Na stonach ZP można zapoznać się z prezentacjami ekspertów ZP - inż. Jorgensena i prof. Biniendy. Tę drugą w pewien spsób uzupełnia nowe opracowanie dr Szuladzińskiego.
Jeżeli notkę widzicie jako postronicowaną, a chcecie przeczytać bez tego udoskonalenia - przyciśnijcie klawisz Drukuj po lewej stronie.
Znana jest korespondencja prof. Kowaleczki z inż. Jorgensenem, w której Kowaleczko wytknął Jorgensenowi błędy we wzorach. Po ich usunięciu Jorgensen otrzymał finalny obrót powyżej 90 st. zamiast wcześniejszych powyżej 30 st. Różnice w sformułowaniu równania obrotu czytelnik znajdzie na stronie 33 (moment tłumiący)i 37 (pierwsza instrukcja pętli to zakodowane równanie różniczkowe obrotu ) pierwszej wersji oraz na stronie 8 nowei wersji ( orka.sejm.gov.pl/ZespolSmolenskMedia.nsf/files/ZSMK-9G3DJ9/%24File/meeting-31012014_Poland_verb.ppsx ). W nowej wersji nie ma jednak podanego końcowego wyniku obliczeń, czyli finalnej wartości obrotu. Skoro zaś jest podana nowa, poprawiona postać modelu, a wcześniej było wiadomo, że dał on ponad 90 st. obrotu, to trudno przypuszczać, iżby ten wynik uległ zmianie. To najprawdopodobniej skłoniło Jorgensena do zastapienia obliczeń ilustrowną wersja sfabularyzowaną.
Rysunek z tej wersji uzupełniłem styczną do trajektorii pionowej ( linia przerywana na prawym rysunku ). Pokazuje ona, iż mimo różnych nieszczęść spotykających samolot, jest on w stanie całkiem spory kawałek ulecieć bez utraty prędkości wznoszenia.
Moim zdaniem jest tak - uzyskany przez Jorgensena wynik mieści się w obszarze wyników Kowaleczki, zatem wymyślono fizycznie możliwą wersję, ze gdyby bliżej wrakowiska i na większej wysokości samolot uracił większy fragment skrzydła, to spadając i obracając się szybciej, też by na wrakowisku przyziemiał w pozycji odwróconej. Tylko - Panowie z "projektu Jorgensen" - kolejne utraty sporych fragmentów skrzydła musżą odzwierciedlić się w trajektorii pionowej i w przebiegu kąta przechylenia, a tego zapomnieliście rysownikowi powiedzieć. Poza tym, skoro samolot leciał wyżej, to nie potrzeba powoływać się na prof. Cieszewskiego, że brzoza była powalona 05.04.- wystarczą informacje z "protokołu ogledziń", że stała jeszcze po katastrofie z tylko trochę przystrzyżonym wierzchołkiem. U Jorgensena nie znaduję też uzasdnienia odrzucenia innego odkrycia Cieszewskiego - wykrycia przez niego białych plandek, które 05.04 skrywały na przyszłym wrakowisku "man made" obiekty. W opracowaniu Jorgensena brak dowodu, iż nie mogło stać się tak, że był tylko jeden wybuch w skrzydle, po którym samolot mógł spokojnie odlecieć, po czym na wrakowisku odsłonięto białe plandeki.
Nowa prezentacja prof. Binendy ( orka.sejm.gov.pl/ZespolSmolenskMedia.nsf/files/ZSMK-9G3DJ2/%24File/ZP2014_WKB_polski.pptx ) mimo podtytułu "Obliczenia parametryczne" dalej nie przynosi żadnych informcji o parametrach, czyli grubościach elementów konstrukcyjnych skrzydła oraz kadłuba. a mimo tego nadal zawiera bardzo kategoryczne wnioski, które właśnie jedynie z tych parametrów mogą wynikać. Nie jest wszak obojętne, czy dźwigar w skrzydle ma 20 mm grubosci, czy tylko 2mm. Podobnie rzecz ma się z kadłubem - na temat grubości wzdłużnych elementów konstrukcyjnych w kadłubie nie padło nigdy ani jedno słowo. Symulacji Biniendy nie sposób omawiać rozłącznie z symulacją dr Szukadzińskiego( docs.google.com/viewer ). Piewsze pytanie, jakie się nasuwa to - dlaczego Bnienda nie wykonał swojej symulacji biorąc do niej grubości Szuladzińskiego. To pytanie powinno być oczywiście również ostatnim i teraz należy pytać Biniendę, kiedy pojawi się symulacja z grubościami Szuladzińskiego. Grubości elementów u Szuladzińskiego są całkiem sensowne - 2; 4; 2 mm dla kolejnych dźwigarów wobec podawanych 3; 2,5; 2 mm. Około 2,5mm rzeczywistej grubosci poszycia plus sporo większa, niż u Szuladzińskiego powierzchnia stringerów da poniżej 3mm grubości zastępczej poszycia, wobec minimalnie powyżej 4mm Szuladzińskiego. Ta róznica jest dla symulacji Szuladzińskiego kolizji ze słupem o ściance 4mm ważna, ponieważ może miec znaczenie, kiedy kikut słupa o ściance 4mm będzie szorował po dolnym poszyciu o grubosci 4mm zamiast rzeczywistych mniej niż 3mm.
Niestety opracowanie Szuladzińskiego wykłada się na metodologi. Jeżeli do oceny, co jest mocniejsze - skrzydło czy słup, używa on zaawansowanej metody obliczeń MES, to nie wolno do porównań wytrzymałości słupa i brzozy używać prostego policzenia statycznej siły ścinania. Gdyby Szuladziński zastosował zabieg odwrotny - porównał statycznie słup i skrzydło, bo są wykonane z dosyć podobnych materiałów i mają trochę zbliżoną strukturę (są puste w srodku ), a do porównania wytrzymałości słupa i pnia użył MES, ponieważ istotnie rożnią się od siebie pod względem materiałów i struktury.- to mialoby jeszcze jakiś sens. Wykonałem pierwsze porównaie obrazując, jaka siła jest potrzebna do ścięcia poszczegołnych fragmentów skrzydła i porównałem to z siłą potrzebną do ścięcia słupa o sciankach grubości 4mm ( kolor fioletowy ) oraz 8 mm ( kolor niebieski ). Wartości parametrów wziąłem z jego opracowania.
Obraz destrukcji z Fig.8.3 w opracowaniu Szuladzuńskiego wydaje się pasować do sytuacji zaznaczonej na niebiesko, natomiast Fig.4.3 obrazuje skutki sześcio - siedmokrotnie mniejsze, niż wywołane przez dwukrotnie większą siłę reakcji słupa na .Fig.8.3.
Bez symulacji MES kolizji słupa z pniem, symulacja Szuladzińskiego nie wnosi żadnych nowych, poza grubościami blach, informacji. Dyskwalifikuje też dotychczasowe symulacje Biniendy po dwakoroć - przez sam fakt podania grubości blach, czego Binienda w sposób systematyczny nigdy nie uczynił, oraz przez to, że są istotnie różne od tych, które Binienda kiedyś podał..
Po co jednak dochodzić, czy i o ile słup jest mocniejszy od pnia okrężną drogą, skoro jest prosta - niech Binienda weżmie podawane w internecie rzeczywiste grubości niewiele się od podanych przez Szuladzińskiego różniące i zrobi finalną symulację - już nie parametryczną, tylko dla rzeczywistych grubości, a o ile parametryczną, to dla realnych grubości w różnych miejscach kolizji - powiedzmy 13,5m oraz 10,8m od osi kadłuba.
Przedstawianie symulacji Szuladzińskiego jako potwierdzającej symulację Biniendy jest wyrazem utraty instynktu samozachowawczego u osób odpowiedzialnych w ZP za przekaz medialny.
Michał Jaworski
Kiedyś Kaczazupa także doradzać doradcy doradcy doradcy doradcy Prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka