WSI już panowie Kaczyńscy zlikwidowali. Jak jeszcze zlikwidują ZUS, to uznam, że odcięli naprawdę ogromny łeb komunistycznej hydrze.
Było, nie minęło
Przepraszam, ale musi być długie. By zrozumieć co to takiego ZUS, o którym głośno się zrobiło w Salonie, trzeba przypomnieć PRL, gigantyczny folwark, gdzie wszystko - prawie - było własnością pana, gdzie ludzie byli doń przypisani, gdzie wszyscy - prawie -musieli pracować na pana i za tę pracę dostawali po uważaniu, a gdy już nie mogli pracować pan im zapewniał wycug, jakie takie utrzymanie do śmierci. Nie było pieniędzy w ekonomicznym znaczeniu, ale żetony nazywano złotówkami. Pan ustalał ile żetonów się należy za określoną robotę oraz ile się ich należy za określony towar w folwarcznym sklepiku i karczmie. Tylko tam te żetony przyjmowano; były niewymienialne na prawdziwe pieniądze. A jak się chłopstwo burzyło to wydawano żetonów więcej, lecz towarów od tego nie przybywało, więc miewaliśmy prawdziwą inflację, nawet bez prawdziwego pieniądza.
Pobierano podatki i składki emerytalne, ale był to tylko sposób, by dawać mniej żetonów za pracę i aby zmniejszyć presję na zakup towarów i usług, których zawsze było za mało. Zrozumienie tego czyni retorycznym pytanie oburzonych emerytów; gdzie się podziały nasze pieniądze, wypracowane w Planie Sześcioletnim i kolejnych pięciolatkach !? Nie było żadnych pieniędzy. Pracowaliśmy za kiełbasę zwyczajną, wyrób czekoladopodobny i kawę Inka, za pralkę Franię, radio Stokrotkę oraz za wczasy pracownicze. Wszystko dawno skonsumowane.
Scentralizowane instytucje państwa dbały o nasze sprawy. FWP, GS-y, Społem, PZU, PKO. A organizacją wycugu zajmował się właśnie Zakład Ubezpieczeń Społecznych, który - w przeciwieństwie do WSW/WSI - nawet nie zmienił nazwy, przenosząc się z PRL do niepodległej Rzeczpospolitej. Robi to co robił w PRL, ale obraca już prawdziwymi pieniędzmi, haraczem który musimy mu płacić w coraz większej wysokości. Ta składka jest dziś głównym składnikiem tzw. klina, który sprawia, że mamy niskie płace i drogą pracę, hamuje wzrost zatrudnienia, lub kieruje je do szarej strefy, pozbawiając pracujących w niej zabezpieczenia socjalnego. Procesy demograficzne i sytuacja na rynku pracy sprawiają że składki ZUS-owskie są wysokie, a emerytury - niskie i że sytuacja się pogarsza.
Wróciło nowe
System, do którego wróciliśmy w III RP wymyślił w II Rzeszy, jej kanclerz Otto von Bismarck. Nazwano go pożyczką pokoleń. W uproszczeniu; pracujące pokolenie składa się na emerytury seniorów. Kiedy staje się stare, wydatek ten w postaci ich emerytur zwraca im kolejne pokolenie pracujących. Funkcjonowało to nieźle dopóki każde kolejne pokolenie było liczniejsze od poprzedniego. Teraz jednak populacje krajów Europy maleją i coraz mniejsza ilość pracujących musi utrzymywać coraz liczniejszą rzeszę emerytów. Składki stają się coraz wyższe, a wkrótce musi się zacząć obniżanie emerytur. Widmo kryzysu systemu emerytalnego w Europie zbliża się, a my właśnie wsiedliśmy do pociągu, który zmierza ku katastrofie.
W roku 1997 została przełożona zwrotnica i część składu pojechała po innym torze. Do ZUS - u zaczęła trafiać tylko część składek i stamtąd w nowym systemie ma się dostawać część emerytury. To nazwano pierwszym filarem. Drugi filar to jest druga część przymusowo pobieranej składki, która trafia do Otwartych Funduszy Emerytalnych. OFE mają pomnażać nasze pieniądze i zapewniać nieco wyższą emeryturę. Wrzask zrobił się niedawno kiedy koalicyjna minister pracy z ramienia Samoobrony, Anna Kalata wystąpiła z pomysłem, aby wraz z przejściem człowieka na emeryturę, zgromadzony w OFE kapitał był przejmowany przez ZUS, który będzie tym kapitałem zarządzał i wypłacał emeryturę. Prysły złudzenia, że rosnący w OFE kapitał jest normalną własnością wpłacającego. Nie tylko dlatego, że ZUS zabierze nasze pieniądze z wybranej przez nas instytucji. Jeśli ubezpieczony umrze przed przejściem na emeryturę, to uciułane w OFE otrzymają spadkobiercy. Większość jednak dożywa emerytury, a wtedy po jego śmierci rodzina niczego już nie otrzyma. To co było uważane za inwestycję kapitałową okazuje się po prostu, nieco tylko zmodyfikowaną składką emerytalna, którą ZUS na czas jakiś tylko wypuścił z łap.
Sytuacja pomyślna, lecz nie bez wyjścia
Robert Gwiazdowski, członek Rady Nadzorczej ZUS powiedział w Salonie coś tak istotnego, że powtórzę to, by zwiększyć zasięg informacji. W ZUS-ie niczego sobie nie odkładamy. Nasze składki natychmiast są wypłacane i jest ich za mało. ZUS musi dostawać pieniądze od państwa, czyli od podatników. Na bieżace emerytury idą więc i nasze składki i nasze podatki. W OFE kapitał przyrasta słabo. Nie mogą one inwestować w nieruchomści, mimo iż na tym się dobrze zarabia. Nie wolno im inwestować zagranicą. To znaczy, że na nasze emerytury nie mogą pracować szybko rozwijające się gospodarki Chin, Indii, Brazylii, gdzie pracujących jest dużo, a byłoby jeszcze więcej gdyby tam dotarło więcej kapitału.
OFE nie wolno ryzykować, inwestują więc w pewne obligacje rządowe, dofinansowując pośrednio....ZUS ! Chodzi mi po głowie myśl, że pomysł z przejmowaniem pieniędzy z OFE jest potrzebny, by zrównoważyć wydatek na wykup obligacji. Państwo zwróci funduszom pieniądze, a ZUS je sobie weźmie w ramach Operacji Kalata. Oba pociągi zmierzają zatem ku katastrofie, a ZUS jeszcze przyśpiesza, sięgając dodatkowo po kredyty bankowe.
Jeśli byśmy uznali, że człowiek ma prawo sam decydować o sobie i rozporządzać swoją własnością, to byśmy przyjęli pozycję pracowitej mrówki, co to nie chciała się dzielić swoim ciężko wypracowanym produktem z lekkomyślnym konikiem polnym. Nie chcesz odkładać, inwestując w rożne sensowne przedsięwzięcia, a nie jesteś wybrańcem bogów, który umiera młodo, to zdychaj z głodu na starość. Ponieważ jednak jesteśmy chrześcijańskim, bądź co bądź, społeczeństwem i nie pozwolimy, by bliźni nasz umarł z głodu, nawet jeśli sobie na to zasłużył, to zachowajmy - jest taki pomysł - powszechne jednakowe dla wszystkich emerytury na poziomie minimum biologicznego i minimalną obowiązkową składkę emerytalną - niech ten truteń też się do tego dołoży. A ponad to niech pozostanie dzisiejszy III filar; każdy inwestuje w swoją przyszłość gdzie i jak chce. Z tym, że instytucje finansowe szykujące emerytury, mogą się cieszyć określonymi przywilejami, pozostając pod bacznym nadzorem prawa i władzy. I na cholerę nam wtedy ZUS, z jego pałacami, dyrekorami i prezesami, którzy rozkosznie zarządzają naszymi pieniędzmi, nie odpowiadając za swoje decyzje swoim kapitałem.
Ale władze III i już szczególnie IV RP nie są w stanie wyjść poza koncepcje społeczne dobre w drugiej połowie XIX wieku i zrezygnować ze statusu właściciela PRL-owskiego folwarku, gdzie poddani mają jeść z ręki pana.
”...Skalski to mistrz syntezy ”sprzedawanej”... atrakcyjnie” (Stefan Kisielewski)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka