....a dlatego należy się potargować z USA by uzyskać jak najlepsze warunki za instalowanie ”tarczy” w Polsce, ale tak czy inaczej, ją instalować. Najlepiej w towarzystwie rakiet ”patriot”. Artykuł 5. NATO swoją drogą, ale wymaga by apelować o pomoc, a amerykańskie instalacje znajdują się pod automatyczną ochroną. I wtedy, nawet przy nikłym własnym potencjale wojskowym, jesteśmy z USA związani strategicznym systemem bezpieczeństwa.
Czy naraża to nas na atak ? W mniejszym stopniu niż brak takich zabezpieczeń.
Podobnie jak Paweł Wronski uważam, że z Radkiem Sikorskim lepiej by się negocjowało, lecz jego brak nie powinien być przeszkodą przy podejmwaniu strategicznych decyzji.
Nie ma powodu, by wpadać w panikę z powodu wystąpienia Putina na konferencji w Monachium. Rosja nas nie napadnie w dającej się przewidzieć przyszłości. Rosja carska i sowiecka bywała zaborczym agresorem, ale rzadko awanturnikiem. Finlandia w roku 1939 i Afganistan w czterdzieści lat później to były wyjątki, oba zakończone fatalnie. Putin mówił po części na użytek wewnętrzny, podbijając bębenek swym imperialnie nastawionym poddanym, ale też była to próba sił na arenie międzynarodowej.
Widząc kłopoty Stanów Zjednoczonych, Kreml stara się stworzyć wrażenie, że nie ma już jednobiegunowego układu sił w skali globalnej i udaje równorzędnego partnera strategicznego. Napaść nie napadnie, ale liczy na załatwienie paru spraw przy pomocy tego humbugu.
Idzie on w parze z terrorem ekonomicznym. Polsce można ograniczyć import do Rosji, co ma być przestrogą dla innych. Na Europie zachodniej można wymóc wygodne porozumienia, strasząc ograniczeniem dostaw gazu. Oczywiście są alternatywne źródła, ale zdecydowanie droższe. Stany Zjednoczone straszy się zbliżeniem z Chinami. I podtrzymuje się napięcie na Bliskim Wschodzie, gdzie one są uwikłane, wspomagając Iran oraz na Dalekim Wschodzie, tolerując poczynania Korei Północnej.
Tak to wygląda na dziś. Co będzie za 10-15 lat ? Możemy ekstrapolować obecne trendy, ale nikt nie da głowy za to co będzie się działo w Rosji. Nie można wykluczyć, że dojdzie tam do czegoś nieprzewidzianego, zwłaszcza jeśli skończy się eldorado na gaz i ropę oraz łatwe pieniądze. .A przecież kiedyś się skończy i nie można wykluczyć, że wbrew tradycji, kraj ten poczyni jakieś awanturnicze posunięcia. I dlatego, niezależnie od ewentualnego zagrożenia przez bandyckie państwa Bliskiego i Dalekiego Wschodu oraz przez obecny światowy terroryzm, należy być gotowym ”na wsiakij pożarnyj słuczaj”
”Safety first” - żeby zmienić język. Bezpieczeństwo jest warte nawet strat w handlu z Rosja, choć nie warto ich zlekceważyć. Z Rosji pochodzi około 9 procent naszego importu, uwzględniając ropę i gaz, a eksport nasz tam jest o około połowę mniejszy. Zważywszy na blisko dwudziestoprocentowy wzrost naszego handlu zagranicznego w zeszłym roku, udział w nim Rosji raczej maleje. I niewykluczone, że kiedy Kreml się przekona, że jego pogróżki są nieskuteczne, to odpuści i w handlu, bo on i dla niej jest przecież korzystny. A jeśli chodzi o gaz, z którym mamy największe problemy, to może jednak warto rozważyć krótki rurociąg z Bernau, by korzystać z rosyjskiego gazu za pośrednictwem Niemiec, którym Rosja tak łatwo nie zakręci kurka. A może nawet - uwaga ! - jakoś się podłączyć do rurociągu pod Bałtykiem, jeśli nie będzie się w stanie zapobiec jego powstaniu ?
Ale wróćmy do rakiet, antyrakiet, radarów. W latach 70- tych zeszłego wieku, pożyteczni idioci i agenci wpływu ZSRR rozpętali szaleńczą kampanię przeciw instalowaniu w Europie amerykańskich rakiet średniego zasięgu, ”Pershing”. Bo niezależnie od strategicznych rakiet balistycznych obu mocarstw z ich niesamowitą overkill capacity, Związek miał przewagę w siłach lądowych w Europie, wyposażonych w takie właśnie, średnie rakiety. ”Pershingi” wprowadzały równowagę. Wściekła kampania objęła także tylko pomysł zastosowania przez Zachód bomby N. Miała ona mieć słabą siłę wybuchu, zostawiając poza epicentrum nie ruszone budowle, bunkry i czołgi, natomiast promieniowanie miało szybko zabijać załogi czołgów. Ich niezliczone ilości - podstawowa siła uderzeniowa Układu Warszawskiego -stałyby się nieużytecznym żelastwem. A jeszcze gorzej było z cokolwiek utopijnym wówczas projektem ”wojen gwiezdnych” Reagana, czyli radarów i antyrakiet, jakby dzisiejszej ”tarczy”. W obliczu takiej, nawet niezbyt pewnej, perspektywy nowy sekretarz, Gorbaczow zdał sobie sprawę, że ZSRR już się nie utrzyma w wyścigu zbrojeń. Z wiadomymi skutkami.
Czasy są inne, szczegóły też inne. Nie chcę źle myśleć o przeciwnikach instalowania ”tarczy” na naszym terenie. Wiem, że kierują nimi szlachetne motywy. (Szczególnie mam na myśli prof. Kuźniara, którego antyamerykanizm budził i budzi mój sprzeciw, lecz który myśląc tak miał prawo i obowiązek wypowiadać swoje poglądy i nie sądzę, że powinien być karany dymisją) Ale ich sprzeciw stanowi uleganie szantażowi ze strony Rosji. A na uleganiu szantażowi ze strony nawet tylko potencjalnego agresora nikt nigdzie jeszcze nie wyszedł dobrze.
”...Skalski to mistrz syntezy ”sprzedawanej”... atrakcyjnie” (Stefan Kisielewski)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka