Ad vocem: Wszystkim, którzy chcą publikować moję teksty odpowiadam: PUBLIKUJCIE !
Ad rem;
Nietrudno sobie wyobrazić ten spot. Pokaże prezesa Kaczyńskiego mówiącego kim jest ten kto podniesie rękę na krzyż przed Pałacem i tu przebicie na rozhisteryzowanych obrońców krzyża. Potem jacyś biskupi mówiący o godnym przeniesieniu onegoż. Straszenie recydywą IV RP już nie będzie potrzebne. Strach, litość, obrzydzenie czy rozbawienie, taki odbiór u wielu może skutecznie zawęzić grono głosujących na PIS, nawet poniżej jego żelaznego elektoratu.
Do katastrofy smoleńskiej układ polityczny był w miarę przewidywalny. Potem PIS z Kaczyńskim rósł w siłę kosztem Platformy i jej kandydata. Nie starczyło na zwycięstwo, ale niewiele brakowało. Nie podzielałem opinii, że te 47 procent głosujących, które miał za sobą Jarosław Kaczyński, to stopień do jego – i jego partii - dalszych sukcesów. Pisałem niedawno, że to apogeum. Nie sądziłem jednak, że sam prezes tak energicznie zabierze się do zmniejszania dla siebie poparcia.
PIS atakuje wszystko jak leci i nie ma – chwilowo ? - żadnego pomysłu dla kraju – czy zatem, panie prezesie, nadal Polska jest najważniejsza ?- poza wyjaśnianiem – a nie wyjaśnieniem – przyczyn katastrofy smoleńskiej. A właściwie nie musi niczego wyjaśniać, lecz jedynie utwierdzać swoich wyznawców w wierze w zamach i w kulcie śp. Lecha Kaczyńskiego. Okopy Świętej Trójcy, w jakie Kaczyński zmienia swa partię, chcą jedynie przetrwać. Taka partia może to być tylko przeszkodą w planowaniu modernizacji kraju.
Jak dotąd Prawo i Sprawiedliwość łączyło w sobie dwa nurty; bogoojczyźniany, jednocześnie konserwatywny obyczajowo i społecznie oraz nurt egalitarny. Skupienie się na ”Smoleńsku” i wzmożenie krzyżowe tej partii pozostawia na uboczu tych, których jeszcze niedawno przyciągało wezwanie do równomiernego rozwoju Polski A i Polski B, do poprawy służby zdrowia, ochrony słabszych socjalnie i tp. To znaczy, że zawiedzeni, czy wręcz oszukani, mogą się poczuć nie tylko ci wyborcy z centrum, którzy przysporzyli dodatkowe głosy Kaczyńskiemu bo uwierzyli w jego pokojową metamorfozę. Wystawionymi do wiatru mogą się poczuć również ci, którzy poważnie traktowali jego hasła socjalne.
Było minęło
Kto pamięta tworzone przez Jarosława Kaczyńskiego Porozumienie Centrum ? Miała to być partia nowoczesna, pragmatyczna, ”amerykańska”. Nie licytowała się z KPN – em w patriotyzmie, ani z ZChN – em w pobożności. Odwoływała się do argumentów mieszczących się w realiach demokracji parlamentarnej i gospodarki rynkowej. Było z czym podyskutować. Można się było jeszcze spierać z koncepcją IV RP, czy z Jarosławem Kaczyńskim w trakcie niedawnej kampanii wyborczej. To co mówi on teraz obliczone jest tylko na tych, którzy wierzą. Jak dyskutować z lekceważeniem ogólnie znanych faktów i elementarnej logiki ?
Jarosław Kaczyński:
- Komorowski został prezydentem przez nieporozumienie. Takie ”nieporozumienie” to zgodne z Konstytucja i Ordynacją wybory powszechne, z udziałem ludzi PIS w każdej komisji wyborczej, wybory nadzorowane przez Państwową Komisję Wyborczą, zatwierdzone przez Sąd Najwyższy RP. Wystarczy ? Gdyby zaś Komorowski – uważa Kaczyński - przed głosowaniem był zapowiedział usunięcie krzyża to by przegrał. Bardzo to naciągane rozumowanie, bo ochrona tego akurat krzyża nie jest ważną sprawą ogółu Polaków, a ci którzy są za jego utrzymaniem na pewno na Komorowskiego nie głosowali. Natomiast wielu głosowało na Kaczyńskiego, bo uwierzyli w jego pokojową maskaradę. To więcej niż nieporozumienie, bo oszustwo.
- Zaprzysiężenie prezydenta Komorowskiego to skutek śmierci prezydenta Kaczyńskiego. Bardzo to ryzykowne twierdzenie. Gdyby Lech Kaczyński nie zginął, to Bronisław Komorowski najprawdopodobniej i tak by przysięgał, tylko jesienią i możliwe, że po pierwszej turze wyborów. Natomiast gdyby niedawne wybory wygrał był Jarosław Kaczyński, to jego zaprzysiężenie byłoby skutkiem tragicznej śmierci jego brata. Lecz w gronie wyznawców nikt się nie zastanawia nad słowami swojego guru, a inni chyba się dlań nie liczą.
Nikt z tego grona nie ośmieli się spytać dlaczego, szukając przyczyn katastrofy wszędzie gdzie tylko coś może mieć z nią bardzo luźny związek, pisowski establishment nie szuka odpowiedzi na podstawowe pytanie; dlaczego piloci, naruszając wszelkie reguły, lądowali, wiedząc o mgle na lotnisku i ostrzegani w ostatnich chwilach przez instrumenty. Gdyby przestrzegali procedury nie miałoby znaczenia, że samolot stary, a na lotnisku bajzel. A tym bardziej niewiele miało do rzeczy wcześniejsze krytykowanie prezydenta, nawet brutalne. Nikt w gronie samozwańczych śledczych PIS, sięgając do różnych działań i zaniechań sprzed lat, nie zastanawia się nad feralnym porankiem 10 kwietnia, kiedy wpierw Kancelaria Prezydenta opóźniła proponowany termin wylotu o pół godziny, a potem sam prezydent dodatkowo spóźnił się o prawie pół godziny. Znany mi, gorący zwolennik PIS i prezesa, spytany jakby zareagował gdyby udowodniono, że to prezydent wymusił tragiczne lądowanie, odpowiedział, że byłby … dumny z odwagi i determinacji Lecha Kaczyńskiego przy pełnieniu jego obowiązków. Sic!
Jarosław Kaczyński wyraźnie liczy na ludzi, chwilowo bądź stale, impregnowanych na fakty i na logiczne myślenie. Ale w ten sposób obraża inteligencję swoich myślących zwolenników. Nasz gospodarz, Igor Janke, naczelny ”Rzeczpospolitej”, Paweł Lisicki, jej publicysta Piotr Skwieciński, niedawno nawrócony socjolog i europoseł Marek Migalski i inni. Krytykują oni z wyraźną troską postępowanie prezesa, a ten w odpowiedzi tylko zwymyślał Migalskiego i Lisickiego. Spotkałem się z trafną opinią, że Kaczyński kogoś kto go popiera w 90 procentach niszczy za brakujące 10 procent. Tak, w założeniu, podchodzi Kościół do wyznania wiary, lecz tak się nie daje prowadzić polityki.
Kompleks Don Kichota ?
Absolutnie nie potępiam polityków, którzy ze służbą publiczną łączą karierę osobistą. Byle przyzwoicie. Boję się natomiast stuprocentowych ideowców, takich jak właśnie Jarosław Kaczyński i Antoni Macierewicz. Pisałem już i nadal twierdzę, że z punktu widzenia skutków politycznych nie jest istotne czy Kaczyńskim kierują teraz emocje czy jego rozum polityczny podpowiada mu takie postępowanie. W historii jest spory obszar na skutki zarówno błędów jak i emocji. Zresztą, na takiego stuprocentowego ideowca, fanatyka prezes wygląda dopiero od czwartego lipca. Przedtem rozmyślnie, ze zmiennym skutkiem walczył o zdobycie, poszerzenie i utrzymanie swych wpływów – władzy. Nawet teraz, kiedy energicznie zmniejsza on strefę swego oddziaływania, niektórzy komentatorzy chcą w tym widzieć przemyślną taktykę, której nie dostrzegają prostolinijni obserwatorzy. Zdecydowany przeciwnik Kaczyńskiego, Waldemar Kuczyński i jego gorący admirator, Tomasz Sakiewicz sądzą, że wunderwaffe prezesa będzie sięgnięcie do tej połowy potencjalnych wyborców, którzy na ogół nie głosują.
Jeśli tak myśli prezes PIS to się zawiedzie. Ci ludzie nie głosują z różnych powodów. Jednym się zwyczajnie nie chce, inni dorabiają sobie uzasadnienie, że nie maja na kogo głosować, innych nie obchodzi nic co wykracza poza ich sprawy, są też analfabeci społeczni. A generalnie, to ci co nie głosują nie widzą związku swoich spraw z wynikiem wyborów. Chyba więc naiwnością jest myślenie, że tacy ludzie, po latach bezruchu politycznego, ruszą do urn z powodu niewyjaśnionych podejrzeń o zamach dokonany półtora roku przed wyborami.
Zresztą, żeby dotrzeć do kogokolwiek, żeby zmobilizować elektorat, zneutralizować konkurentów, potrzebny jest duży aparat. Tworzą go ci właśnie ludzie, którzy widzą swe interesy związane z polityką. Jeśli zaś prezes świadomie zmierza do zmiany szerokiego jak dotąd społecznego obszaru poparcia w niszę, to robi się mniej miejsca na polityczne kariery zwolenników. Dla Kaczyńskiego, który przekroczył sześćdziesiątkę może starczyć na mandat do politycznej emerytury, lecz nie dla wielu innych. Jakie z tego wyciągną wnioski ci inni i jakie będą tego skutki w Prawie i Sprawiedliwości zobaczymy.
Są i długo będą ludzie, dla których III RP to Polska w stanie permanentnego upadku. Dla których znajdujemy się między, jak nie Stalinem i Hitlerem, to między Fryderykiem i Katarzyną. Dla których prawa i pobożna Polska jest obiektem do zniszczenia przez siły programowo wrogie chrześcijaństwu w ogóle, a polskości szczególnie. Polityka międzynarodowa to dla nich ciągle XIX-wieczny koncert mocarstw oraz ich strefy wpływów. Nie zmienia tego fakt, że już Rosja zdaje się odchodzić od tej koncepcji. Nie zanosi na to, aby ta grupa się powiększała.
Lech i Jarosław Kaczyński nie wyprowadzali z błędu w ten sposób myślących zwolenników. Po trochu jakby sami podzielali – szczególnie Lech – ten punkt widzenia. Nie pomagali swym zwolennikom dopasować się do realnej rzeczywistości, lecz wykorzystywali ich zagubienie. Uczestnicząc w realnej polityce, prezentowali taką ocenę rzeczywistości oględnie. Przemówienie Jarosława Kaczyńskiego do przyjaciół – Moskali wskazywało na odchodzenie od antyrosyjskiej fobii. Teraz, przy ”zamachowej” wersji tragedii smoleńskiej, nie widać jeszcze co będzie na tym odcinku.
Cui prodest
Nie jest powiedziane, że antypisowski spot, o którym pisałem na wstępie zostanie przygotowany przez aparat propagandowy PO. Na arenie politycznej już się pojawił nowy liczący się uczestnik, SLD z Grzegorzem Napieralskim. I wygląda na to, że będzie się liczył jeszcze bardziej.
Kandydat SLD odebrał zwycięstwo już w pierwszej turze kandydatowi Platformy. Teraz osłabianie PIS może przynosić profity głównie SLD, a nie Platformie. W kampanii przeciw Prawu i Sprawiedliwości zagra się skutecznie już nie widmem IV RP, lecz świeżym, fanatyzmem tej partii odstraszającym umiarkowanych wyborców. Stwarza to szanse dla świeckiej lewicy, jaką realnie jest SLD. Libertyńska lewica ”Krytyki Politycznej”, Sławomira Sierakowskiego i Kingi Dunin, skupiona na hasłach obyczajowych, odstręczała potencjalnych lewicowców, raczej wierzących i konserwatywnych społecznie. Dla nich były solidarnościowe postulaty PIS. Natomiast umiarkowana społecznie i obyczajowo lewica, kojarzona z Grzegorzem Napieralskim, może być atrakcyjna dla tych, których w PIS trzymały względy socjalne, obecnie zarzucone na rzecz rewindykacji moralnej.
W sprawach polityki gospodarczej i społecznej oponentem PO nie będzie już PIS lecz SLD. Po ostatnich wyborach Prawo i Sprawiedliwość samo się wymiksowuje z poważnej dyskusji o realnych problemach kraju. Na razie i Platforma i Sojusz nie mają poważnego programu, ale coś tam wykombinują. Można mieć nadzieje, że to nie będzie już kolejna wojna polsko – polska, lecz rzeczowa dyskusja o wysokości podatków i świadczeń socjalnych, o stopniu ingerencji państwa w gospodarkę, o stosunku budżetu państwa do PKB. Jak to na Zachodzie. Zapewne nadal będziemy mieli dwubiegunowy – z grubsza – układ sił politycznych, lecz nastąpi podmiana jednego z partnerów. Na razie lewica rośnie w siłę. Ma szansę bycia za rok trzecią, licząca się siłą polityczną. Starania Jarosława Kaczyńskiego mogą sprawić, że już nie będzie trzecią, lecz drugą.
Post scriptum
Telewizja pokazuje połajanki i przepychanki przed krzyżem. W dzień. Jego obrońcy wywołują raczej zniechęcające wrażenie. W nocy sytuacja się zmienia. Z wiarygodnych relacji wiem, że są oni obiektem chuligańskich napaści, znieważania słownego i czynnego – szarpanie, popychanie, plucie – ze strony różnorakiego elementu. Po części są to menele; przynajmniej tak wyglądają i zachowują się. Po części – zabawowicze, często wychodzący z pobliskiego baru Zakąski – Przekąski. Policja przeważnie nie interweniuje, albo jej prawie nie ma. Prośby o interwencje czasem skutkują, a częściej nie. Zaledwie raz czy drugi legitymowano najbardziej zapalczywych i wtedy na chwilę zapadał spokój.
Można myśleć co się chce o fanatyzmie i zachowaniu obrońców. Można się zgadzać lub nie z ich opinią, że te zaczepki to świadoma prowokacja mająca na celu pokazanie – kamery tam są – jakiejś ich gwałtownej reakcji poświadczającej fanatyzm zgromadzonych, ale to nie żadnego znaczenia. Władza odpowiada za bezpieczeństwo na ulicach. Również za ich bezpieczeństwo. To do czego dopuszcza koło krzyża już jest skandalem. A przy dalszej eskalacji może dojść do nieszczęścia. I to będzie ważniejsze od tego kogo to może obciążać.
”...Skalski to mistrz syntezy ”sprzedawanej”... atrakcyjnie” (Stefan Kisielewski)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka