Ernest Skalski Ernest Skalski
79
BLOG

Lenino

Ernest Skalski Ernest Skalski Polityka Obserwuj notkę 55

Żyjący polscy kombatanci spod Lenino to już tylko garstka staruszków. Ale po 12,5 tysiącach żołnierzy - tyle wynosił wówczas stan osobowy I Dywizji - zostały dzieci i wnuki. Tradycja tej bitwy patronowała I i II Armii, a potem całemu wojsku do 1989 roku.

Trudno powiedzieć, że było to osobiste święto milionów ludzi, którzy służyli, w przeważającej mierze z poboru, pod Berlingiem, Żymierskim, Rokossowskim, Spychalskim i  Jaruzelskim. Ale dla zawodowych wojskowych rocznica ta była miłym rytuałem. Wtedy przyznawano awanse,  odznaczano, pito po garnizonach. Jeśli więc uwzględnić tych, którzy jakoś się czuli związani z tą datą  i ich potomnych, to doliczymy się setek tysięcy ludzi, jeśli nie więcej. Spin doctors PiS -u to uwzględnili. I dlatego wczoraj, minister obrony Aleksander Szczygło uhonorował żołnierzy spod Lenino w nieokrągłą sześćdziesiątą czwartą rocznicę bitwy.

Nie zrobiło to wrażenia w kraju zaabsorbowanym debatą gigantów. Premier był zajęty Donaldem Tuskiem, prezydent - Angelą Merkel, musiał wystarczyć minister. Dobrze, że powiedział o jednakowej wartości polskiej krwi przelewanej na wszystkich frontach. 

Teraz będzie dygresja. Przepraszam. 

Zacznę od zastrzeżenia. Jeśli porównuję Polskę pod rządami PiS-u z PRL-em, to porównanie takie jest BARDZO KORZYSTNE dla Czwartej RP. (Kajdas, iudaica et consortes, przeczytajcie i pamiętajcie) Najgorszy wariant niepodległej Rzeczpospolitej jest o niebo lepszy od najlepszego okresu PRL. To są zupełnie inne światy. Ale w obu tych formacjach, podobnie jak w wielu innych w szerokim świecie, działają podobne mechanizmy i stosuje się podobne - choć różnica bywa różnicą między życiem i śmiercią - zabiegi socjotechniczne.

Porównuję to co widzę z tym co pamiętam. A więc, kombatanci. Ci z GL, AL. i LWP byli okadzani przez cale 45 lat. (Ciekawe czy wszyscy pamiętają, że były to; Gwardia Ludowa, Armia Ludowa, kierowane przez komunistów podziemne struktury pod okupacja niemiecką i tzw. Ludowe Wojsko Polskie. Tak zwane, po przymiotnik ”ludowe” nie mieścił się w formalnym nazewnictwie.)

Niesłuszne formacje w kraju; AK, NSZ i w jakimiś stopniu BCh i Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie były traktowane przemiennie. Plakat ”AK zapluty karzeł reakcji” był pierwszym szczerym i naturalnym odruchem. Potem, zaraz po wojnie, kiedy jednych chciano wyciągnąć z podziemia, a drugich ściągnąć z Zachodu władza sadzała kogo chciała posadzić, ale przejściowo nie postponowała publicznie. Podlizywała się narodowi, którego się bała.

W nocnych lokalach grano w podniosłych pijackich nastrojach ”Czerwone maki” i nie pozwalano przy nich tańczyć. Jeszcze byłem za mały, by bywać w knajpach, ale pamiętam, notatkę prasową, w której się oburzano, że gdzieś na Ziemiach Odzyskanych, ten patriotyczny kawałek grała knajpiana kapela złożona z ... Niemców.  

Cisza przed burzą była krótka. Wkrótce już te formacje i ich żołnierzy oficjalnie potępiano, choć w narodzie stale cieszyli się szacunkiem i sympatią. Dopiero w latach sześćdziesiątych zaczęło się zmieniać. W partii rosła w siłę i dążyła do przejęcia władzy frakcja ”partyzantów” kierowana przez Mieczysława Moczara.  Ten przedwojenny jeszcze komunista, potem w GL i AL., i wkrotce okrutny szef UB w Łodzi, został szefem resortu spraw wewnętrznych i ZBOWID-u (Związek Bojowników o Wolność i Demokrację) Lansował kierunek, który można określić jako endeko-komunizm,  a z nim zmodyfikowaną politykę historyczną.

Generał Sikorski trafił do Panteonu, generałowie Bór-Komorowski i Anders - może dlatego, że jeszcze żyli - wciąż by be, ale szeregowi kombatanci okazali się dobrzy bo potrzebni. Wciągano ich do ZBOWID-u, co dawało  pewne ulgi i przywileje, dawano zaległe odznaczenia, zatwierdzano nadane wcześniej. (Ten, w gruncie rzeczy zbędny, zabieg miał ukazywać słabą  legitymizację władz II RP i prawomocność, w połączeniu z dobra wolą, nowej władzy) 

Ta polityka miała dość spory odzew. W szczytowych latach komunizmu oficjalna wersja naszej historii obrażała i poniżała Polaków. Dyskredytowała to co było ważne i drogie. Trudno się dziwić, że tak wielu ludzi poczuło ulgę, że byli zadowoleni nawet z cząstkowego odkłamania naszej historii. A kombatanci w większości byli już wówczas starzy i po latach pogardy, a niekiedy okrutnych prześladowań chcieli skorzystać choć z odrobiny oficjalnego splendoru i z ulg, których naprawdę potrzebowali. 

Koniec dygresji. Postanowiłem, że w Salonie nie będę się rozpisywał.A do historii jeszcze powrócę.

Teraz współczesność. Co by nie sądzić o kombatantach ze ZBOWID-u, to trzeba zrozumieć, że oni i członkowie rodzin kontynuujący ich pamięć, po roku 1989 mogli się poczuć rozgoryczeni. Nagle przestali być ważni. Ich zasługi znalazły się w cieniu. Nie były już takie istotne. Na pierwszym planie znaleźli się inni. A nowa polityka historyczna ekipy PiS nie zapowiadała im niczego dobrego. Na tym tle dopiero trzeba rozpatrywać skromną uroczystość w rocznicę bitwy pod Lenino. 

Nikt nie udaje, że to nie jest chwyt propagandowy w kampanii wyborczej. Jeden z wielu. Ale dobrze, że akurat taki. Za tydzień będzie już po wyborach. Kto wygra ten wygra. Jeśli będzie mądry, to nie czekając na kolejne wybory, będzie co roku pamiętał nie tylko o Powstaniu Warszawskim i o Monte Cassino, lecz również o Lenino i Wale Pomorskim.

”...Skalski to mistrz syntezy ”sprzedawanej”... atrakcyjnie” (Stefan Kisielewski)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (55)

Inne tematy w dziale Polityka