczenia, bo i tak będą z GRU, czyli z wywiadu wojskowego - kiedy i jak ustawiać rakiety. I co Rosjanom możemy obejrzeć w zamian; tego się oni  nie spodziewali. Jednym słowem masa konkretów, a w takim gąszczu spraw łatwiej o kompromis, niż w sporze; wszystko albo nic. A w dalszej perspektywie rysuje się możliwość udziału Rosji w systemie obrony przeciw terroryzmowi. Zaś już w zupełnie mglistej, ale jakoś wyobrażalnej, demokratyczna Rosja w NATO.

Za kolejnych rządów i kolejnych prezydentów RP popieraliśmy niepodległość Ukrainy. Nawiązaliśmy dobre, mimo drugorzędnych sporów, stosunki z Litwą. Już bez sporów, z Łotwą i Estonią. Białoruś to smutny przypadek kliniczny, lecz system oparty na jednym człowieku przemija wraz nim, lub szybciej. Ruchem konika szachowego nawiązaliśmy dobre stosunki z Gruzją. Giedroyć pewnie wytykałby różne braki, lecz per saldo byłby  zadowolony.

Pozostaje kwestia; co z Rosją ? Otóż jeśli naszym strategicznym celem sa dobre stosunki z byłymi sowieckimi republikami, to bynajmniej nie jest w naszym interesie utrzymywanie złych stosunków z Rosją, mimo że nie jest ona zadowolona z naszej polityki wschodniej, uprawianej na terenie, który przywykła uważać za swoją strefę wpływów. Nie jest też w naszym interesie skłócanie Ukrainy i innych byłych republik z Rosją. Staramy się nie być państwem frontowym Zachodu, lecz chcemy nie tylko aby ten ”front” się odsunął dalej na wschód, lecz żeby już nie był frontem. 

Ten proces przesuwa się w Europie z zachodu na wschód. Niemcy, i Austria, walczyły z Francją rewolucyjną i napoleońską. Po dłuższej przerwie miała miejsce przegrana przez Francję wojna 1870 roku. Potem dwie wojny światowe, które Francja wygrała, lecz strasznym kosztem;  pierwszą - druzgocącym przelewem krwi, drugą - utratą mocarstwowej pozycji. Dziś  Francja i Niemcy funkcjonują w  tych samych strukturach; UE i NATO, w takim samym systemie demokracji i gospodarki rynkowej. Nie bez rywalizacji między sobą, ale to już jak spory w rodzinie. 

Po latach przyszła kolej na Niemcy i Polskę. Tu jedna wojna światowa wystarczyła, by rachunki były jeszcze straszniejsze niż  na linii Francja - Niemcy, lecz po upadku komunizmu w Polsce i w NRD, nasze kraje znalazły się w tych samych strukturach. Uznanie granic, traktat polsko - niemiecki, to oczywiście bardzo ważne, ale historia zna już przyjacielskie  traktaty, czy nawet ”wieczne pokoje” - mieliśmy coś  takiego z Rosją, między kolejnymi wojnami - które kończyły się wojną.

Misterne święte sojusze, ligi, koncerty mocarstw wystarczały czasem na dwa pokolenia, a czasem nie wstrzymywały jednego. Na tym tle wszechstronne związki instytucjonalne w skali prawie całej Europy - Unia Europejska - czy polityczno - obronne w skali Zachodu - NATO - wzajemnie pokrywające się w dużym stopniu, stanowią nowy jakościowy stopień w rozwoju stosunków międzynarodowych. Nie możemy przewidzieć co z nimi będzie w odległej przyszłości, lecz w tej którą jesteśmy w stanie ogarnąć, nie można sobie wyobrazić nie tylko wojny, lecz nawet konfliktu na jej krawędzi w śród państw w  ten sposób związanych ze sobą. Czy zatem nie byłoby dobrze, żeby i Rosja stopniowo wciągała się w  jakieś wspólne struktury zamiast być państwem grożącym, wymuszającym cokolwiek i mało przewidywalnym ?

Oczywiście wymaga to woli z jej strony i długiej ewolucji. Może właśnie próbuje obecnie stawiać pierwsze kroki w tym historycznym procesie.  Wydaje się, że powinien on być w  interesie Rosji. Ale jasne, że nic o niej bez niej.  A obserwacja tego co się tam dzieje obecnie pozwala żywić nieśmiałą  nadzieję, że może to jakiś początek zmian na lepsze. Czy tak jest będziemy wiedzieli nieco lepiej już maju, kiedy na szczytach władzy dokona się zaplanowane przetasowanie. I wtedy wrócimy do tematu. 

Pożiwiom, uwidim.

”...Skalski to mistrz syntezy ”sprzedawanej”... atrakcyjnie” (Stefan Kisielewski)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka