Ernest Skalski Ernest Skalski
44
BLOG

Jak dzieci

Ernest Skalski Ernest Skalski Polityka Obserwuj notkę 44

Radosława Sikorskiego nikt nie ubiegnie w okazywaniu szacunku dla Pana Prezydenta. Mnie natomiast ubiegnie Radosław Sikorski - nie śmiem  się wpychać przed niego - ale żywię szacunek dla Lecha Kaczyńskiego, o tyle o ile  żywię szacunek dla jego funkcji. Nie głosowałem nań, lecz to nie zmienia postaci rzeczy. Jest mimo wszystko także i moim prezydentem, co nadmieniam ilekroć o nim publicznie piszę i nadmieniać będę. 

Czuję tu pewną sprzeczność. Jako obywatel prezydenta szanuję i jako obywatel mam prawo, a może i obowiązek krytykować jego postępowanie, gdy uznaję, że nie dorasta do swej roli. ”Tak sądzę i inaczej nie mogę” - powtarzam skromnie za Lutrem (tym od Reformacji).  

Po tym wiernopoddańczym wstępie mogę już stwierdzić, że najwięcej szkody prestiżowi Pana Prezydenta przynosi sam Pan Prezydent i Kancelaria Prezydenta RP.  Premier Tusk stara się okazywać należny szacunek, lecz nie potrafi, lub nie chce,  nie okazywać irytacji. Minister Sikorski okazuje swój szacunek, nieomal  czołobitność, tak , że wygląda to na robienie sobie jaj z dostojnej osoby. Jeśli nawet nie ma on takiej intencji, to chyba tak jest odbierane przez prezydenta. 

Pisałem tu kiedyś, ale przypomnę, że gdy Lech Kaczyński był prezesem NIK - u, spotkałem go w jakimś nieformalnym zgromadzeniu i zrobił, chyba na wszystkich, doskonale wrażenie. Facet wyluzowany, dowcipny, mówiący lekko o poważnych sprawach i trafiający w sedno. W łatwym i bezpośrednim kontakcie z rozmówcami. Nie wiem jak było gdy był ministrem sprawiedliwości, ale jako szef NIK -u czuł się dobrze i dobrze był odbierany. Obserwacja zrobiona w jeden wieczór może nie mówi wiele, lecz osobowość pana Lecha łatwo było rozpoznać. 

Zupełnie inny  człowiek został prezydentem RP w 2005 roku. Na publicznym widoku jest stale spięty. W przeciwieństwie do Jarosława, który chyba nie odczuwa kłopotów z własną rolą i własną osobowością. Lech nie potrafi oddzielić swojej osoby od swojej funkcji, a na tym szczeblu to niesłychanie ważne. Osobiste emocje należy schować dla siebie, lub `okazywać  je w sposób świadomy, tak aby osiągnąć  jakiś cel, a nie żeby szkodzić sobie.

Lech Kaczyński tylko raz powściągnął swe emocje, kiedy nie zareagował na chamskie w stosunku do jego żony zachowanie księdza Rydzyka  . Można przypuszczać, że uległ Jarosławowi, któremu poparcie Rydzyka było wówczas bardzo potrzebne. 

A poza tym, prezydent o wszystko obraża się  i to nawet odchorowuje, co zaowocowało jego nieobecnością  na Szczycie Weimarskim w początku jego prezydentury. Ostatnio natomiast mamy przepychanki na linii Kancelaria Prezydenta i instancje rządowe. A konkretnie chodzi o MON. Kto zawinił, że prezydenta nie powiadomiono odpowiednio wcześniej o katastrofie samolotu Casa i znowu o  ministra Sikorskiego w sprawie wezwania - zaproszenia, przybycia i nieprzybycia. Już nie wchodzę w  niuanse, które wskazują raczej na słabszą pozycję w sporze Kancelarii. Problem w tym, że jawność - jawnością, ale takie gówniane, za przeproszeniem, sprawy urzędnicy uzgadniają w  trybie roboczym pomiędzy sobą, a nie ośmieszają się nimi  urobi et robi, jako że odwołanie pana Radka z Brukseli odbyło się na oczach ważnego  gremium Europy. I nie zaśmieca się tym przestrzeni informacyjnej kiedy obchodzi się narodową żałobę po tragicznym wydarzeniu i kiedy ma miejsce kosztowna chryja na naszej wschodniej granicy. 

Minister Sikorski, który stara się popisowo zachowywać dżentelmeńską postawę wobec prezydenta, winą obarcza jego urzędników. Ale to prezydenta nie tłumaczy, bo nikt mu współpracowników nie narzucał (No, może prezes PiS) Dobierał ich według swojego klucza. Przy okazji nasuwa się refleksja o  sensie istnienia tego urzędu w takiej postaci i jego roli. 

Żeby nie było, że budzi się we mnie krytycyzm dopiero w stosunku do Kaczyńskich. Prawie dziesięć lat temu, w telewizji, pytałem panią Danutę Waniek, wówczas szefową Kancelarii Prezydenta Kwaśniewskiego; po co mu, przy jego konstytucyjnie ograniczonych kompetencjach, te cztery setki z okładem pracowników ? Przecież Kancelaria Cywilna Prezydenta RP, Ignacego Mościckiego, któremu Konstytucja z 1935 roku ”kwietniowa” zapewniała najwyższa władzę w państwie, liczyła czterdzieści osób.  

Usłyszałem wyliczenie wszystkich ważnych  zadań, wykonywanych przez personel Kancelarii, które to zadania i tak w większości należą do kompetencji rządu. Przypuszczam, że pani Anna Fotyga, obecna szefowa Kancelarii, liczącej o jakieś dwie setki więcej ludzi, odpowiedziała by tak samo. 

P.S. I jeszcze na zakończenie. Lech Kaczyński nie jest dobrym prezydentem, to przykre, ale to nie jest wielką biedą dla Polski. Większą była obecność Jarosława Kaczyńskiego na stołku premiera. 

”...Skalski to mistrz syntezy ”sprzedawanej”... atrakcyjnie” (Stefan Kisielewski)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (44)

Inne tematy w dziale Polityka