Ernest Skalski Ernest Skalski
50
BLOG

Po Marcu był Grudzień

Ernest Skalski Ernest Skalski Polityka Obserwuj notkę 9

Marzec 1968 i Grudzień 1970 to dwa różne ogniwa tego samego łańcucha uważał mecenas Jan Olszewski i tę  jego diagnozę do dziś uważam za  trafną.

Już za chwilę będziemy przypominać wydarzenia sprzed czterdziestu lat, w Polsce i na Zachodzie, a za niecałe dwa lata, w okrągłą rocznicę, zajmiemy się tragicznym Grudniem na Wybrzeżu, zapominając o Marcu. 

Jan Olszewski, na przełomie dekad zawieszony w wykonywaniu zawodu adwokata za obronę w procesach politycznych, miał wówczas czas na życie towarzyskie i rozważania o polityce i historii. Jego pogląd na ówczesne wydarzenia staram się teraz streścić. 

Otóż reżim, który ze swej natury  pozbawia ludzi podmiotowości, odbiera im wolność ekonomiczną i społeczną, znajduje się w trwałym, organicznym konflikcie ze społeczeństwem. Na codzień jednak konflikt ten jest utajony, bo strony wypracowują sobie jakiś modus vivendi et operandi. Napięcie jednak się kumuluje i co jakiś czas dochodzi do zaostrzenia tego konfliktu, wybuchu.

Jeśli władza w tym starciu zwycięży, stłamsi opór, zyskuje jakiś okres spokoju. Gdy wybuch jest bardzo gwałtowny, a represja krwawa, wówczas ten okres spokoju to całe pokolenie. Tak było po polskich nieudanych powstaniach i po rewolucji węgierskiej1956 roku.  Dlatego też władza, wyczuwając narastający wybuch, często sama go prowokuje, by rozegrać nieuchronne starcie w dogodnych dla siebie warunkach, wedle własnego scenariusza.

Lecz to nie wszystko. Ów stały konflikt nie jest jednolity. W dużym uproszczeniu można w trwałej społecznej opozycji wydzielić dwa podstawowe nurty; tych którzy walczą przede wszystkim o poprawę warunków materialnych i tych którym zależy na poszerzeniu sfery wolności. Władza stara się  oba te nurty rozdzielić i każdy z nich sprowokować i pokonać oddzielnie. A zatem, w roku 1968 wyraźnie sprowokowano tych, którym przede wszystkim zależało na wolności, a w roku 1970 - broniących swego kawałka chleba, który im miała obciąć podwyżka cen. Oba te nurty wystąpiły oddzielnie i oddzielnie zostały spacyfikowane. 

Na moją uwagę, że taki misterny plan wymaga inteligencji przekraczjącej możliwości intelektualne rządzących ekip, mecenas odpowiadał, że jest coś  takiego jak intuicja rządzących, którym zresztą operacja nie wychodzi dokładnie według zamierzeń. W obu tych starciach władza wygrała, lecz kosztem istotnych przetasowań we własnej strukturze. 

Późniejsze wydarzenia zdają się potwierdzać koncepcję Jana Olszewskiego. W roku 1976 władza raz jeszcze sprowokowała rozgrywkę z robotnikami o chleb, lecz jej sukces był już bardzo ograniczony. I sam protest  i reakcja wladz były słabsze niż w Grudniu na Wybrzeżu. Robotnicy nie mieli poczucia klęski, ale i  żadnych nadziei takich jak te,  które po 1970 roku łączyli z ekipą Gierka. A demokratyczna opozycja zaczęła szukać porozumienia z nurtem robotniczym. Wpierw w Radomiu, gdzie  krzywda była bolesna i świeża. Lecz ważniejsze okazało się  nawiązywanie tych kontaktów na Wybrzeżu, gdzie ładunek gniewu pozostawał nadal ogromny. 

W ten sposób po Marcu i Grudniu przyszedł Sierpień 1980 roku i powstała ”Solidarność”.  Zrealizowanie hasła ”Z polska szlachtą polski lud”, co prawda w warunkach niewyobrażalnych w XIX wieku. Za podobne zjednoczenie można chyba uznać zryw społeczny w wojnie 1920 roku. Jak widać za każdym razem okazywało się to skuteczne.

Po roku 1980 czekało nas jeszcze parę dramatycznych lat, ale wynik walki już był przesądzony, choć nie  zdawaliśmy sobie z tego sprawy. 

A cały przebieg Marca, skład i zamierzenia uczestników wydarzeń, ich przebieg i dalsze implikacje, to wszystko mieści się w schemacie, który wówczas, przy kieliszku, przedstawiał późniejszy premier Rzeczpospolitej.

”...Skalski to mistrz syntezy ”sprzedawanej”... atrakcyjnie” (Stefan Kisielewski)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka