Finis Poloniae ? Finis Ecclesiae ? Takiej histerii dawno już nie pamiętam. Sprawa arcybiskupa to przykra sprawa, wręcz skandal, ale i Polska i Kościół miały już większe zmartwienia. Bunt Masława, który omal nie wykorzenił chrześcijaństwa w Polsce. Reformacja, która odciągnęła od Kościoła katolickiego większość ówczesnych wykształciuchów. Prześladowania carskie, hitlerowskie i komunistyczne w powojennej już Polsce. Mało ?
Można powiedzieć, że ta histeria świadczy o tym, że właściwie to żyjemy już całkiem spokojnie, skoro reakcja tak bardzo przekracza skalę problemu. Czymś przecież trzeba się przejąć i czymś się oburzyć.
A i grzesznikow Kościół miał większych od arcybiskupa Wielgusa. Przypomniało mi się jedno opowiadanko z Dekamerona; Paryski kupiec nawracał swego przyjaciela Żyda, chcąc mu zapewnić zbawienie. Ten pojechał do Rzymu, aby zapoznać się z centrum chrześcijaństwa. Kupiec był przerażony, myśląc że zobaczywszy tam nepotyzm, symonię, rozpustę zniechęci się on do nowej wiary. Ten jednak, wróciwszy, zażądał chrztu. - Jaka to wspaniała wiara skoro trwa już trzynaście wieków (Boccaccio pisał w XIV-tym) przy takim nepotyzmie, symonii, rozpuście.
Oskarżenia o relatywizm przeczytam za tydzień, po powrocie z urlopu.
”...Skalski to mistrz syntezy ”sprzedawanej”... atrakcyjnie” (Stefan Kisielewski)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka