Ernest Skalski Ernest Skalski
36
BLOG

Blef się Rosji opłacił. Na długo ?

Ernest Skalski Ernest Skalski Polityka Obserwuj notkę 13

Saloon na Dzikim Zachodzie. Nieznany przybysz pije whisky przy barze, płaci, wychodzi i wraca: Panowie - mówi - ktoś ukradł mi konia. Wypiję jeszcze raz whisky i jak się koń w tym czasie nie znajdzie zrobię to co w takiej sytuacji zrobił krwawy Joe z Arizony! 

Wypija, płaci, a w tym momencie ktoś wygląda na zewnątrz i mówi: Twój koń się znalazł, to teraz powiedz nam co w takiej sytuacji zrobił krwawy Joe z Arizony. 

- Poszedł piechotą. 

Otóż Rosja ”poszła piechotą”, kiedy po jej protestach Amerykanie zbombardowali Serbię, kiedy Polska, Czechy i  Węgry weszły do NATO, kiedy weszły doń państwa  bałtyckie, kiedy zaczęła się interwencja w Iraku, kiedy zwyciężały kolorowe rewolucje  na Ukrainie i w Gruzji i aktualnie wędruje per pedes po uznaniu niepodległości Kosowa.  Więc na pewno ”poszła by na piechotę” gdyby na szczycie NATO w Bukareszcie Ukraina i Gruzja dopuszczone zostały do procedury MAP, czyli oficjalnego przygotowania do członkostwa w Pakcie Północnoatlantyckim.  

Jeśli we władzach Rosji w ogóle byli kiedyś jacyś ludzie idei, to siedemdziesiąt lat temu ostatni z nich byli już rozstrzelani,  w ramach tzw.  wielkiej czystki. Od tego czasu, gorzej lub lepiej, rządzą tam  cyniczni pragmatycy. Gorzej rządzili starcy za Breżniewa, Andropowa i Czernienki.  Zaś Putin jest sprawnym zarządca i posługuje się raczej sprawnymi wykonawcami, z których jeden, Miedwiediew, może go rychło zastąpi, a może będzie skrycie wypełniał jego rozkazy. Zaśsprawna polityka Rosji od wieków jest agresywna i ostrożna. Napada się na słabszego, zapewniwszy sobie współuczestników. Wypróbowaliśmy to na sobie w czasie rozbiorów i w 1939 roku.  Gdyby na szczycie NATO, w którym Rosja - nie będąc członkiem - uczestniczyła, nie znalazła poparcia Niemiec i Francji, niczego by potem nie zrobiła. Na nikogo by nie napadła. Nie zerwałaby porozumień handlowych, z których sama korzysta.  

Niechęć drażnienia Rosji była tylko jedną z przyczyn, dla których Merkel i Sarkozy byli przeciwni przyjmowaniu Ukrainy i Gruzji do NATO. Prawdopodobnie również dochodziła do tego niechęć brania sobie  na głowę kłopotu w postaci kłopotliwych członków. Wiadomo, że Ukraińcy w większości nie chcą do NATO, że dla trójki najważniejszych polityków, czyli Julii Timoszenko  oraz Wiktorów Juszczenko i Janukowycza, członkostwo to przedmiot rozgrywki politycznej. A w Gruzji sytuacja polityczna wciąż jeszcze jest wybuchowa. 

Lech Kaczyński  trafnie zauważył, że w roku 1955 przyjęto do Paktu RFN, państwo bez zaakceptowanych granic. Ale wtedy, przemożny strach przed groźba sowieckiej agresji sprawił, że państwa koalicji antyhitlerowskiej, tworzące NATO, przyjęły w dziesięć lat po wojnie swojego niedawnego  wroga. Na podobnej zasadzie przyjęto Turcję, której daleko było do demokracji, lecz zajmowała strategiczne położenia i była poważną siłą militarną.   Z tego samego powodu, nie usunięto też Grecji w czasie dyktatury tzw.  czarnych pułkowników i podczas quasi wojny z Turcją o Cypr. Teraz brak takiego zagrożenia sprawił, że jedni widzieli historyczną i geopolityczną konieczność rozszerzania NATO, a inni związane z tym niewygody i perturbacje. 

Jeśli chodzi o członkostwo Ukrainy i Gruzji sukces odnieśliśmy o tyle o ile jest nim kompromis, posuwający  nieco sprawę do przodu. Tak to widzi, miedzy innymi, Zbigniew Brzeziński, z którego zdaniem się liczę. Inni komentatorzy oceniają to różnie. Na zasadzie szklanki do połowy pełnej lub pustej. 

W grudniu, kiedy sprawa członkostwa Ukrainy i Gruzji ma być  rozpatrywana ponownie, sytuacja może być inna. Być może prezydentem USA będzie McCain , który w stosunku do Rosji zapowiada powrót do twardej polityki Reagana. Który będzie miał za sobą autorytet świeżo wygranych wyborów, czyli będzie mocniejszy od schyłkowego już Busha. A zdecydowana polityka Trumana, Eisenhowera, Kennedy'ego, Reagana okazywała się skuteczniejsza niż polityka przypodobywania się Rosji. Być może również ustabilizuje się najwyższa władza w Moskwie.

Byłoby wówczas wiadomo kto będzie rządził, a władza  nie miałaby już potrzeby zabiegania o popularność przy pomocy pozorów imperialnej polityki i mogłaby zadbać o prawdziwe interesy swojego kraju. A polegają one na ścisłej współpracy z Zachodem, z jego know how i wszelkim innymi możliwościami. Zwłaszcza, że na wschodzie coraz bardziej panoszą się rosnące w  potęgę Chiny, a na południu ciągle kipi niepewny świat Islamu. Zachód to jedyny kierunek, z którego Rosji naprawdę nic nie zagraża. 

Miesiące, które nas dzielą od grudnia to niewiele w kilkuletniej procedurze przyjmowania do NATO. A w tym czasie wiele do roboty mają politycy ukraińscy i gruzińscy, by ustabilizować sytuacje polityczną w swych krajach i przekonywać - to na Ukrainie - swych ziomków do NATO. Wiele też do zrobienia ma dyplomacja zwolenników tej akcesji w samym  Pakcie. Jest to w dużym stopniu zadanie dla polskich polityków.

Niezależnie od przechodzących w konflikt sporów między rządem i prezydentem, między Platformą i PiS -em, udowodnili oni, że potrafią wspólnie i dość skutecznie pracować na arenie międzynarodowej.  Co dobrze rokuje na przyszłość. 

Na szczycie w Bukareszcie odnieśliśmy sukces w sprawie tarczy, co może, podkreślam; może, otworzyć nowy  rozdział w stosunkach Zachodu, a Polski w szczególności, z Rosją. Ale to już oddzielny temat.   

”...Skalski to mistrz syntezy ”sprzedawanej”... atrakcyjnie” (Stefan Kisielewski)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Polityka