Wciąż nie znamy prawdy o tym, co się stało w Smoleńsku, ale jeśli chcemy ją poznać, to musimy przede wszystkim wyeliminować błędne tropy (Prof.M.Czachor)
W dyskusję blogera Jagovskiego z bezkompromisowymi śledczymi smoleńskimi, bez wzgledu na to ilu ich jest, zostałem zamieszany, ponieważ zwróciłem się do Jagovskiego o poinformowanie czytelników bloga BB, iż z wybuchami jestem oswojony tak dawno, iż żadnych emocji u mnie już nie budzą. A jestem za sprawą "dwoch wstrząsów: które blogera KaNo wyniosły na szefa ekspertów ZP a niedługo pewnie wyniosą na ołtarze (ale nie koniecznie u Ojca Dyrektora). Dotarwszy do początku dyskusji, spostrzegłem, że śledczy smoleńscy zastawili na Jagovskiego zmyślną pułapkę - zapytali go, ile jego zdaniem stringerów zostanie zniszczonych przez pień szorujący po dolnym poszyciu w bielskiej symulacji. Jagovski w swej naiwności założył, że w skrzydle są stringery i - pewnie z niezlym przybliżeniem określił że większość. A tu masz ci los, stringery nie uległy zniszczeniu, bo Binienda ich w symulacji nie uwzględniał! Może w ogóle niczego, poza krawędzią przednia nie uwzględniał, skoro wszystko poza nią wychodzi bez szwanku?
Bezkompromisowi blogerzy zwycięską polemikę z Jagovskim zakończyli triumfalnym komentarzem, który, choć podobno nie do mnie, to jednak zachęcił mnie do repliki.
proszę sobie przeczytać tytuły swoich dwóch poprzednich notek - jeżeli symulacja Szuladzińskiego potwierdza wyniki Biniendy, to tylko poprzez porównanie pnia do słupa przy pomocy liniowej statyki zamiast nieliniowej dynamiki:)
Jeszcze raz, bo "wystarczy czytać":
" cytat dr Szuladzińskiego odnosił się do rozpatrywania efektów zderzenia dwóch ciał za pomocą liniowej statyki, zamiast nieliniowej dynamiki, a nie zgrubnego porównania parametrów wytrzymałościowych dwóch przeszkód. Dr Szuladziński nie "rozpatrywał" uderzenia brzozy w stalowy słup, więc porównanie jest nietrafione."
W takim razie symulacja dr Szuladzińskiego nie ma nic wspólnego z kolizją skrzydła z brzozą, czyli katastrofą smoleńśka - jest jakimś tam sobie studium adresowanym do bbudowniczych słupów pprzeciwlotniczych. Jeżeli dr Szuladziński wykona symulację kolizji słupa z brzozą ,to pozostanie mu udowodnienie przechodniości relacji "kosi" w przyrodzie wcale nie oczywistej. Tym w polemicznym zapale BBudowiczy i Peemka pogrążyli Biniendę i Szuladzińskiego i oczywiście tezę gorliwie powtórzonej notki bbudowniczy.salon24.pl/571802,symulacja-dr-szuladzinskiego-potwierdza-wyniki-prof-biniendy . Nie potwierdza! Szerzej o tym w mojej notcekaczazupa.salon24.pl/571891,w-zp-idzie-stare-nowe.
Część momentu zginającego przenoszona przez dźwigary jest według Błaszczyka przenoszona przez ich stopy - to wynika z jego słów i z powierzchni przekroju stóp jaką podał. Z grubsza: 30cm wysokości dzwigara razy 0,3 cm grubości daje 9 cm kwadratowych w stosunku do 2 razy 4 cm kwadratowych stóp umieszczonych na końcach dźwigarów
No cóż, może faktycznie szkoda podpowiadać. Jeżeli z tego wyliczenia ma wynikać (nawet z grubsza) jaka część momentu zginającego jest przenoszona przez dźwigary, to zrobię ostatnią podpowiedź dla Pańskiego podpowiadacza - Podstawy Wytrzymałości Materiałów!
No to korzystając z tej nauki tajemnej dużymi literami pisanej - weźmy policzmy połowę od środka dźwigara - dla ścianki to 4,5cm^2 na ramieniu 7,5 cm a dla jego stopy to 4cm^2 na ramieniu 15cm.
Z mojej strony koniec OT. Żałuję tylko, że nie dowiedziałem się jak z "zakazanej symulacji" wywnioskował Pan apokalipsę która dotknęła skrzydło: "wchodzi w obrys skrzydła, czyli niszczy 100% poszycia i podłużnic, w tym dolnych stóp dźwigarów." Ale może przy innej okazji będe miał zaszczyt dowiedzieć się coś więcej z podstaw "fizyki smoleńskiej" :)
Coż, sami śledczy napisali, że pień w symulacju prawie się nie ugina, a skoro się nie ugina, to musi przejść przez obrys skrzydła, wiec owe 100% poszycia dolnego wraz ze stringerami oraz stopami dźwigarów zniszczy.
dzięki, na tym ostatecznie zakończę rozmowę
Ja też dziękuje, proszę pozdrowić też podpowiadacza :)
Tu ujawnia się bezkompromisowość śledczych w całej rozciągłości - całej to znaczy rozciągniętej przede wszystkim na ich obyczaje. Przez weekend w rolę BBudowniczego w dyskusji ze mną, na innym blogu ( waw75.salon24.pl/572068,czy-profesor-moze-byc-szuja ) wcieliło się jakieś niezbyt rozgarnięte nieszczęście, które po klika razy wklejało mi te same stare zrzuty z ekranu. Dyskusja odbywała się według oryginalnego ppatentu BBudowniczgo na "ignorowanie" - bezkompromisowy sledczy toczył rozmowę o mnie z innym nickiem - choć niekoniecznie osobą.
PS. pozwolę sobie, jeśli można a pan postąpi z tym zgodnie z uznaniem
Oswajanie z wybuchami to nie cytat ze mnie. Przyczyny, dla ktorych ten użytkownik jest ignorowany znajdzie Pan tutaj:
http://bbudowniczy.salon24.pl/564308,kaczazupa-superstar-czyli-slowo-do-administracji
BBudowniczy doznaje zupełnie nieuzasadnionej satysfakcji z napisania "ignorowany" - w tym jednym komentarzu mój nick powtarza się cztery razy. W innych obszarach ludzkiej aktywności takie samozaspokajanie ma swoją nazwę.
Osobiście miałbym spore opory przed opieraniem się na opiniach człowieka - chorągiewki, który potrafi sobie samemu zaprzeczać w zależności od tego kto jest dzisiaj wrogiem z "Resortu Prawdy" lub z "blogów dla przygłupów" (to jego określenie na blogi, w których teraz sam chętnie bywa):
" Przeprowadzenie alternatywnych symulacji to zbudowanie własnego modelu wytrzymałościowego pnia i skrzydła a następnie symulowanie kolizji przy uzyciu niekoniecznie tego samego oprogramowania ( bo progamów drmowych naliczyłem kilka ) a nie wstawienie danych z cudzego modelu (stanowiącego inetlektualną własność autora) do programu - wtedy otrzymanie innych wyników byłoby niemożliwe.
Trafił Pan na osobę co nieco w obliczeniach obeznaną (aczkolwiek nie w MES). Potrafię rozpoznać, co jest intencją osób żądających od Biniendy opublikowania "input file" - wyprodukowanie symulacji odmiennych przy pomocy manipulowania parametrami - tu prof. Artymowicz niechcący zdradził się kiedy zaczął opisywać swoje z programem zapoznawanie się. Stworzyło by to sytuację funkcjonoewania w obiegu 100 wyprodukowanych przez firmę CFIB bezsensownych z naukowego punktu widzenia "symulacji" i jednej wykonanej profesjonalnie.
Postulat opublikkowania "input file" nie padł na seminarium na UJ i według mojej wiedzy również na PW, a ponieważ gronom tam zgromadzonym był on wczesniej raczej znany, należy przyjąć, że uznały postawienie go za kompromitujace dla wypowidającego.
Bałwanić w internecie można się do woli, przed gronem rozumiejącym zasady badań naukowych okazało się to niemożliwe.
KACZAZUPA24.05.2012 11:51"
" nie ma zwyczaju publikowania plików z danymi wejściowymi. Życzenia zmiany takiego stanu rzeczy są irracjonalne. Metody dyskusji naukowej są znane. Między innymi, ktoś oskarżający drugiego naukowca o manipulowanie danymi czy fałszowanie wyniku bez podania własnego wyniku z miejsca uznany byłby za osobę stosującą takie zabiegi. Tak jest zresztą z dyskusją w obrębie każdej grupy zawodowej - argumenty obu stron muszą być z tej samej półki. Dyskusja z wynikiem otrzymanym przez Autora tej notki, który 19 godzin temu (04.10.2011 23:00} dowiedział się o dynamice w zagadnieniach wytrzymałościowych to jednak nie ta półka co MES.
KACZAZUPA5.10.2011 18:24"
Czy dwa lata temu ja mogłem wiedzieć, że obliczenia przeprowadzone przez uczonego z poważnym dorobkiem są oparte na nierzeczywistych danych? Być może brak pod koniec 2011roku reakcji na pytania o lot fragmentu skrzydła powinien wcześniej zapalić u mnie ostrzegawcze światełko.Ale ja sam nie pisalem rzeczy, w które bym nie wierzył.
" Inne, to uporczywe przekonywanie, iż Binienda nie powinien upubliczniać pliku wejściowego. Nie musi, ale wobec faktu, że na podstawowe pytanie - czy manipulował parametrami - nie podał odpowiedzi, powinien to uczynić. Drugi powód jest taki, że nigdy nie udało mu się wstrzelić w przedział realnych grubości elementów konstrukcyjnych. Pokaznie pliku wejściowego pozwoliłoby ocalić z jego symulacji abstrakcyjny, bo nie odnoszący się do relaiów, ale jednak walor poznawczy. Ostatni powód jest taki, iż Binienda jest członkiem Komitetu Naukowego Konferencji Smoleńskiej wobec czego powinien tworzyć standardy otwartości i przejrzystosci w nauce a nie bałamucić publiczność krętactwami na temat przyczyn nie upubliczniania danych, co skutkowało między innymi tym, że prokuratura zrobiła z jego zeznania jedyny, jaki mogła, użytek - ośmnieszyła niezależne badania."
KACZAZUPA 14.12.2013 r.
Ten komentarz od poprzednich dzielą prawie dwa lata. Pojawiło się dużo nowych informacji. W związku z nimi wcale nie ubyło pytań do działalności grona, z którym kiedyś byłem kojarzony. Ja nie unikam odpowiedzi na wątliwości i zarzuty do mnie kierowane. Tak swoją rolę blogera pojmowałem i pojmuję - stawiać pytania, robić opracowania i analizy, bronić ich prawie do upadłego, ale prawie - tak żeby nie upaść razem ze swoją analizą.
PS2. Banować Pana nie zamierzam, do pianisty i listonosza się nie strzela ;)
W sumie - czy to ważne, kto stał albo i nie stał za Jagovskim, kto stoi, albo i nie stoi za BBudowniczym. Co z tego, że ja z prawdpodnbieństwem bliskim jedności do wybranych zdań BBudowniczego potrafię przypisać cztery różne osoby - oczywiście po jednym do każdej osoby:)
Kiedyś Kaczazupa także doradzać doradcy doradcy doradcy doradcy Prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka