Ernest Skalski Ernest Skalski
407
BLOG

Weszliby, nie weszliby ?

Ernest Skalski Ernest Skalski Polityka Obserwuj notkę 13

Dziennik generała Anoszkina to była rewelacja 11 lat temu. Konferencja w Jabłonnej miała miejsce w roku 1997. W rok później amerykański historyk, Kramer, opublikował kopię notatek generała, którą tenże pozwolił mu zrobić, przy okazji tej konferencji. Obecna pełna wersja dziennika adiutanta marszałka Kulikowa nie wnosi niczego merytorycznie nowego w porównaniu z tamtejszymi notatkami. Rozszerza i uwiarygodnia opis, który i wtedy był wystarczająco wiarygodny. 

Towarzysze sowieccy, wraz z całym obozem naciskali na polskie kierownictwo, aby rozprawić się z ”Solidarnością”. Polscy towarzysze sami chcieli tego jak najbardziej. Szykowali się do stanu wojennego już od momentu wymuszonego podpisania umów z ”S” i legalizacji związku.
 
Chcieli, ale się bali. I zażyczyli sobie asekuracji, w wypróbowanej – Berlin, Budapeszt, Praga, Kabul – postaci. Na wypadek, gdyby się zamach stanu miał nie udać. Na pewno woleliby się bez niej obejść, bo ich własne losy byłyby wtedy niepewne. Byli kunktatorami, mięczakami, dla konkurentów w partii, czekających  na przejęcie władzy.
 
O ile stan wojennym był dla Jaruzelskiego, Kiszczaka, Rakowskiego, Urbana, mniejszym złem od tolerowania Solidarności, to interwencja była większym złem, mieszczącym się między tym stanem, a klapą całego przedsięwzięcia. Ostatnią deską rachunku. Jaruzelski nie prosił, by robiono to razem z nim, albo zamiast niego.
 
Związek Sowiecki też się bał interwencji. W trakcie była już jedna, w Afganistanie, Nie było wiadomo czy Polska zareaguje jak Czechosłowacja czy jak Afganistan. Ten drugi wariant wyglądał na bardzo prawdopodobny.
 
Takie same koszty interwencji byłyby już rok wcześniej, pod koniec 1980 roku, a mimo to Moskwa była już gotowa do wejścia i bliska takiej decyzji. Przy tym pierwszym  podejściu bowiem prawdopodobnie nie liczyli jeszcze na polskie kierownictwo, które nie miało wówczas planu rozprawy. W rok później Moskwa uznała, że Jaruzelski powinien sobie dać radę sam. I chciała, by zrobił to z całą determinacją, z całą energią, nie oglądając się na braci w Układzie Warszawskim. Nie zmuszając ich do interwencji swoją ślamazarnością, brakiem zdecydowania. Stąd reakcja; musisz sam !
 
Było to chyba jednak ograniczone zaufanie. Marszałek Kulikow wyjechał z Polski dopiero w parę dni po wprowadzeniu stanu wojennego, gdy już było wiadomo, że się udało. Wojska sowieckie, na dobrą sprawę niekoniecznie musiały by wkraczać, bo były na miejscu od czasu wojny. Fakt, że nie podjęły ruchów, inaczej niż było w 1956 roku. Ale co by ZSRR zrobił, gdyby się zamach nie udał, gdyby wybuchł strajk generalny, demonstracje w całym kraju, sytuacja na pograniczu rebelii ? Być może decydenci kremlowscy sami jeszcze nie wiedzieli jak w takim wypadku postąpić.
 
Taka interpretacji wydarzeń sprzed prawie trzech dekad wydaje się dziś najbardziej prawdopodobna. Wszyscy uczestnicy tamtych wydarzeń mają – i mieli, bo niektórzy już zmarli - swój interes w ich przedstawianiu. Polscy decydenci twierdzą, że interwencja wisiała na włosku, sowieccy – że nic podobnego, polscy towarzysze mieli to załatwić sami i załatwili.
 
Pełna wersja notatek sowieckiego generała nie wniosła wiele nowego. Może gdzieś, kiedyś wypłyną jeszcze jakieś źródła, które rzucą nowe światło na grudzień ’81. Bardzo w to wątpię, lecz jestem pewny, że nawet jeśli wypłyną, to żadna interpretacja nie będzie pewna i uznawana przez wszystkich. Dziś jest to jeszcze spór polityczny, a nie historyczny. I tak chyba jeszcze będzie do długo, gdyż probleme politycznym jest dziś jeszcze Powstanie Warszawskie.
 
28 lat temu stan wojenny był na tyle dużym złem i na tyle konkretnym, by się już nie zastanawiać nad innymi wariantami wydarzeń. Do dziś nie zmieniłem zdania, chociaż odeszła mnie ówczesna wściekłość. Wojna polsko – jaruzelska skończyła się złożeniem broni przez generała. I choć nie była to bezwarunkowa kapitulacja, to nie obronił on socjalizmu, wbrew deklaracjom z 1981 roku.
 
Agonia PRL w latach 1981-1989 była męcząca dla wszystkich i kosztowała nasz naród wiele. Można sobie wyobrazić jeszcze znacznie gorszy wariant wydarzeń, między innymi w postaci interwencji. Może była mało prawdopodobna. Było jak było i już się nie zmieni. I nie jest potrzebne mieszanie do tego polityki.
 
 
 
 
 

”...Skalski to mistrz syntezy ”sprzedawanej”... atrakcyjnie” (Stefan Kisielewski)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Polityka