Szesnaście lat temu, w Tokio zwiedziłem muzeum wojskowe, gdzie za szkłem gabloty znajdowały się mundury i inne pamiątki osobiste zbrodniarzy wojennych, straconych z wyroku międzynarodowego trybunału. A zbrodnie wojenne Japonii w niczym nie ustępowały niemieckim, może odznaczały się większym stopniem sadyzmu. Pierwsza refleksja; nie do wyobrażenia, aby w Niemczech jakimkolwiek kultem cieszyli się zbrodniarze wojenni, tacy jak Keitel czy Jodl.
Przypomniałem sobie to muzeum gdy zobaczyłem post z okazji kolejnej rocznicy zrzucenia bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki. Otóż należę do tych, którzy uważają ten akt za niesłychaną tragedię, a jednocześnie za krok potrzebny i słuszny. Nie chcę powtarzać wszystkich argumentów postu i komentatorów, zajmujących podobne stanowisko. Dodam tylko, że w minionych latach wk.....ło mnie niepomiernie porównanie; Hiroszima-Oświęcim. Uważałem ta za bezczelne nadużycie ze strony japońskiej i tych czynników w PRL, które to haniebnie wykorzystywały. Chyba nie muszę wyjaśniać dlaczego tak sądziłem i sądzę.
A jednocześnie muszę stwierdzić, że mam wiele podziwu, uznania, a nawet sympatii dla tego dalekiego kraju i jego mieszkańców. Za talent, pracowitość i sumienność, skromność i ciekawość świata. W poście o Powstaniu Warszawskim odwołałem się do przeczytanej gdzieś historii o japońskim dowódcy okrętu wojennego, przekonywującym w obliczu klęski, młodych oficerów, by nie ginęli z honorem, gdyż Japonia nie będzie już potrzebować ich okrętu, lecz będzie potrzebować ich. Była to marginesowa dywagacja w głównym temacie, lecz wywołała komentarze.
Zwrócono uwagę, że powojenny skok cywilizacyjny Japonii okazał się możliwy w warunkach okupacji amerykańskiej. Co słuszne. ZSRR, zgodnie z umową, w trzy miesiące po zakończeniu wojny w Europie, rozpoczął wojnę z Japonią. 8 sierpnia 1945 roku, akurat gdy zrzucono bombę atomową na Nagasaki. Na złość sowietom Japonia podpisała bezwarunkową kapitulację. A sowieckie siły zbrojne już były gotowe do wielkiego desantu na wyspy japońskie. Gdyby zdążono mielibyśmy japoński odpowiednik NRD czy KRLD.
Jeden z komentatorów stwierdził nawet, że to Stany Zjednoczone, a nie Japończycy są autorami japońskiego cudu gospodarczego. To już przesada ! To nie Amerykanie produkowali tranzystory, montowali samochody i telewizory.
Już od lat Japończycy budzą podziw, ale i obawę jako konkurenci na rynkach świata i u źródeł surowców. Lecz w swoim najbliższym otoczeniu, na Dalekim Wschodzie nadal budzą również strach oraz, co najmniej, niechęć. To prawda, że przepraszali wielekroć za zbrodnie wojenne, ale to było na zewnętrzny użytek. A wewnątrz, obecny zawsze kult japońskiego militaryzmu, nabiera powoli rozmachu.
Nową wojną to na pewno nie grozi, lecz atmosfery na globalizujacym się globie nie poprawia.
”...Skalski to mistrz syntezy ”sprzedawanej”... atrakcyjnie” (Stefan Kisielewski)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka