Ante scriptum:
Umieściłem pierwotnie poniższy tekst w WWW.studioopinii.pl , z którym ostatnio się utożsamiam, lecz tam głównie umacniam w wierze czytelników, z którymi się z grubsza zgadzam. I zrobiło mi się żal, że zwolenników i wyznawców PIS w Salonie24 pozbawiłem dozy adrenaliny i możliwości ulżenia sobie. A ponieważ ni tu ni tam nie pobieram grosza za swe pisanie, więc myślę, że nie popełniam grzechu…
Po paru dniach znowu ta sama zagrywka. Jarosław Kaczyński wie straszne rzeczy o niewygodnym dlań i dla brata człowieku – tym razem jest to Radosław Sikorski – ale na razie nie powie. Trzeba mu wierzyć na słowo, a jego słowo to jak słowo, oczywiście, Zawiszy. I nie ma wokół prezesa nikogo, kto by ośmielił się mu powiedzieć, aby się już po raz któryś nie kompromitował taką zagrywką przedszkolaka. Zresztą, po co się prezesowi narażać, skoro on i tak wie wszystko lepiej.
Tajemnicza insynuacja o Sikorskim ma swą historię i Kaczyński ją przypomniał, licząc zapewne, że nagromadzenie faktów uczyni pomówienie wiarygodnym.
Sikorskiego tenże Jarosław zrobił ministrem obrony w swoim rządzie. Więc ów kompromitujący fakt miał miejsce już za jego ministrowania. Za to też miał być zdjęty ze stanowiska. Akurat ! Ksiądz-profesor Tischner znał cztery kategorie prawdy: świnto prawda, prawda, tys prawda, g… prawda. Wersja J. K. mieści się w czwartej kategorii. Ówczesna dymisja Sikorskiego była prezentem premiera Kaczyńskiego dla prezydenta Kaczyńskiego. Lech K. , wiecznie zastrachany, nieobyty, nie znający języków, nie radzący sobie na światowych salonach czuł się poniżany przez samą obecność Sikorskiego. Bo Radek to światowiec, obyty, z koneksjami, istne przeciwieństwo pana prezydenta. I w dodatku nie pozbawiony pewnej dozy arogancji. Wrogo był nastawiony do Macierewicza, którego mu wtryniono do MON, aby rozwalić wywiad wojskowy w trakcie zbrojnej operacji w Iraku. A do tego Aleksander Szczygło, swój człowiek prezydenta, lojalny, posłuszny bardzo chciał zostać ministrem obrony. Więc został.
Zaś o Sikorskim wówczas niczego złego panowie K. nie mówili, skoro już po jego zdymisjonowaniu proponowano mu dla otarcia łez stanowisko ambasadora w USA. Prawdopodobnie zapomnieli o tej propozycji kiedy Sikorski zostawał ministrem spraw zagranicznych w rządzie Tuska, co prezydent odebrał jako swe poniżenie. Z szefem MZS musi wszak mieć częste kontakty. I wtedy się pojawiła po raz pierwszy tajna wiadomość o czymś strasznym, co miał minister popełnić. A teraz grozi prezydentowi jeszcze większe poniżenie; przegrana z Sikorskim w wyborach prezydenckich, być może nawet w pierwszej rundzie. Więc znowu ruszył na pomoc Jarosław, wyciągając ponownie ów stary ”kompromat” (zgrabny rosyjski skrót), o którym wszak informowano premiera Tuska kiedy formował rząd po wyborach 2007 roku. Że też się teraz nie zastanowi co warte jest oskarżenie skoro nie przeszkodziło Tuskowi zrobić Radka ważnym ministrem i nie przeszkadza rozpatrywać go jako jednego z dwóch kandydatów PO na prezydenta.
Powstaje pytanie; jeśli Kaczyńscy wiedzą, że Sikorski jest takim trefnym ministrem, to dlaczego nie wystąpili z tym podczas ponad już dwóch lat, podczas których prowadził szkodliwą, wedle nich, dla Polski politykę zagraniczną? Przewidzieli, że Tusk zrezygnuje z ubiegania się o prezydenturę, a Sikorski będzie potencjalnym kandydatem i trzymali swą bombę na tę okazję ?
Jeśli nie Sikorski to Komorowski. Na marszałka prezes PIS nie ma tajnego kompromatu, więc czyni mu zarzut z tego, ze sprzeciwiał się rozwalaniu WSI. Dla Jarosława każdy, poza jego bratem, kandydat na prezydenta musi być zły. Ale Radosław Sikorski to ten najgorszy. Bo poza tym, że osobiście może poniżyć brata, ma w tej chwili nad bratem przewagę w sondażach, której nie ma Bronisław Komorowski.
Wszystko to będzie o wiele mniej istotne gdy PO dokona w końcu wyboru. Niewielkie wzmocnienie pozycji Lecha Kaczyńskiego po rezygnacji Tuska wynika stąd, że potencjalne głosy na Platformę rozkładają się na dwóch kandydatów. Gdy w partyjnych prawyborach – jak to jest w USA – wybrany zostanie jeden, a jego konkurent z partii – jak to jest w USA – będzie go popierał, nastąpi komasacja większości platformianych głosów. A Jarosław będzie wychodził ze skóry, aby tylko jego brat nie przegra z kandydatem PO już w pierwszej turze.
”...Skalski to mistrz syntezy ”sprzedawanej”... atrakcyjnie” (Stefan Kisielewski)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka