Ja, dwojga imion, Ernest Kajetan Skalski oznajmiam wszem wobec i każdemu z osobna, komu o tym wiedzieć należy, lub nie należy, że jestem zdrów, czuję się dobrze, a nawet jeszcze lepiej i nie zamierzam popełnić samobójstwa. Jasno wam, drodzy rodacy ? No !
Nie ma znaczenia, że jestem już dosyć wiekowy. Owszem, zejdę raczej już wcześniej niż później, lecz nawet jeśli sekcja pod nadzorem prokuratora ustali, że zszedłem na uwiąd starczy, to jeszcze o niczym nie będzie to stanowiło. Współcześni terroryści, anty terroryści, rangersi, komandosi i im podobni spece od mokrej roboty, ci co to krew bez zrobienia dziurki wypiją, mają już takie metody, że ukatrupią kogo im zlecą bez zostawiania śladów i wzbudzenia podejrzeń. A jak nie ma dowodów, ni nawet poszlak, to dopiero jest podejrzane !
Ale tak między nami mówiąc, to jeszcze się nie wybieram… Tylko kto z nas nie chciałby, przeważnie w dzieciństwie, zobaczyć własnego pogrzebu. Zrozpaczoną mamę, która się kaja za to, że…powiedzmy, wmuszała w nas tran. A tak właśnie katowano bachory za wspaniałej skądinąd Drugiej Rzeczpospolitej. I chyba na starość, nie doczekawszy się należnej laudacji, czujemy znowu taką potrzebę. Dlaczego ?
Dlatego pewnie, że kiedyś byłem bardziej zauważalny i zauważany. Źle dobrze, ale zawsze z nazwiskiem, jak zalecał Melchior Wańkowicz. Nawet jeśli nie byłem wiceministrem niesłusznie podejrzanym o wielka aferę. Teraz wciąż żyję, ale coraz mniej jest tych których to cokolwiek obchodzi. Czasem zdarza się słyszeć: ”ach to pan?”, z jakimś takim zdziwieniem, bo wiadomo, że moje pięć minut już się skończyło, choć może całkiem niedawno. Może miałbym kolejne parę minut zainteresowania, gdybym został zamordowany. Nie w celach rabunkowych, lecz politycznych. Bo za dużo wiedziałem, czyli byłem kimś ważnym.
No i do tego rozmawiałem z generałem P., który błyskawicznie wyrósł na 007 i jednocześnie na rycerza bez skazy i zmazy. Były to wprawdzie przypadkowe rozmówki na przyjęciach, na które mnie – wtedy ! – jeszcze dość często zapraszano, ale mógł mi on przecież umówionym szyfrem przekazywać straszliwe tajemnice. A jeśli nawet ABW, CBA, CBŚ, FSB, GRU, Mossad, CIA i Inteligence Service i inne służby nie wykryły naszych tajnych kontaktów, to tylko mogłoby świadczyć o tym jak głęboko byliśmy zakonspirowani. Więc zasługuję na zamach, czy nie ?
No, ale wtedy by nie żył, a wolałbym jeszcze trochę. Więc może nieudany zamach ? Narażałbym skołatane nerwy, a jakiemuś partaczowi mogłoby się wbrew zamierzeniom udać. Też niedobrze.
Więc przynajmniej niech będę na jakiejś liście do likwidacji. Lista ma być oczywiście tajna, bo przez to jest bardziej tajemnicza i złowroga. Jej istnienie i wiarygodność zapewnia mi, niezawodny w takich przypadkach, prezes Kaczyński. Jemu, jak zawsze, ktoś znany i wiarygodny – oczywiście nie może wyjawić kto – przedstawił tę listę. Więc wie on co mówi, nie wierząc w samobójstwo generała Petelickiego. Bo przecież nie sposób uwierzyć, że dorosły człowiek i bądź co bądź poważny polityk, plecie co mu ślina na język przyniesie, jak dwunastoletni chłopiec, który chce sobie dodać ważności.
Ale tak czy inaczej, pozwala prezes zachować dobre samopoczucie tym wszystkim, którzy mogą sugerować, że są ważniakami figurującymi na tej liście. A przy tym nie ostrzegł ś.p. generała, nie zawiadomił policji, prokuratury i nie ujawnia tej listy nawet i teraz, narażając się na przesłuchania i represję na podstawie kodeksu karnego;
Art. 240. § 1. Kto, mając wiarygodną wiadomość o karalnym przygotowaniu albo usiłowaniu lub dokonaniu czynu zabronionego określonego w art. 118, 118a, 120-124, 127, 128, 130, 134, 140, 148, 163, 166, 189, 189a § 1, art. 252 lub przestępstwa o charakterze terrorystycznym, nie zawiadamia niezwłocznie organu powołanego do ścigania przestępstw,
podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
No to Trybunał Stanu możemy już prezesowi odpuścić.
”...Skalski to mistrz syntezy ”sprzedawanej”... atrakcyjnie” (Stefan Kisielewski)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka