Gdzieś tak w 1971 roku poczułem się wolnym człowiekiem. A było to Hamburgu, przy wejściu na rozrywkową, by nie powiedzieć; kurewską, dzielnicę St. Pauli. Przede mną ciągnąca się w nieskończoność feeria świateł, knajp, klubów, kasyn i burdeli. Kakofonia muzyki z głośników i krzyków naganiaczy. A obok mnie, na skwerku rżnie głośne marsze umundurowana na granatowo orkiestra Armii Zbawienia. Jej funkcjonariusze rozdają książeczki do nabożeństwa i ulotki. A na ulotkach różnojęzyczne informacje; gdzie można się pomodlić, przespać, odżywić; zrobić coś pożytecznego dla duszy i ciała, podreperować zdrowie i zbliżyć się do zbawienia.
Miałem wybór ! Rzecz dla przyjezdnego z PRL bardzo zauważalna. Podobny wybór dostrzegam dziś w III RP. 15 sierpnia jej obywatel będzie mógł się udać na koncert Madonny i/albo wziąć udział w uroczystości narodowej i religijnej, czy nawet protestować przeciw rzeczonemu koncertowi. I o to, miedzy innymi, chodziło !
Różnice, rzecz jasna, są. Armia Zbawienia nie była wojownicza. Nie żądała prawnego zakazu rozpusty, nie demonstrowała pod jej przybytkami. Przedstawiała inną możliwość. Realną. Zabłąkany przechodzień mógł wyrzec się rozkoszy St, Pauli na widok zbawiennej alternatywy. Natomiast bilety na Madonnę sprzedano wiele miesięcy temu i już wówczas na czarnym rynku handlowano nimi po cenie kilkakrotnie wyższej od oficjalnej. Nie przypuszczam, żeby protesty, modły, egzorcyzmy spowodowały liczne rezygnacje z bycia koncercie Madonny. Przy czym aktem prawdziwie heroicznym byłoby podarcie grzesznych biletów, a nie odsprzedanie ich z zyskiem, bo byłoby to grzeszne wodzenie na pokuszenie.
P.S. Najwspanialsza reklama w postaci tej akcji, taka której Madonna nie byłaby w stanie kupić, nie jest jej gruncie rzeczy potrzebna.
”...Skalski to mistrz syntezy ”sprzedawanej”... atrakcyjnie” (Stefan Kisielewski)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura