Ernest Skalski Ernest Skalski
21
BLOG

A gdyby jednak...

Ernest Skalski Ernest Skalski Polityka Obserwuj notkę 2

”Módlcie się, żeby się wam udało !” - powiedział Waldek Kuczyński, wiceszef Tygodnika Solidarność gliniarzom, gdy go wyciągali z domu w pamiętną grudniową noc. Teraz rozumiem co miał na wówczas na myśli.

 Wcześniej, w sierpniu 1980 roku, będąc w strajkujących stoczniach im. Lenina w Gdańsku i Warskiego w Szczecinie, zdałem sobie sprawę, że robotnicy już nie odstąpią od żądania autentycznego związku zawodowego. Byłem też przekonany, że  totalitarna władza nigdy się nie pogodzi z istnieniem takiej obcej i z założenia wrogiej jej siły. Po 31 sierpnia pomyślałem, że myliłem się jeśli chodzi o władzę. W grudniu 1981 okazało się, że w całej rozciągłości miałem rację . 

W ostatnim wydanym przed stanem wojennym numerze Tygodnika Solidarność opisałem ten stan, sądząc że będzie się nazywał ”wyjątkowy”. Reszta się z grubsza zgadzała. Natomiast w zakończeniu stwierdziłem, że takie są pomysły władzy, lecz nie odważy się ich zrealizować. Odważyła się. A ja naprawdę sądziłem, że są to pogróżki przed kolejnym kryzysem politycznym, który podobnie jak bydgoski, skończy się jakimś kompromisem. Suma tych kompromisów będzie raczej wzmacniała Solidarność - myślałem.  

Mój ówczesny szef, Tadeusz Mazowiecki, naczelny Tygodnika w napięciu oczekiwał każdej nocy z soboty na niedzielę, bo to najlepszy moment na tego rodzaju zamach.  Gdybym to wiedział wówczas pewnie uważałbym pana Tadeusza za defetystę. A potem  zrozumiałem, dlaczego szef nie bardzo chciał roztrząsać na naszych  łamach spory, które już wówczas wstrząsały  Związkiem. Zakładał, słusznie, że jego jedność stanie się wkrótce ważnym atutem. Ja nie wierzyłem, że władza odważy się na tak desperacki krok. Nie wierzyłem też w sowiecką interwencję zbrojną. Nie wiem co mnie wtedy upoważniało do tej przyjemnej niewiary.

W roku 1956, gdy premier Nagy poprosił ruskich, by wyszli z Budapesztu, co ci zrobili, do głowy mi nie przychodziło, że już za kilka dni zdrajca Kadar wezwie ich z powrotem i  że zatopią we krwi rewolucję. W 1968 roku, jeszcze 20 sierpnia, nie sądziłem, że Moskwa powtórzy ten numer w Czechosłowacji i to przy naszej pomocy. Tak więc mój optymizm odnośnie odpowiedzi na pamiętne pytanie ”wejdą, nie wejdą ?”, przy ówczesnym stanie mej wiedzy, oceniam dziś jako nieuzasadniony. 

Teraz wiemy już  wszystko. Ruscy nie chcieli wchodzić. Ale też wszyscy wiedzieli, że interwencja to nie frajda, a kosztowna konieczność. Mamy też dowody, że w 1981 roku nie zamierzali wchodzić. Jaruzelski zapewne też nie chciał ich wejścia, lecz chciał grozić tym wejściem i prosił Moskwę, by tę groźbę uwierzytelniła. Chciał też, na wszelki wypadek, mięć tę interwencje w zanadrzu, gdyby mu stan wojenny nie wyszedł. W zasadzie więc oszukiwał i kłamstwo to funkcjonuje do dziś, mimo wysiłku historyków i niedwuznacznych wypowiedzi ówczesnych sowieckich generałów. Tych którzy by prowadzili wojska, gdyby te jednak miały interweniować.  

Przeszło ćwierć wieku. Nie zmieniłem zdania o zdradzieckim, zbrodniczym i oszukańczym charakterze zamachu 13 grudnia. Ale mi przeszły ówczesne emocje; wściekłość, strach i uczucie poniżenia. I chwilami się zastanawiam; co by było gdyby Jaruzelskiemu nie wyszło, o czym myślał ćwierć wieku temu Waldek. Nie mogło nie wyjść ? Może. A gdyby jednak ? Czy rozgoryczeni ruscy z okrzykiem ”.... waszu mać” wkroczyli by mimo wszystko, czy też położyli by lachę na bratniej Polsce, której Breżniew nie zmierzał zostawiać w biedzie ? Zostawiliby ogromną i zaraźliwą wyrwę w obozie, odcięliby swe siły uderzeniowe w NRD od strategicznych rezerw na Ukrainie i Białorusi ?

Biez wodki nie rozbieriosz. 

”...Skalski to mistrz syntezy ”sprzedawanej”... atrakcyjnie” (Stefan Kisielewski)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka