Ernest Skalski Ernest Skalski
183
BLOG

Leninowska koncepcja prokuratury

Ernest Skalski Ernest Skalski Polityka Obserwuj notkę 49

Kolejna afera w prokuraturze. Prokurator prokuratora wyciąga na zwierzenia, by je nagrywać. Jak w mafii, a nie w wymiarze sprawiedliwości. Zwariować można. Ale powstaje pytanie. A na cholerę nam ta cała prokuratura ? Prokurator generalny i krajowy - urzędy. Prokuratury apelacyjne, okręgowe, rejonowe i urzędy, urzędy, urzędy. Urzędy nędzne, powolne, bezwolne. Struktura, w której, padając na pyski, połowa prokuratorów prowadzi sprawy, a druga, ważniejsza, połowa zarządza i kontroluje. I mało komu przychodzi do głowy myśl; a po co to wszystko ? 

W koszmarnych czasach sanacji prokurator był państwowym urzędnikiem, umocowanym przy odpowiednim sądzie karnym. Śledztwo nadzorował sędzia śledczy, z definicji niezależny, a prowadziła je policja. Kiedy było skończone, prokurator dostawał  zebrany materiał i na jego podstawie podejmował decyzje czy będzie oskarżał i o co, czego będzie żądał, jaki wyrok zaakceptuje. Albo też posyłał materiał do uzupełnienie, czy też do diabła.

Kierował się prawem i treścią zebranego materiału. Nikt mu nie zlecał oskarżania na duś, domagania się  wysokiego wymiaru kary, obowiązkowej apelacji. Nie dostawał wytycznych w sprawie polityki karnej państwa. Żaden zwierzchnik go nie rozliczał. Rozliczała go skuteczność; na ile decyzje sądu były zgodne z jego koncepcją. I komu to przeszkadzało? Czerwonym ! 

To co mamy, to realizacja leninowskiej koncepcji prokuratury jako hierarchicznej struktury, narzędzia sterowania polityką karną partii i państwa. Czerezwyczajka robiła swoją krwawą robotę. Pod mur stawiano za byle co, albo i za nic. Zakładano, jeszcze  podczas wojny domowej,  pierwsze obozy. Ale Lenin, prawnik z wykształcenia i - krótko - marny adwokat, wiedział, że sama policja nie wystarczy, że potrzebne są jakieś organy sprawiedliwości, czyli takie, w  których, zgodnie z zaleceniem Iwana Groźnego, władza zawsze ma rację.

Sądy powinny były mieć chociaż pozory niezależności, natomiast prokurator wszędzie oskarżał w imieniu władzy, a trudno było zarządzać  tysiącami oskarżycieli. I taka jest w dużym uproszczeniu geneza urzędu, który po PRL przejęła Trzecia Rzeczpospolita i którą Czwarta umacnia. W Trzeciej władza przynajmniej przebąkiwała o konieczności oddzielenia stawisko ministra sprawiedliwości od  funkcji prokuratora generalnego. W Czwartej powiedziano, że nie ma mowy. - Władzy rza zdobytej nie oddamy nigdy - mawiał Gomułka i powtarzają  kolejne rządy Rzeczpospolitej. Nawet kiedy chodzi tylko o fragment władzy.

Prokurator generalny USA to zmyłka. General Attorney to minister sprawiedliwości. Oskarżyciel to prosecuting attorney. Ale naszym się spodobała nazwa i powstała hybryda, na którą składa się, nieodzowny w państwie prawa, minister justycji oraz nadrzędny inkwizytor, oskarżający w imieniu państwa i w interesie aktualnie rządzącej nim partii.

”...Skalski to mistrz syntezy ”sprzedawanej”... atrakcyjnie” (Stefan Kisielewski)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (49)

Inne tematy w dziale Polityka