- Niepodległa Ukraina to dar Pana Boga dla Polski - Mówiąc to prezydentowi Kuczmie na spotkaniu z grupą dziennikarzy w Warszawie, chciałem mu powiedzieć komplement, ale on tylko uśmiechnął się kwaśno.
Ten dyrektor wielkiego kombinatu zbrojeniowego, na potrzebę nowego urzędu zaczął się uczyć mówienia po ukraińsku, ale nie oduczył się myślenia o Moskwie jako o prawdziwej stolicy. Działał tak jakby Ukraina była dla niego rosyjskim protektoratem. Tę polityką miał kontynuować następny prezydent, a przed wyborami - premier, Wiktor Janukowycz, lider Partii Regionów, ze wschodniej Ukrainy. W młodości przestępca kryminalny, potem inżynier i profesor, biznesmen, a wreszcie polityk. Nie wyszło.
Pomarańczowej Rewolucji nie ma co przypominać. Ale Janukowycz okazał się twardym zawodnikiem. Przegrał wprawdzie powtórzone wybory prezydenckie, lecz poparcie dlań nie zmalało. Dziś jest znowu premierem, liderem rządzącej koalicji i systematycznie pozbawia prezydenta Juszczenkę prerogatyw. Do dzisiaj.
W obozie Pomarańczowych twardym zawodnikiem okazała się Julia Tymoszenko, osoba o niepohamowanej ambicji. Gdy Wiktor Juszczenko został wreszcie prezydentem, jej powierzył funkcję premiera. Bez entuzjazmu, ale takie było zapotrzebowanie tych rzesz kombatantów z Majdanu, którzy chcieli tę parę widzieć razem. Rozumiałem ich, bo piękna była to para.
W wrześniu 2004 roku przyjechali oboje na ”polskie Davos” , czyli na Forum Ekonomiczne w Krynicy. Trafili, już w czasie obrad, na panel o roli liderów. Byłem tam za jednego z panelistów i jeszcze zdążyłem coś tam powiedzieć, ale gdy oni się pojawili, już mi się nie chciało wygłaszać podsumowania, którego i tak nikt już nie miał ochoty słuchać.
On wysoki, postawny, z piękną, jeszcze wówczas gładką, twarzą. Ona drobna, zgrabna, ładna, z koroną jasnych włosów w postaci masywnego warkocza. Zupełnie nie pamiętam co tam mówili. Zapewne nic odkrywczego, ale zapamiętałem wrażenie, że były to wystąpienia składne, że rzeczowo dyskutowali. Jakoś chciało się, aby wygrali.
Majdan wzmocnił sympatię do nich. Tym gorsze wrażenie zrobiło to co się stało później. Charyzmatyczny przywódca okazał się prezydentem słabym, nie będącym w stanie wykorzystać swych wielkich jeszcze wówczas prerogatyw. Nie opanował nawet swego syna Andrija, który zawłaszczył symbole Pomarańczowej Rewolucji i robił na tym pieniądze. Energii starczyło mu jednak, aby zdymisjonować Julię ze stanowiska premiera. Ta pozostawała twarda w zawłaszczaniu władzy, lansowaniu swoich ludzi. W ogóle, otoczenie obojga nie składało się wyłącznie z postaci porażających swoją prawością.
W zeszłorocznych wyborach najwięcej głosów uzyskała Partia Regionów Wiktora Janukowycza. Blok Julii Tymoszenko i Nasza Ukraina prezydenta nie zdołały stworzyć koalicji, która by mogła objąć władzę. Premierem został Janukowycz. Jego partię wsparli komuniści i socjaliści.
Prezydent zgodnie z porozumieniem kończącym konflikt z 2004 roku, musiał znacznie ograniczyć swe kompetencje. Z powstałych umiejętnie wyzuwał go Janukowycz, który de facto stał się najmocniejszym politykiem z największymi możliwościami. Prezydent jednak zachował prawo rozwiązania Rady Najwyższej, parlamentu i właśnie z tego prawa skorzystał.
Zrobił to pod naciskiem Pomarańczowych, którzy zdali sobie sprawę, że przegrali swoje zwycięstwo z 2004. Kijów znów stał się miejscem ulicznych demonstracji. 150 tysięcy przeciw Janukowyczowi, 35 tysięcy - za nim. A Juszczenko musiał sobie zdać sprawę, że traci poparcie w nurcie, w którym i tak jego Nasza Ukraina została zdominowana przez Blok Tymoszenko. Ona też najmocniej naciskała na prezydenta.
Koalicyjna większość w Radzie uznała posunięcie Juszczenki za przestępstwo i postanowiła się nie podporządkować. Jej członkowie spędzają noc w parlamencie i czekają na demonstrantów zmierzających do Kijowa. Ponoć również z zachodniej Ukrainy, terenów popierających Juszczenkę. Sytuacja jest dramatyczna i nie ma pewności czy 27 maja odbędą się zapowiedziane przez prezydenta wybory. Nie wiadomo jeszcze jak to się skończy, ale można przypuszczać, że pokojowo, jakimś porozumieniem. Jeśli nie doszło do siłowego rozstrzygnięcia podczas o wiele bardziej dramatycznej Pomarańczowej Rewolucji, to pewnie i teraz uda się jakoś porozumieć.
Prawdopodobnie Juszczenko i Tymoszenko znowu będą działać ręka w rękę, bo oddzielnie obydwoje nie mają szans. Lecz jeśli nawet uzyskają znowu przewagę, to Janukowycz ze swoją partią nadal będzie znaczącą siłą.
Z polskiego punktu widzenia raczej lepsza jest przewaga prozachodniego Juszczenki nad prorosyjskim Janukowyczem, ale tu już nie chodzi o zachowanie faktycznej niepodległości Ukrainy. Janukowycz, jeśli nawet przestanie być premierem, to zachowa tak mocne poparcie w kraju, że nie będzie musiał być wasalem Moskwy. Elity ukraińskie zdążyły się już przyzwyczaić do swojego państwa. Premier wprawdzie oświadczył był, że nie interesuje go członkostwo w NATO, ale po wyrzuceniu z dużym trudem prezydenckiego ministra spraw zagranicznych, Borysa Tarasiuka, powierzył to stanowisko Arsenijowi Jaceniukowi, którego rekomendował ... Juszczenko. A Jaceniuk jest, podobnie jak prezydent, zwolennikiem zbliżenia do Zachodu i wchodzenia do NATO. Można przypuszczać, że i w NATO i w UE, będą lepiej się odnosić do Ukrainy rządzonej przez Juszczenkę. A Ukraina w obu tych strukturach - docelowo - to jest również i nasz interes.
Uwagę w Polsce może zwrócić fakt, że na wschodzie Ukrainy, OUN i UPA to struktury zdradzieckie i faszystowskie. Ale też Polska mało tam kogo obchodzi. Juszczenko opierający się na centralnej i zachodniej Ukrainie, dba o dobre stosunki z Polską, ale też nie może lekceważyć sentymentów żadnej ze stron. Na tapecie jest akurat 60-lecie rozpoczęcia akcji ”Wisła”, ale prezydent chcę ją jakoś obchodzić w porozumieniu z Polską.
Moskwa jeszcze - noc z poniedziałku na wtorek - nie zajęła stanowiska w sprawie ukraińskiego przesilenia i chyba zachowa rezerwę po doświadczeniach 2004 roku. Departament Stanu USA zdążył oświadczyć, że będzie współpracować z każdym` demokratycznie wyłonionym rządem Ukrainy. Takie też powinno być najrozsądniejsze stanowisko Warszawy.
”...Skalski to mistrz syntezy ”sprzedawanej”... atrakcyjnie” (Stefan Kisielewski)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka