Jeszcze tylko tego nam brakowało. Miasto zakorkowane. Warszawa nadal sra - za przeproszeniem -do Wisły, a psy zasrywają Warszawę, mosty wciąż jeszcze w planie, planu zagospodarowania przestrzennego nie ma, wywłaszczenia dokonane w ramach tzw. dekretu Bieruta ciągle nieodwołane, a rada miejska kłóci się o Pana Boga w preambule do statutu miasta.
A po cholerę w ogóle ta preambuła ? Co to jest ? Statut ONZ, traktat konstytucyjny Unii Europejskiej, konstytucja Najjaśniejszej Rzeczpospolitej ? Nie. To statut średniej wielkości miasta europejskiego, w którym ma być powiedziane kto co ma robić. Rozdział uprawnień i obowiązków. I już.
Preambuła od biedy może być, ale po co ? Czy od tego lepiej się ułoży współpraca między ratuszem i dzielnicami, sprawniejszy będzie obieg sprawozdań i środków ? Proponowany tekst, jest patetyczny, napuszony, niechlujny językowo. Jest żenujący i tylko ośmiesza miasto i jego władzę.
Głosowałem na Hannę Gronkiewicz-Waltz i namawiałem, by na nią głosować. Ale nie po to by optowała za Bogiem w tej preambule, mówiąc: ”miasto, w którym ja rządzę...” Bo jeśli chodzi o ścisłość, to samorząd oznacza, że dana społeczność - w tym przypadku mieszkańcy miasta - rządzi się sama, w zakresie przewidzianym przez prawo. A prezydent i rada to wyłonione przez nich organy, które miastem administrują. I nie są upoważnione do decydowania w sprawach światopoglądowych.
Spór, owszem, może być, ale o przebieg drugiej linii metra, a nie o to czy w niepotrzebnym tekście umieszczać Pana Boga, który może powiedzieć; wy mnie do tego nie mieszajcie !
”...Skalski to mistrz syntezy ”sprzedawanej”... atrakcyjnie” (Stefan Kisielewski)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka