- Świetny program można sobie wymyślić - usłyszałem od Jana Krzysztofa Bieleckiego, kiedy przestał on być premierem - Problem polega na tym, aby zrealizować z niego chociaż piętnaście procent !
Parę dni temu, kiedy kolejna świetlana przyszłość stała się dniem dzisiejszym problem ten stanał przed Platformą. Musi ona sobie poradzić z wywalczoną przez siebie rzeczywistością. Przede wszystkim uwzględnić, że obiecanych przez Tuska cudów nie będzie. Podobnie jak nie mogło być obiecanych przez Millera gruszek na wierzbie. Miejmy nadzieję, że społeczeństwo rozumie, że była to metafora. Następnie, ucząc się na błędach poprzedników, nie oglądać się jak i Miller na badania opinii, lecz robić to co jest do zrobienia szybko, bardzo szybko. Hasło festina lente, czyli śpiesz się powoli tutaj nie ma zastosowania. Raczej więc; festina cito !Wyborcy, tak czy inaczej, zaczną się rozczarowywać do partii rządzącej, niech więc to stanie się szybko, kiedy jest czas na ewentualne poprawienie nastrojów, a nie przed kolejnymi wyborami. Trzeba zatem odwagi.
Trzeba też rozwagi, która nakazuje pamiętać, że światowa koniunktura zmienna jest i choćbyśmy wyleźli ze skóry, to my jej nie nakręcimy. Lata tej koniunktury zostały zmarnowane, przejedzone przez PiS, warto więc wykorzystać to co jeszcze z niej pozostało na rok 2008 i prosić Boga, by trwała dłużej.
Póki piorun nie zagrzmi chłop się nie przeżegna - mówi rosyjskie przysłowie. Więc póki jest dobrze, wszyscy by chcieli z tej dobroci korzystać i nikt nie ma przekonania do jakichkolwiek ograniczeń, nie mówiąc już o wyrzeczeniach. To jest ten czynnik subiektywny, który Platforma musi brać pod uwagę. Krew, pot i łzy mógł Churchill zapowiedzieć swoim rodakom, kiedy wszyscy widzieli, że kraj jest śmiertelnie zagrożony. Dlatego też, środki, które mogłyby zostać przeznaczone na zmniejszanie deficytu, muszą zostać uszczuplone na rzecz budżetówki, którą wali rosnąca drożyzna i pełzająca inflacja.
Stopy Rada Polityki Pieniężnej będzie musiała podnosić, by opanować inflację, lecz to nie jest sposób na ożywianie gospodarki. Raczej na odwrót. Wiadomo, że sposobem na inflację i drożyznę - uboczny skutek pożądanego eksportu - jest wzrost podaży; produktów przemysłowych i rolnych i usług. Czyli przyśpieszenie prywatyzacji, odbiurokratyzowanie gospodarki.
No i tutaj będą te schody. Prywatyzacja będzie ”złodziejska”, będzie oddawaniem dóbr narodowych w obce ręce, nawet jeśli będą to ręce inwestorów giełdowych. Zwalczanie biurokratyzacji, deregulacja, okaże się ”zielonym światłem” dla korupcji i wszelkich nadużyć, choć jest akurat odwrotnie. A obiekcje będzie wysuwać nie tylko opozycyjny PiS i związany z nim pan prezydent, lecz również koalicyjny PSL i LiD, którego poparcie będzie potrzebne, aby odrzucać weto prezydenta. Obie te partie nie widzą wielkiego interesy w pracowaniu na rzecz sukcesu, który będzie przypisywany głównie Platformie.
Upadek LPR i Samoobrony został bowiem spowodowany nie tyle ich awanturnictwem i brakiem odpowiedzialności ile tym, że nie miały żadnej odrębnej koncepcji, która by je odróżniała od PiS. Ten więc przejął łatwo głosy przystawek. Pawlak i Olejniczak na pewno zdali sobie z tego sprawę.
Opozycyjny PiS łatwiej może zachować poparcie swoich pięciu milionów wyborców niż Platforma swoich siedmiu milionów. Tym bardziej nie może ona liczyć na trwałe poparcie elektoratów PSL i LiD- u Szefowie tych partii będą się bronili nie tylko przed stratą poparcia na rzecz Platformy, lecz również na rzecz wyrazistej partii Kaczyńskiego. To będzie na nich wymuszać przeciwstawianie się PO, mimo udziału PSL w koalicji i okolicznościowego poparcia rządu ze strony LiD.
Ten układ sił będzie wymuszał pewne modyfikacje prorynkowej orientacji PO. Chodzi nie tylko o postawę partii polityczny, lecz o odczucia wielomilionowego zaplecza PiS-owskiej opozycji. Nie należy jej ograniczać do tzw. wykluczonych. Ci naprawdę wykluczeni wykluczają się także z aktywności politycznej, w tym z chodzenia na wybory. Istnieje jednak rzesza ludzi rozczarowanych do III RP, którzy łączyli nadzieje z Czwartą i pozostaną w przeświadczeniu, że Kaczyńskiemu przeszkodzono w naprawie Rzeczpospolitej. Żadnego psucia demokracji oni nie zauważyli. A jeśli koniunktura się pogorszy, to w pamięci pozostanie im złoty wiek Jarosława.
Jedyne co Platforma może zrobić w stosunku do tej części populacji, to przede wszystkim nie obrażać jej. Polacy w ogóle, a sfrustrowani w szczególności, są czuli na punkcie swojej godności, w czym przykład daje im pan prezydent. Nie rozliczać zatem tych dwóch lat ! Może nawet odpuścić sobie sejmowe komisje śledcze; posłowie i bez nich maja mieć pełne ręce roboty. Było, minęło. Zgoda buduje, niezgoda rujnuje. Zamiana rolami rząd - opozycja to w demokracji rzecz zwyczajna. Nie może to być za każdym razem rewolucja, związana z polaryzacją społeczeństwa.
Spróbowaliśmy dwa lata temu i starczy.
”...Skalski to mistrz syntezy ”sprzedawanej”... atrakcyjnie” (Stefan Kisielewski)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka