Dziesięć razy słowo ”Prawda” z dużej litery, trzy razy – z małej, z czego raz to jest cytat z Piłata i jesteśmy już w połowie wielkiego – strona plus szpalta - artykułu w środowej ”Rzeczpospolitej”. I tu zaczynamy się orientować o co w nim chodzi. A napisało go ośmiu profesorów, sześciu doktorów habilitowanych i dwóch nie habilitowanych z Uniwersytetu Warszawskiego. W tej pierwszej połowy same słuszne aczkolwiek nieco banalne, słuszności, na temat prawdy, rzetelności, obiektywizmu i obowiązku uczonych wobec prawdy.
Wreszcie konkretnie: ”…strach przed Prawdą jest ogromny…Ostatecznym sposobem obrony przed Prawdą jest metoda publicznego ośmieszania, kąśliwych uwag na temat wyglądu, nazwiska, lapsusu językowego, miny itp. …W taki sposób postępowano m.in. z prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej Lechem Kaczyńskim”
Jeśli to było ostatecznym sposobem obrony przed Prawdą to czym jest ”metoda publicznego ośmieszania, kąśliwych uwag na temat” gaf i przejęzyczeń obecnego prezydenta RP ? Czy Komoruski jest czymś zdecydowanie lepszym od Kaczora ?
Profesorowie i doktorzy powołują się na brutalne napaści na Lecha i na Jarosława Kaczyńskich, które bez wątpienia miały miejsce. Ale też Jarosław Kaczyński lokował swych przeciwników ”tam gdzie stało ZOMO”. Antoni Macierewicz zarzucał im zaprzaństwo jakiego nie znała historia, poseł Mariusz Kamiński, w Sejmie, uznał premiera za człowieka bez honoru, a Jarosław Marek Rymkiewicz większości nie głosującej na Kaczyńskiego odmawia prawa do polskości, okraszając to zwrotem; ”jebał was pies!”. Jeśli na to profesorowie i doktorzy nie zwrócili uwagi, to należy ich rozumieć w następujący sposób; uszczypliwości pod adresem Lecha Kaczyńskiego i brutalizmy wobec obu Kaczyńskich były obroną przed Prawdą. Jaką ? Tak oczywistą, że nie trzeba o niej wspominać. A uszczypliwości i brutalizmy pod adresem ich przeciwników nie obrażają prawdy.
Tak naprawdę, to mowa jest o języku politycznym, który można uznać za nieobyczajny, lecz nie będący deliktem prawa karnego. Wypowiedzi obu stron wyrażają stosunek jednej do drugiej i ich wzajemną ocenę, ale trudno te słowa odnieść do faktów materialnych, do kryterium prawdy.
Jest w artykule, rzecz jasna, i o ”Smoleńsku”, a między innymi, że po katastrofie: ” …w naszych mediach w ciągu kilku minut (!) zdołano wprowadzić i z żelazna dyscypliną wyegzekwować trwałe embargo na informację”. Jeśli to Prawda, czy prawda, panowie profesorowie i doktorzy, to albo nie ma tego waszego artykułu i tysięcy innych informacyjnych i oskarżycielskich wypowiedzi, albo to co piszecie mija się z prawdą.
Artykuł jest po prostu jednym z licznych tekstów propisowskich i antyplatformianych, ukazujących się w ”Naszym Dzienniku”, ”Gazecie Polskiej”, ”Rzeczpospolitej” w Salonie 24 i innych blogowiskach. I w porządku ! Wolni ludzie w wolnym kraju mają prawo do wypowiedzi. A ja mam prawo do uznania i publicznego stwierdzenia, że pierwsza górnolotna i pretensjonalna połowa tego tekstu z peanami na temat Prawdy, obowiązku jej dociekania i głoszenia przez ludzi nauki, a Uniwersytetu Warszawskiego w szczególności, jest nadużyciem intelektualnym. I w rankingu prawd wprowadzonym do obiegu przez księdza profesora Tischnera nie mieści się chyba wysoko.
”...Skalski to mistrz syntezy ”sprzedawanej”... atrakcyjnie” (Stefan Kisielewski)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka