Referendum minęło i po chwilowej uldze znowu inferno komunikacyjne w środku miasta. Kolejne remonty. A przed Warszawą wybory. Szlag mnie, kierowcę, trafia i wiem, że gdy te remonty się skończą to się zaraz zaczną następne. Lecz wiem, żem słusznie uczynił nie głosując w referendum i że gdy nic nieprzewidzianego się nie zdarzy, to za rok będę głosował na panią prezydent i na platformersów w radzie, by zarząd nie tracił energii i czasu na kłótnie o nazewnictwo ulic, mając tak wiele do zrobienia.
W ciągu roku jaki nas dzieli od wyborów samorządowych raczej się nie pojawi lepszy kandydat niż Hanna Gronkiewicz – Waltz. Powtarzam; lepszy ! Proszę już więcej nie mówić o jej brakach. Znamy je i czujemy na co dzień. I choć po kampanii referendalnej widzimy, że może ich być mniej, bo HGW się spięła, to nie stanie się ona innym człowiekiem i przewrotu na lepsze nie będzie. Przewroty, zresztą, rzadko bywają na lepsze. A taki wielki i skomplikowany agregat jaki stanowi wielkie miasto, wyjątkowo źle znosi wstrząsy, przewroty. Wymaga delikatnego obchodzenia się, nawet przy radykalnych zmianach.
Gdybyśmy za rok mieli mieć do wzięcia lepszego prezydenta, z większą mocą przerobową w zarządzaniu tym miastem – t.j. w miarę zgrany zespół współpracowników, doświadczenie, pracowitość, powiązania i oparcie polityczne – zdolnego do przejęcia na bieżąco, bez większych wstrząsów tego ansztaltu, to on już dziś ten człowiek byłby szeroko znany i miał poważne zaplecze polityczne. Byłoby między kim a kim wybierać. Jeśli patrzeć na Warszawę nie tylko jako na ważny łup polityczny, ale przede wszystkim przez pryzmat interesów miasta, jego mieszkańców i użytkowników oraz roli jaką to centrum odgrywa w kraju i okolicach, to nikt z dzisiejszych amatorów na to stanowisko – Guział, Balicki, Kalisz, Rozenek, Olejniczak, Gliński, Wipler - nie ma porównywalnych kwalifikacji z panią Hanną.
Platforma w stolicy dostała żółtą kartkę, jak przytomnie zauważył poseł PO Andrzej Halicki. Unikanie przez nią triumfalizmu jest jak najbardziej na miejscu, lecz celem partii było uchronienie pozycji prezydenta Warszawy i został on osiągnięty. Sukces nie sukces, ale…niechby stawiło się przy urnach te parę procent więcej– nikt by się nie zastanawiał kto poniósł klęskę. A dziś ponieśli ją ci, którzy swego celu nie osiągnęli, niezależnie od nadrabiania miną i wykręcania kota ogonem. PIS wcześniej odniósł lokalne sukcesy – Elbląg, Podkarpacie - ale przegrał poważną bitwę, pierwszą taką w serii wyborczej dwóch następnych lat. Europarlament, samorządy całego kraju, wybory parlamentarne i prezydenckie. Krótkie lata spokojnego słońca właśnie się kończą.
Należę do tych, którzy uważają, że optymalne rozwiązanie dla Warszawy w roku 2014 byłoby optymalnym rozwiązaniem dla Polski w roku 2015. Tu Platforma i tu Platforma ? Owszem, lecz niekoniecznie tak samo. Linia postępowania PO przy okazji referendum miała za sobą jakieś uzasadnienie, ale można też stwierdzić, że popełniono błąd. Hanna Gronkiewicz – Waltz jest wiceprzewodniczącą Platformy Obywatelskiej, a na krótko przed referendum zrobioną ją jeszcze przewodniczącą PO na Warszawę, na miejsce Małgorzaty Kidawy – Błońskiej.
Prawdopodobnie była to reakcja na działania Jarosława Kaczyńskiego, który włączając się do kampanii referendalnej uczynił z niej konflikt PIS kontra PO na skalę kraju. Można przypuszczać, że awansując dodatkowo HGW po linii partyjnej mobilizowano zwolenników PO, pokazując o jaką stawkę się toczy gra. Być może kogoś to zmobilizowało, ale mogło i nastawić niechętnie. Partie polityczne i cały system partyjny to nie jest ulubiony obiekt większości Polaków. Z nabożeństwem traktują swoja partię jedynie ludzie PIS. Dla pozostałych to w najlepszym przypadkach zło konieczne, co biorą pod uwagę prezydenci państwa i miast.
Aleksander Kwaśniewski nie zrywał z SLD, ale się partią nie utożsamiał, a nawet lekko dystansował i to było jedną z przyczyn jego popularności. Podobnie postępuje w stosunku do PO Bronisław Komorowski i proszę…taki sam skutek w sondażach. A Lech, ”zadanie wykonane panie prezesie”, Kaczyński zrażał ludzi między innymi przez zależność od brata i dbanie o interesy PIS bardziej niż Rzeczpospolitej. Nie po to obywatele, mający przesadne mniemanie o możliwościach prezydenta, wybierają go sobie, by patrzeć na jego zależność od kogokolwiek. A prezydenci miast wybierani z kadencji na kadencję - Dutkiewicz we Wrocławiu, Grobelny w Poznaniu, Karnowski w Sopocie, Szczurek w Gdyni,, Adamowicz w Gdańsku, Majchrowski w Krakowie – nie proszą partii o poparcie, raczej są przez nie o to proszeni.
Pisałem już, że pani prezydent przydałoby jakieś odpartyjnienie i nadal tak sądzę. Myślałem, że byłoby dobrze gdyby, powołując się na obowiązki prezydenckie, podziękowała za funkcję wiceprzewodniczącej PO i dlatego też zaskoczyła mnie jej dodatkowa funkcja partyjna. Nie wypada jej teraz – nawet gdyby to uznała za słuszne – podziękować za obie funkcję. Ale może byłoby to możliwe za jakiś czas, po spełnieniu kilku warunków.
Rok do wyborów to jest dobry dystans czasowy. Jest na tyle długi, że stwarza jeszcze pole manewru i nie tak długi, żeby manewry te przestały na siebie zwracać uwagę. Jakie manewry ?
- Krótkie i dosadne… podziękowanie za referendum – doping. To lepsze niż udawanie, że i tak wszystko co będzie było już wcześniej zaplanowane, więc po co ta cała afera.
- Wymuszenie – od czegoś jest w końcu Straż Miejska – na administratorach budynków, aby na każdym był przepisowy numer, widoczny nocy i w dzień, tak by bez wysiłku i z dystansu czytał go każdy kierowca. I jeszcze ważniejsze; by zbliżając się do każdego skrzyżowania kierowca z odpowiednim wyprzedzeniem odczytywał z jaką ulicą lub placem ono jest. Przywykliśmy do jeżdżenie po mieście takim jakie ono jest. Gdy stanie się ono czytelne, poczujemy ulgę i zdamy sobie sprawę jak było nam trudno i niewygodnie z niepełnym oznakowaniem przeznaczonym dla małego miasta z czasów pieszych i dorożek.
To nie kosztuje majątku i można to zrobić akurat do przyszłorocznych wyborów.
- Zamówienie na zewnątrz i opublikowanie pełnego wykazu wszystkich, ale to wszystkich, instancji i instytucji miejskich. W tym spółek. Z opisem ich kompetencji i faktycznie wykonywanych zadań. Ze składem osobowym, z kosztami funkcjonowania i z finansowym wymiarem tego co robią, tam gdzie to możliwe. Z listą szefów, z ich kwalifikacjami i zarobkami i z zaznaczeniem ile na przybliżonych stanowiskach zarabia się w prywatnym biznesie. Może to będzie odtrutką na tabloidowych ”urzędasów co się pasą za nasze i biorą w kryzysie premie, kiedy emeryt Malinowski za 1128 miesięcznie musi…” Lecz przede wszystkim by się ukazały dublujące się kompetencje i działania, niepotrzebne instancje ale też puste pola i niemożność załatwiania tylu spraw w rozsądnym terminie.
Być może jest to zadanie, które można wykonać w czasie mierzonym miesiącami.
- Zadanie ludziom pytania; czy oszczędzić tyle i tyle na biurokracji, wydłużając o tyle i tyle kolejki i czas oczekiwania ?
- Publikowanie w sposób rzucający się w oczy budżetu miasta. Skąd ma pieniądze i na co wydawało, wydaje i jakie są perspektywy finansowe.
- Podobnie dostępny wykaz potrzeb i zadań. Takie – konkretnie – powinny powstać mosty i drogi. Metro i inne środki transportu. Tyle infrastruktury komunalnej; wodociągi, kanały, sieć gazowa i elektryczna. Tyle a tyle mieszkań komunalnych, tyle łóżek w szpitalach i tyle miejsc w szkołach. Konkretne obiekty publiczne; place, parki, parkingi, Wisła. Miejsce na oczekiwane inwestycje prywatne, w tym mieszkalnictwo. Wszystko z orientacyjnymi kosztami, z czasem potrzebnym na zrealizowanie, ze wzajemna zależnością, żeby droga pasowała do mostu i kanalizacja do drogi. Progi czasowe, co trzeba a co można w pięć lat, co w dziesięć, a co w dwadzieścia.
- Nic dla nas bez nas. Ujęcie podstawowych zadań w czytelne warianty; co zamiast czego, w jakiej kolejności. Plan zagospodarowania przestrzennego. Kiedy może być zrobiony. Jaki ma być. O wszystkim publiczne dyskusje, ankiety, sondaże. I umiejętność pokazania dlaczego wybiera się to rozwiązanie a nie tamto.
A jak już to będzie w robocie, pani prezydent zyska dodatkowe zrozumienie i poparcie, rezygnując z funkcji i zadań partyjnych, bo przede wszystkim Warszawa.
I rzeczywiście będzie to w sumie wielka praca, ale bardzo potrzebna i praktycznie nikt poza obecną władzą miejską nie jest w stanie z czymś takim wystąpić. Rozsądni ludzie będą widzieli jakim wielkim i złożonym mechanizmem jest takie miasto. Jakiej precyzji wymaga kierowanie nim, jakiej ostrożności – postulowane zmiany i jakim zagrożeniem może się stać skok w nieznane, oddanie tego agregatu w niepowołane ręce.
Oczywiście, będą emocjonalne opinie, że wszystko byle nie ”bufetowa”, że gorzej już być nie może. Otóż zapewniam, że może. I wolę zostawić niedowiarków z ich poglądami niż udowadniać im, że może. Szkoda Warszawy.
”...Skalski to mistrz syntezy ”sprzedawanej”... atrakcyjnie” (Stefan Kisielewski)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka