... it's always right and never wrong”
To fragment jednego z amerykańskich protest-songów z czasów wojny wietnamskiej, lecz jego treść, już bez tej ironii, powtarzają i u nas. Nie wszyscy. Większość zwolenników braci Kaczyńskich i ich ekipy daleka jest od takiej formuły. Coraz częściej krytykują różne aspekty tego co władza robi, albo i nie robi. Zakładam, że większość szczerze, choć pewnie niektórzy głownie dla zmylenie npla, by sobie przydać wiarogodności. Natomiast trójka profesorów: Andrzej Zybertowicz, Zdzisław Krasnodębski i Ryszard Legutko stoi przy władzy murem i nie pozwala sobie na żaden krytycyzm. W każdym razie niczego takiego nie zauważyłem w ich tekstach, a czytam dość dużo, co zmniejsza szansę na przeoczenie.
Jeden z tej trójki, profesor Andrzej Zybertowicz dostał rządową posadę głównego doradcy premiera do spraw bezpieczeństwa państwa. Chyba pierwsza jego publiczna wypowiedź po otrzymaniu stanowiska to zamieszczony w sobotnim ”Fakcie” artykuł pt. ”Bezpieczeństwo naszego kraju jest zagrożone”, co jest stwierdzeniem logicznym, bo gdyby nie było, to nie trzeba by było angażować Andrzeja Zybertowicza.
”W Polsce - pisze profesor - lustracja postrzegana bywa głównie przez pryzmat rozliczeń... Zbyt rzadko uświadamiamy sobie, że jest to kwestia istotna z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego ...”
I na przykładzie Józefa Oleksego pokazuje działanie swoistej dźwigni agenturalnej, czyli szantażowanie przeszłością polityka-agenta, który to szantaż nie pozwolił mu - bądź co bądź, przedstawicielowi Polski - na zajęcie ważnego stanowiska w UE. Może tak było, ale czy obce siły reprezentowane przez Elmara Broka, szefa komisji spraw zagranicznych w Parlamencie Europejskim, nie miały tyle sprytu, by dopiero po dopuszczeniu Oleksego na to stanowisko, szantażem wymuszać na nim pożądane decyzje ?
Zybertowicz pisze: ”Być może wiele posunięć polityków postkomunistycznych, np. ich skwapliwość we wchodzeniu do NATO i Unii Europejskiej .... miało swoje przyczyny w tym, że stosowano wobec nich dźwignię lustracyjną”
Do obu tych struktur wchodziliśmy w żywotnym interesie narodowym. Do NATO, zresztą, wprowadzali nas politycy AWS-UW, z udziałem prezydenta Kwaśniewskiego i poparciem lewicy. NATO zapewnia nam bezpieczeństwo, czy skwapliwość by je uzyskać była czymś niewskazanym ? Czy lepiej było nie śpieszyć z wejściem do UE i jeszcze nie mieć miliardów euro oraz możliwości współdecydowania o jej przyszłości ? To Polsce się śpieszyło. I kto by miał szantażem wymuszać tę skwapliwość ? Rosja raczej by wymuszała zwłokę.
Kolejny cytat: ”... gdy Andrzej Olechowski był ministrem finansów. Dawała ona (umowa - es.) preferencyjne warunki ... korporacji Fiat. Czy jest przypadkiem, że przy wątpliwym przedsięwzięciu znowu widzimy byłego agenta tajnych służb PRL-u ?”
Co to ma wspólnego z lustracją jako narzędziem bezpieczeństwa ? Olechowski akurat wcześniej przyznał się do współpracy z wywiadem, więc nie można go było lustrować ni szantażować ujawnieniem tego o czym sam powiedział. A co do umowy z Fiatem, to każdy ma prawo do własnej oceny. Dzięki niej jednak zakłady, będące w głębokim dołku, dziś są jednym z wielkich producentów i eksporterów aut.
Jedziemy dalej: ”...premier Olszewski wielokrotnie podkreślał, że faktyczna przyczyną obalenia jego gabinetu nie było ujawnienie listy Antoniego Macierewicza. Że tak naprawdę chodziło o zablokowanie przez tamten rząd możliwości tworzenia na terenie Polski spółek rosyjskich na terenie byłych baz Armii Radzieckiej. Spółki takie, oparte na zasadzie eksterytorialności, ograniczałyby polską suwerenność. Kto dziś pamięta, że zwolennikiem takiego rozwiązania był ówczesny prezydent kraju. Cywilizowana lustracja w Polsce jest więc konieczna”
Ciekawe, że jak już rząd Olszewskiego został obalony, aby zrealizować ten szatański plan, to nie powstały rosyjskie eksterytorialne enklawy na terenach niedawnych baz. Więc jak się to ma do lustracji, dźwigni agenturalnej ? Raczej nijak, ale jak się jednym tchem o tym pisze, to bezkrytyczny czytelnik kupiłby i taką sugestię.
Warto zauważyć, że Andrzej Zybertowicz za każdym razem rzuca podejrzenie na konkretnych ludzi, nawet jeśli nie zawsze ich wymienia z nazwiska. Są to więc insynuacje, które na pewno mogą być podstawą do procesu cywilnego o naruszenie dóbr osobistych, lub nawet do procesu karnego o pomówienie.
I jeszcze cytat: ”Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w sprawie ustawy lustracyjnej ... nie tylko opóźnia lustrację, ale także (z czego członkowie Trybunału mogą nie zdawać sobie sprawy - stanowi zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa narodowego.....Sędziowie TK zapewne kierowali się dobrymi intencjami, chcąc oczyścić ustawę lustracyjną z rzeczywistych wad.”
Wynikałoby z tego, że główny doradca ma sędziów Trybunału Konstytucyjnego ma za nierozgarniętych matołów, a premierowi będzie doradzał, że nie należy się przejmować nawet rzeczywistymi wadami w ustawach. Odzyskany Trybunał pewnie usłyszy takie wskazania.
Czy istnieje możliwość szantażowania kogoś groźbą zdemaskowania jego agenturalnej przeszłości ? Nie można wykluczyć takiej możliwości, choć dotyczyć to może niewielkiej grupy osób, mogących podejmować ważne decyzje. Nie trzeba być doradcą, do tego aż głównym, by wiedzieć, że w trosce o bezpieczeństwo państwa, należy dyskretnie prześwietlić takie osoby odnośnie ich ewentualnej agenturalnej przeszłości, a także sprawdzić czy nie są poddani uzależnieniom od alkoholu, hazardu, seksu, czy nie ciągną się za nimi skandale i czy nie mają niebezpiecznych zobowiązań. To się nazywa clearing i stosuje się do wszystkich osób, które mają być dopuszczone do tajemnic państwowych.
Są też inne niebezpieczeństwa. Gdy Samoobrona blokowała liczne drogi w kraju i powstało pytanie; co robiło sześć tysięcy chłopa w Urzędzie Ochrony Państwa, Janusz Pałubicki, ówczesny koordynator służb specjalnych, z oburzeniem odpowiadał, że nie będzie śledził legalnych partii politycznych. Tak jakby służby nie były platne za wykrywanie zagrożeń wszędzie tam gdzie one występują. Jeśli przypomnimy sobie jak wyglądały demonstracje prawicy za czasów pułkownika Lesiaka, to jej inwigilowanie nie wydaje się tak absurdalne.
Było minęło ? A co profesor Zybertowicz doradzi w sprawie podejrzeń, że Samoobrona była tworem esbeckim, a powstała i działała - działa ? - w interesie ościennego mocarstwa, jak się ongiś mawiało ?
Bezpieczeństwu zagrażają kolejne demonstracje górników. Doradca premiera powinien doradzić, by zlikwidować ich źródło, prywatyzując kopalnie i tym samym skończyć z sobiepaństwem baronów węglowych, spółek żerujących na kopalniach i z samowolą rozbudowanych do absurdu struktur związkowych. A jak już dojdzie do aktów wandalizmu, to stłumić je i ukarać winnych z całą surowością prawa, a już na pewno nie ustępować przed przemocą, jak ustąpili panowie K.
Groźny jest również, choć w inny sposób, protest służby zdrowia. Może gdyby premier miał nieco wcześniej za doradcę profesora Zybertowicza, to by od razu zaprosił pielęgniarki na kawę, a nie miotał się od gróźb do całowania w ręce - ohydny i śmieszny zwyczaj w życiu publicznym - i z powrotem do gróźb. Nie mówiąc już o zreformowaniu służby zdrowia.
Na razie jednak mamy na uwadze, że profesor tylko co objął to stanowisko i jest za wcześnie, by wypominać mu czego nie zrobił. Czekamy, dajemy szanse. Lecz to co już zrobił, a słowa to także są czyny, wskazuje, że pracuje nadal, tylko na wyższym poziomie, jako dostarczyciel argumentów, na to, że rząd cokolwiek zrobi to zawsze ma rację i nigdy nie błądzi.
”...Skalski to mistrz syntezy ”sprzedawanej”... atrakcyjnie” (Stefan Kisielewski)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka