-To nie jest państwo, które ma armię. To armia, która ma państwo - pisał o Prusach hrabia Honore Gabriel Riqueti de Mirabeau, posłany z misją do tego kraju. Przypomniałem sobie to powiedzenie, w zmodyfikowanej wersji, w latach sześćdziesiątych, gdy do PRL zaczynało pasować; to policja, która ma państwo. Szef MSW Mieczysław Moczar walczył wówczas o rząd dusz w społeczeństwie i o władzę w elicie PZPR.
Teraz uwaga. Będzie jeszcze o opriczninie, ochranie, NKWD, ale to wcale nie znaczy, że stawiam znak równania między tymi złowrogimi strukturami a CBA, ABW i wszelkimi innymi służbami IV RP. Po prostu, istnieją pewne uniwersalne tendencje i mechanizmy wynoszące policje, a w wielu krajach armie (Turcja, Ameryka Łacińska, Afryka) do roli czynnika politycznego. Nawet w demokratycznych krajach, jak w Stanach Zjednoczonych; FBI, którym przez dekady kierował John Edgar Hoover, dysponujący ”teczkami” na cały amerykański establishment. Ale przy władzy absolutnej i w systemach totalitarnych mechanizm ten jest o wiele bardziej wyrazisty i groźny.
W starożytnym gwardia cesarska - pretorianie - rozprawiała się krwawo z faktycznymi i fikcyjnymi spiskowcami, ale też potrafiła zamordować cezara i wykreować nowego. Iwan IV Groźny w 1565 roku powołał formację będącą czymś w rodzaju gwardii i żandarmerii. Nazywało się to opricznina od słowa ”opricz” - ”oprócz”, bo oprócz normalnego terytorium państwa, ustanowił obszary, które tę strukturę utrzymywały. Po siedmiu latach sam car przestraszył się ich bestialstwa i zlikwidował ten interes oraz zakazał nawet wspominania o opricznikach. Sto lat temu, w Rosji, policja polityczna, ochrana, sama kreowała spiski i zamachy, które wykrywała lub nie. Jej szczytowym osiągnięciem było zabicie w 1911 roku premiera - reformatora, Piotra Stołypina, którego brak poważnie wpłynął na bieg wydarzeń.
A potem było NKWD, narzędzie politycznej wymiany elit w ZSRR. Ale Stalin wykazał czujność godną Iwana Groźnego i kolejno likwidował szefów resortu; Henryka Jagodę i Mikołaja Jeżowa. A w PRL ? W 1954 roku Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego zastąpiono Komitetem, ale to nie była tylko zmiana kosmetyczna. Kierownictwo partyjne bało się MBP, a szczególnie X Departamentu, który zajmował się partią.
W następnej dekadzie bano się Moczara i jego ”partyzantów”. W roku 1968 Gomółka opanował sytuację i Moczara zdjęto z MSW. Wykorzystał jego pomoc Edward Gierek, odsuwając Gomółkę., ale czołowy ”partyzant” już nie odzyskał dawnych pozycji. Został szefem NIK-u gdzie na wszelki wypadek gromadził teczki.
Ostatnią taką próbą zabezpieczenia się przed własną policją było postawienie przez Wojciecha Jaruzelskiego na czele MSW generała Kiszczaka, szefa wywiadu i kontrwywiadu w wojsku. Analogicznym zabiegiem, już w suwerennej Rzeczpospolitej, miało być rozpirzenie WSI. Z tego co wykazał raport Macierewicza nie widać, aby ta służba mogła jakoś opanowywać państwo, a o szwindlach tam robionych pisywał już wcześniej tygodnik Urbana, ”Nie”. Lecz zastanawia obawa nowej władzy przed tego rodzaju zagrożeniem.
Czy takim zagrożeniem może się stać CBA ? Nie sądzę. I na pewno nie prędko. To formacja nowa i nieokrzepła. Tu warto zauważyć, że nieustanne reorganizacja i stała rotacja polityczna w służbach nie pozwala im profesjonalnie pracować, ale też nie pozwala na odgrywanie samodzielnej roli politycznej. Coś za coś. Wracając do CBA. Nie cieszy się ono sympatią innych służb, zwłaszcza CBŚ skąd zabrało ludzi i skąd zabiera sprawy. Przywileje chłopców Kamińskiego, głównie uposażenia, na pewno są solą w oku innym policjom. A hucpa i bezradność nie budują autorytetu, który by pozwalał na zdobywanie poparcia u ludzi. Poza profesorem Krasnodębskim.
W ”Fakcie” z 14-15 lipca zamieścił on pełen zaskakującego entuzjazmu artykuł o sukcesach Biura i taką myśl: ”Na razie ma się zajmować korupcją...Nie można jednak wykluczyć, że jeśli okaże się skutecznym narzędziem, zakres ... działania zostanie poszerzony....być może stanie się drugim FBI, które....przekształciło się w potężną służbę.” No to, mielibyśmy nowy X Departament.
Na razie jednak czytamy w "Życiu Warszawy” z 14-15 lipca: ”CBA Bilans akcji jest żałosny - do sieci trafiły dwie płotki, a Andrzej Lepper wyszedł na ofiarę IV RP”.
Tu jest też pewna prawidłowość. Prawie wszędzie policjanci się skarżą, że wypruwają z siebie żyły, łapią przestępców, a sądy ich wypuszczają. W tych koszmarnych warunkach policja musi starannie zbierać dowody, przestrzegać prawa i procedury, czyli działać profesjonalnie. Natomiast wszelkie elitarne, hołubione formacje, pewne swej mocy i bezkarności, pracują według przepisu NKWD na złapanie lwa: ”Tak długo bijemy zająca, aż się przyzna, że jest lwem”
Najnowszy sukces CBA ; aktor Zbigniew Buczkowski złapany na tym, że kupował prawko za wódkę.
P.S. A teraz czekam na komentarze pełne oburzenia na szarganie opinii o CBA i zapowiedzi co też mi ta służba pokaże.
”...Skalski to mistrz syntezy ”sprzedawanej”... atrakcyjnie” (Stefan Kisielewski)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka