Media zajmują się sobą. To tak jakby lustro i lampa stawały się równie ważne jak obiekty, które mają odbijać i oświetlać. Lecz skoro tak się już dzieje...
Jakby ludzie byli zadowoleni z odbitego i oświetlonego przedmiotu, to by nie zwracali uwagi na lustro i lampę. Lecz nie są. Podstawowy zarzut; media nie są niezależne. Trudno się z tym zgodzić i trudno z tym polemizować. Bo jak by miała wyglądać ta niezależność ?
Niezależny jest Salon 24. Prywatna inicjatywa państwa Janke. Niewielkie koszty zaczynają pokrywać wpływami z niewielkich reklam. Publikują pana Pośpieszalskiego, ale też panią Szczukę, pana Sierakowskiego i mnie. Nie jest więc Salon na usługach sił politycznych, wielkiego biznesu, służb krajowych i zagranicznych bo tym potencjom nie ma nic do zaoferowania, co zawsze dodatkowo umacnia nawet niezachwianą cnotę. Ja na tych łamach czuję się uzależniony tylko od swojej wiedzy i swoich poglądów. Raczej luźno, bo bywam zwolennikiem różnych rzeczy, lecz nie wyznawcą.
Sytuacja się komplikuje kiedy mamy do czynienia z gazetą, radiem, telewizją i portalem internetowym. Bo to po prostu kosztuje. Papier, druk, kamery, anteny, łącza, studia, komunikacja, łączność, pomieszczenia. No i personel. Dziennikarski i wszelki inny, znacznie liczniejszy. Widz, czytelnik i słuchacz nie jest w stanie utrzymać tej machiny. W dużych gazetach wpływy ze sprzedaży nie przekraczają 30 procent wpływów. W niepublicznych radiach i telewizjach odbiorcy nie płacą niczego. (Poza kodowanymi programami)
Tak więc medium, podobnie jak inne podmioty gospodarcze jest zależne od rynku, na którym sprzedaje się jednocześnie i odbiorcom i reklamodawcom, a interesy tych grup nie pokrywają się w całości. Widza, słuchacza, czytelnika reklama przeważnie męczy, a korzysta z niej nader rzadko. A pieniądze za reklamę idą tam gdzie są widzowie, słuchacze i czytelnicy. Stąd dyktat oglądalności, słyszalności i czytelności. Nie jest to dobry system, ale wszystkie inne są jeszcze gorsze. Wtedy kiedy wydawca nie jest koncernem medialnym, zarabia na czymś innym, a działalnosć medialna jest dlań czynnością uboczną czy zgoła propagandową. Wyobraźmy sobie, że swoje media mają Orlen, KGHM.
Pamiętam Rosję za czasów Jelcyna. Gazet, stacji radiowych i telewizyjnych było tam o wiele za duże jak na ówczesne możliwości wątłego rynku czytelniczego i reklamowego. To po prostu oligarchowie, mer Moskwy Łużkow i niektórzy gubernatorzy finansowali swoje organy propagandowe. Ale ponieważ zależało im na odbiorcach, więc przy okazji konkurowali jeśli chodzi o informację. Poglądy wyrażano sprzeczne, ale przynajmniej był pluralizm. Znacznie gorzej zrobiło się za Putina kiedy Kreml przejął czy zwasalizował wszystkie liczące się media, poza listkami` figowymi, takimi jak ”Nowaja Gazieta”, która po zamordowaniu Anny Politkowskiej stanie się chyba jednak bardziej oględna w krytyce poczynań władzy i jej ludzi.
W Polsce koncerny pozamedialne nie maja pomysłu na własne media, bo wiedzą, że byłyby one niewiarygodne. (Już bardziej opłaca się blatować poniektóre redakcje czy dziennikarzy, ale i tu nie warto przebierać miary) Jeszcze biedniejsze są partie, skazane na jakieś wydawnictwa niszowe, czy niezależne sympatie wydawców i redaktorów. Bo to jednak różnica czy medium wybiera sobie opcję polityczną, którą popiera, czy jakaś struktura polityczna MA SWOJE MEDIUM.
Sytuacja partii zmienia się gdy obejmuje ona władzę. Nie jest wówczas w stanie opanować się przed pokusą zawłaszczania publicznych radia i telewizji. Jest to proces skomplikowany i nieraz jego realizacja trwa do połowy kadencji. Na tym tle PiS wykazał się znaczną operatywnością. To przykre, lecz dopóki istnieją prywatne media, uzależnione głównie od rynku sytuacja nie jest tragiczna. Będzie taka gdyby miało dojść do monopolizacji rynku medialnego.
Opisałem tu coś co jest irytująco oczywiste dla ludzi mediów, lecz sądząc z licznych reakcji, nie jest to tak oczywiste dla wszystkich.
”...Skalski to mistrz syntezy ”sprzedawanej”... atrakcyjnie” (Stefan Kisielewski)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka