Po raz pierwszy o obliczeniach Jorgensena dowiedzialem się z odpowiedzi ZP Panu Grzegorzowi Januszko "Zespół Parlamentarny dysponuje natomiast obliczeniami aerodynamicznymi autorstwa mgr inż. G. Jorgensena, opartymi na przyspieszeniach zarejestrowanych przez czarne skrzynki, z których wynika, że samolot nie miał kontaktu z brzozą na wysokości wskazanej przez komisje." i w notce kaczazupa.salon24.pl/508670,zl-vs-zp-kilka-uwag opatrzyłem to następujacym komentarzem: "Stwierdzenie tak tajemnicze, że trudno się do niego ustosunkować. Zajmowałem się obliczeniami trajektorii, znam chyba wszystko, co na ten temat napisano oraz powiedziano i z pełną odpowiedzialnością mogę napisać, iż na gruncie teorii do bardziej prawdopodobnej odpowiedzi może nas przybliżyć jedynie analiza porównawcza podobnych manewrów zapisanych w ATM QAR. Taką szczątkową analizę - porównaie "10.04" do "06.04" zawarłem w notcekaczazupa.salon24.pl/364934,ostatnie-sekundy-wizualizacja-wedlug-raportow-mak-i-kbwl" oraz referacie na IKS." Temat trajetori poruszyłem jeszcze w notce kaczazupa.salon24.pl/497752,trajektorie-raz-jeszcze.
Ponownie o Jorgensenie usłyszałem w wywiadzie prof. Biniendy i to, co usłyszalem wprawiło mnie w osłupienie kaczazupa.salon24.pl/517715,dyrekcja-cyrku-w-przebudowie . Warto dodać, iż Binienda w tym samym czasie mówił, że inżynier nie przystępuje do symulacji bez dokładnych danych konstrukcyjnych, a według najnowszych badań brzoza jest bardziej papierowa, niż drewniana.
Opracowanie Jorgensena zostało w końcu publicznie zaprezentowane i mogło stać się przedmiotem wnikliwszej analizy. W notce kaczazupa.salon24.pl/527040,dunska-beczka-uratowana (pkt. 4.) przy pomocy prostych obliczeń z warunku równowagi momentów wyliczyłem, że otrzymana przez Jorgensena asymptotyczna prędkość obrotu odpowiada kątowi natarcia 4 st., zupełnie nie przystającemu do warunków smoleńskich. To był ostatni moment na refleksję. Ja nie twierdzę, że wszystkie moje wyliczenia i oszacowania są bezbłędne, ale metodą teoretyczną udało mi się zbliżyć do wyników ntrs.nasa.gov/archive/nasa/casi.ntrs.nasa.gov/20080034656_2008034489.pdf , co animatorów przedsięwzięcia "obliczenia Jorgensena" powinno nakłonić do podjęcia dyskusji na etapie, na którym można było uniknąć kompromitacji.
Dalszy ciąg dobrze obrazują moje komentarze kierowane w ostatnich dniach do Pana Zagrodzkiego, które przytoczę w oryginale w kolejności wystąpień:
Unika Pan odpowidzi na zasadnicze pytanie. Spróbuję je uprościć - czy Pana zdaniem Cieszewski oszukał ZP, rodziny ofiar i publiczność?
i pytane drugie:(powtarzane po raz czwatry):
przeczytałem taką informację "Gdybyś znał całą historię prezentacji G.A. Jorgensena, to byś wiedział, że prof. Kowaleczko uczestniczył w wymianie myśli ze swoim adwersarzem i wiele jego postulatów zostało uwzględnionych w pracy jeszcze przed II Konferencją smoleńską. Mimo tego wynik końcowy nie uległ dramatycznym zmianom - co sugeruje obecna publikacja, która mimo grudniowego datowania nie pachnie świeżością i mam wrażenie, że jest zwykłą ustawką.".
Mam w związku z tym pytania:
- był Pan anonsowany jako prelegent tematu "Obliczanie siły nośnej" na seminarium lotniczym. Czy jest Pan współautorem obliczeń Jergensena?
- w szczególności, czy jest Pan autorem interpretacji charakterystyk z rosyjskiej dokumentacji, dodam, błędnej interpretacji,
- czy uwzględnionym postulatem prof. Kowaleczki było wycofanie z referatu Jergensena na II KS wykresu prędkości roll. Minie się nie chciało wierzyć, że Kowaleczko mógł nie zwrócić uwagi na absurdalną wartość 7 st, prędkości asymptotycznej, a w uwagach nic o tym nie napisał. Uwagi odnoszą się do materiału w wersji ze strony ZP, w referacie tego wykresu Jorgensen nie pokazał (przynajmniej nie zauważyłem) . Z tego może wynikać, że Jorgensen napisał Kowaleczce, że ten wykres wycofa, co uczynił. ale pozostawił wniosek z niego wypływający. Ten wniosek to po pierwsze wielokrotnie mniejszy obrót końcowy, po drugie mozliwość jego skontrowania przy pomocy lotki. Mam nadzieję, że tak nie jest, czyli Jorgensen po prostu wziął się za rzecz, o której kompletnie nic nie wie i zgodnie ze swoją niewiedzą policzył. Ale jeżeli jest inaczej - wycofany został tylko kompromitujący wykres, to znaczyłoby, ze Jorgensen dopuścił się świadomego oszustwa.
- na pytanie, czy to Pan jest znajomym, o którym Jorgensen wspominał, że go zainteresował problematyką techniczną katastrofy może Pan nie odpowiadać.
"w zrozumiałym dla niego języku, czego jak widać nie uczynił." - twierdzi Pan, że to co pisze Kowaleczko o braku odpowiedzi Jergensena na jego pytania spowodowane jest tym, że Kowaleczko pisał do niego po polsku lub rosyjsku? Albo Pan żartuje, albo zarzuca kłamstwo Kowaleczce. Ja sądzę, że jedno i drugie bo, dziwnym trafem, Cieszewski swój brak odpowiedzi też uzasadnił tym, że nie rozumie polskiego. Idźmy dalej trpoem języka - skoro, co Pan napisał, GAJ nie zna polskiego, to w jaki sposób korzystał z polskich i rosyjskich dokumentacji. Jego praca ukazała się wiosną. W ZP wtedy już była znana praca Shaha. W sierpniu napisałem dwuczęściową notkę na temat opracowania GAJ. Na poczatku października napisałem pytania do ekspertów ZP. Czy ktoś mu te uwagi przekazał, do mnie nikt nie zwrócił się o napisanie ich po angielsku. Ja bym Pana może i podziwiał za organizowanie biegłych dla rodzin, ale w takiej sytuacji mam wrażenie, że Pan raczej dba o to, żeby do rodzin przedostały się pożądane opinie. Wiele osób na S24 pisze, że GAJ nie jest pracownikiem DUT, co mogło by nie mieć znaczenia, gdyby nie był przedstwaiany jako wykładowca aerodynamiki. Według mnie jest to gość, który umie posługiwać się jakimś tam pakietem obliczeniowym i dano mu do zaprogramownia zagadnienie, o którym nie ma pojęcia, skutkiem czego powstało to, co powstało - wyniki stanowiące pośmiewisko dla ludzi z branży, bo tak należy odczytać uwagi Kowaleczki. Przykro to pisać, ale praca Jorgensena jest jeszcze mniej warta niż badania chemiczne wykonane w warunkach polowych renomowanej amerykańskiej uczelni - po naszemu - za stodołą. Po trzech latach funkcjonowania na S24 niestety, ale w tej materii wiem więcej od Jergensena i piszę to z pełną odpowiedzialnością za swoje słowa.
Jak Pan może zauważyć, w uwagach Kowaleczki jest zdanie, że od dwóch miesięcy nie ma od Jergensna odpowiedzi. Na zadawane stosowną drogą pytania nie udzielili też odpowiedzi Cieszewski i Binienda. Ten pierwszy - bo znowu zapomniał polskiego. To wszystko potwierdza moje zdanie o biegłych i nich się Pan zastanowi - czy to jest szukanie biegłych czy urabianie wśród dotkniętych katastrofą jak Pan i dotkliwiej, opini, że amatorzy, maniacy i oszuści głoszący przed obliczem rodzin pseudonaukowe brednie to eksperci. Proszę sobie prześledzić histeryczną reakcję ludzi związanych z ZP - Gini i Molika na opublikowanie przez mnie propozycji rozszerzenia przez grono związane z KS dyskusji na naukowców z branży. Chyba Pan nie wierzy, ze nie było to inspirowane przez co najmniej dwóch członków KN.
Szanowny Panie - guzik prawda, że staracie się o rzetelne wyjaśnienie. Padła deklaracja,
że będzie odsłuch ostatniej minuty CVR. Odsłuchu nie ma, bo zostało wytropione, że pomysł pochodzi od "resortowego" Jaworskiego a przecież ja bym nie był ani dostarczycielem nagrania ani cenzorem interpretacji. Nie wiem, czy z tego by coś znaczącego wyniknęło, ale gdyby wyniknęło, to może mogło by zmienić pogląd na przyczyny katastrofy, tylko, że niekoniecznie w duchu, który sobie ustaliliscie i który się Wam, póki co, dobrze sprzedaje.
Ja zawsze przestaję wierzyć ludziom, którzy dają do zrozumienia, że wiedzą coś więcej niż mówią.
Raczy Pan zauważyć, że ja nigdy nie pisałem o swoich poświęceniach, a od Pana jestem prawie o pokolenie starszy, nigdy też nie reklamowałem swojej opozycyjnej przeszłości, która to na potrzeby jedynie słusznej smoleńskiej prawdy jest kwestionowana..
Reasumując - bierze Pan udział w przedsięwzięciu skazanym na klęskę, ponieważ nie jest nakierowane na rzetelne wyjaśnienie katastrofy, tylko na walkę nieuczciwymi środkami przeciw wszystkim, na zamknięcie się w gronie części dotkniętych katastrofą i żerujących na nich.
Półtora roku temu PW była skłonna powaznie traktować niezależne badania. Obecnie, mając w ręku wszystkie atuty, robi sobie z tych badań - kolokwialnie mówiąc - jaja i w mojej ocenie całkiem zasłużenie, choć urząd państwowy czynić tego nie powinien,"
Przesadził Pan ze swoim dobrym samopoczuciem nie zauważając, iż poinformowałem go, że z duńskiego kitu, którym Pan handlował przez dni kilka, Jorgensen się wycofał, albo tez ta wiadomość wywołała u Pan taką agresję. Myślę, że nastepnym, który się wycofa, będzie dr Szuladziński, bo po mojej notce zdał sobie chyba sprawę iż jego wynik kolizji ze słupem został osiagnięty dzieki szczególnej geometrii zdarzenia, której dochowanie jest możliwe w symulacji komputerowej, a trudne w naturze i na dodatak drastycznie odmienne od raportowych parametrów - myślę o kącie kolizji.
W kwsestii tłumacza - czy była to osoba rozumiejąca zagadnienie - ja wiem o osobach w kręgu ZP posługujących się biegle językami, jednak nie posiadających wiedzy o przedmiocie i zaistniał klasyczny przykład "prowadził ślepy kulawego"
"bez żadnej nawet najskromniejszej chęci zaznajomienia się z tematem." - zstosuję Panów ulubiony chwyt retoryczny - byc może wiem coś, o czym to Pan nie wie?
"to, co fruwa po internecie nie jest dla mnie materiałem wartym zachodu" - to czemu Pan nie protestował w czasie wykladu prof. Gruszczyńskiej. Ja wiem czemu - bo to pasowało, uwodziło publiczność:)
Poza tym mniemam. iż w trakcie domniemanej manipulacji materiałem dźwiękowym interesujących mnie kwestii ani dźwięków by nie dodano bo i po co?
Mnie na znajomosci z Panem jakoś szczególnie nie zależy - zwracam się do Pana, ponieważ jest traktowany jako osoba szczególnej wiarygodnosci, co Pan cynicznie wykorzystuje w celach dla mnie od dłużsego czasu wątpliwych. Powiem Panu też, iż w ciagu prawie czterech lat całkiem sporo osób musiało pogodzić się ze stratą swoich bliskich i Pana tytuł do szczególnego traktowania wygasa w tempie odwrotnym do tego, w jako go używa. Piszę do Pana bo wprawdzie na to, że się opamietacie, już nie liczę, ale kiedy już zostanie całkowicie skompromitowany nurt niezaleznych badań, to dobrze, zeby było pisane świadectwo, za czyim między innymi sprawstwem.
Przykry sposób mojego bycia spowodowany jest rozgoryczeniem i poniekąd wstydem, ponieważ przez pewien czas dałem się oszukiwać a niestety również w oszustwach uczestniczyłem - wprawdzie nieświadomie ale z entuzjazmem i ja tu na S24 mam chyba najdłuższą listę tych, których powinienem przepraszać. Na moje szczęście oni jednak też mają jakieś tam wpadki merytoryczne i chyba tego ode mnie nie oczekują...
W styczniu zacząłem się zajmować metodą pasową. Myślę, że byłbym wartościowym dyskutantem dla Jorgensena, co mogło zapobiec jego kompromitacji i przy okazji Pańskiej, bo tyle, co pomówił Pan Kowaleczkę o udział w jakiejś tam ustawce, Jorgensem przyznał, że porwał się z motyką na słońce."
Prof. Kowaleczko w uzupełnieniu uwag napisał po otrzymaniu poprawionej pracy Jergensena "W pierwszym opracowaniu GAJ podał końcowy kąt przechylenia około 30 st. natomiast w drugim 96 st. W swojej odpowiedzi napisał też, że nie zmienia to ogólnego wniosku(że oderwanie końcówki skrzydła nie mogło być przyczyną obrotu samolotu i że oderwaniu musiał ulec dodatkowy fragment skrzydła)."
Pan o uwagach Kowaleczki, zanim ten opublikował uzupełnienie po otrzymaniu poprawionej pracy Jorgensena napisał "Gdybyś znał całą historię prezentacji G.A. Jorgensena, to byś wiedział, że prof. Kowaleczko uczestniczył w wymianie myśli ze swoim adwersarzem i wiele jego postulatów zostało uwzględnionych w pracy jeszcze przed II Konferencją smoleńską. Mimo tego wynik końcowy nie uległ dramatycznym zmianom - co sugeruje obecna publikacja, która mimo grudniowego datowania nie pachnie świeżością i mam wrażenie, że jest zwykłą ustawką.".
Mnie uderzające podobieństwo wytłuszczonych fragmentów nasuwa podejrzenie, że Pan mówi o najnowszym opracowaniu GAJ, którego jeszcze Kowaleczko nie znał, pisząc pierwsze uwagi ale znał je Pan. Poza tym w uzupełnieniu uwag Kowaleczki jest sporo stwierdzeń, że nastąpiły zmiany we wzorach i wartościach a GAJ nie napisał dlaczego. Jeżeli ktoś wprowadza jakąś zmianę to chyba ma ona uzasadnienie, W przypadku szacowanej wartości może to być zgoda na stanowisko adwersarza, które komentarza nie wymaga, bo oszacowanie mogą się różnić nawet przy stosowaniu identycznego aparatu badawczego, ale jeżeli zmnienia się wzór to już co innego - wzór opisuje mechanizm - jest albo dobry, albo zły. Ja, czytając uzupełneinie uwag Kowaleczki odnoszę wrażenia iż porównując stare i nowe opracowanie Jorgensena. pisze on o dwóch zupełnie różnych opracowaniach. Co gorzej , jak przeczytałem u Pan słowo "ustawka" to przyszło mi do głowy powiedzenie "na złodzieju czapka gore", i pomyślałem sobie, że są to opracowania dwóch różnych autorów, przy czym drugi niezupełnie zna opracowanie pierwszego, ponieważ nader niechętnie ustosunkowuje się do zarzutów Kowaleczki wobec pierwszego opracowania.
Jeszcze gorzej wygląda sprawa wniosków wyciąganych z obliczeń. Przypomnę Panu wnioski z pierwszego
- samolot po utracie "smoleńskiego" kawałka skrzydła obróci się co najwyżej o około 30 stopini
- samolot po utracie takiego kawałka może kontynuować lot.
Drugi wniosek był konsekwecncją asymptotycznej prędkości obrotu około 7 st/s i gdyby ta prędkość była prawidłowa ( nie jest ) to ten wniosek też byłby prawidłowy, bo taka prędkość obrotu da się skontrować przeciwną lotką. Wynkiem drugich obliczeń jest finalny kąt obrotu ponad 90 stopni a wniosek ma nie ulec dramaytycznej zmianie, co należy rozumieć, że samolot ze skrzydłami ustawinymi pionowo, oraz w pozycji odwrotnej, bo przeciez obracałby się dalej, również może kontynuować lot wznoszący. To nasuwa mi podejrzenie, że autorem wniosków była trzecia osoba, bo komuś mającemu jakiekolwiek pojęcie o lotnictwie takie stwierdzenie nie przejdzie przez gardło.
Pan w środowisku rodzin ofiar zapewne jest uznawany za autorytet lotniczy i Pan opinia o braku dramatycznych zmian we wnioskach była zapewne traktowana serio, więc ja się pytam - czy chociaż opatrywał ją Pan uzupełnieniem, że te "nie dramatyczne" zmiany to trzykrotne zwiększenia finalnego kąta obrotu.\
Przedstawiłem mój oglad dziejów opracowania GAJ i pokazałem argumenty za tym przemawiające. Liczę, że będzie Pan zdolny pokazać inne, niż epitety i ban kontrargumenty, b z Pana wypowiedzi wynika, że "zna całą historię prezentacji G.A. Jorgensena"
Teraz na temat tej notki - jest o ewidentnym i niedopuszczalnym zaniedbaniu bardzo ważnych służb państwa. Tylko nie wolno zapominać, że u podłoża ma horrendalny żart prof. Cieszewskiego, bo jego odkrycie nawet na miano porządnego oszustwa nie zasługuje.
Ponieważ z nadzwyczajną łatwością wypowiada Pan sądy na temat pracy prokuratury i Kowaleczki - pytam się Pana
- czy Pan twierdzi, że Cieszewski prawidłowo skonstruował szablon (odwzorowanie trójwymirowych obiektów na zdjęciu powinno być Panu znane z zawodu fotografa) przy pomocy którego poszukiwał brzozy. Ja twierdzę, że przy pomocy swojego szblonu na zdjęciach satelitarnyck poszukiwał czegoś, co znajduje się za brzozą, według Manka jest to wyrzucona na śmieci szafka.
- czy Pan twierdzi, że na zdjęciach z 05.04 na miejscu przyszlego wrakowiska widać "man-made" obiekty przykryte białymi płachtami?
"Stosunek chłodny" to nowatorska nazwa kpin, jakie Cieszewski odstawił na oczach rodzin ofiar, których całkiem sporo było na sali II KS.
Abstarahując od tego, czy, 90 stopni już jest wynikiem prawidłowym, to jego konsekwencją jest "lądowanie" na dachu. Kowaleczko nie potwierdził prawidłowości wyniku 90, a Pan twierdził, że zmiana z 30 na 90 nie jest dramatyczna.
"miał on już uwzględnione postulaty prof. Kowaleczki, o czym nadmieniał w czasie wykładu i rozmów kuluarowych." - i co - uwierzono mu, że samolot po osiągnięciu przechyłu 92 stopnie spokojnie odleci sobie? Bo na slajdzie "Results - Case I" spokojnie sobie odlatuje.
Niestety nie rozwiał Pan moich watpliwości tyczących dziejów tego "opracowiania". w szczególności autorstwa wniosków. One mi dziwnie przypominają twierdzenie, że brzoza stała jeszcze po katastrofie ale równocześnei była złamana już 05.04.
Przy czym ja nie wierzę, iżby można na drodze teorii uzyskać dokładny wynik. Można, stosując prawidłowe wzory teoretyczne, co najwyżej uzyskać odpowiedź, czy zdarzenie jest realne. W ZP było znane opracowanie Shaha, osoby, które "konsultowały" z "Jorgensenem" jego pracę, powinny mu je wskazać.
Panie Zagrodzki,
po otrzymanym u Pan banie nie pozostaje mi nic innego, jak mysleć, iż miałem rację, podejrzewając, że "opracownie Jorgensena" powstało w warunkach polowych - po naszemu, za stodołą:)
Powiedz Pan, tak z ręką na sercu, kto obstalował, kto "wyciagał wniosek", że mimo obrotu ponad 90 stopni samolot poleci sobie dalej. Bo o tym zażółconym fragmencie slajdu z II KSnapisał Pan "Co do opracowania G.A. Jorgensena prezentowanego na II Konferencji miał on już uwzględnione postulaty prof. Kowaleczki, o czym nadmieniał w czasie wykładu i rozmów kuluarowych." Czyli, samolot ze skrzydłami obróconymi do pionu a potem jeszcze bardziej spokojnie sobie leci - czy aby nie do Barnaułu? Bo przecież na wrakowisku i tak leżą już od pięciu dni pod białymi płachtami gotowe "man-made" obiekty.
Ps. Wstydził by się Pan żebrać po nocy u różnych nawiedzonych durniów, żeby przyszli na Pański blog mi naubliżać, zanim mnie Pan zabanuje. Marnuje Pan ich wysiłek - na mnie wyzwiska pochodzące z resortu prawdy nie robią wrażenia.
oraz komentarz do posła Wojciechowskiego pokazujący różnicę pomiędzy pierwwszymi wynikami obliczeń Jorgensena i po uwzglednieniu uwag Kowaleczki. Te drugie miały nie prowadzić do dramatycznie odmiennych wniosków.
Wrzucam to głównie dlatego, iż zdanie prof. Kowaleczki od "Moim zdaniem ..." może pretendować do miana największego eufemizmu, jaki wystapił w debatach naukowych.
Poza wszystkim, gratuluję Profesorowi poczucia humoru!
Poszczególne komentarze rozróżniłem kolorami. Nie widzę potrzeby przytaczania odpowiedzi Pana Zagrodzkiego, z trzech powodów - po pierwsze, w żadnym nie udzielił wyczerpującej odpowiedzi, po drugie zablokował mnie, po trzecie, tu może wyczerpująco ustosunkować się.
To nie koniec moich wątpliwości - Pan Zagrodzki pisze o udziale tłumacza i o dyskusjach kuluarowych. Tłumaczem referatu Jorgensana w czasie II KS był prof. Ziółkowski. Tłumacz tekstu specjalistycznego musi się zapoznać z materią - to wiedzą wszyscy. Prof. Ziółkowski zapewne uczestniczył również w rozmowach kuluarowych. Powstaje pytanie - czy fizykowi - prof. Ziółkowskeimu nie wydał się dziwny spokojny odlot samoltu z pionowao ustawionymi skrzydłami. Pan Zagrodzki poinformował czytelnków, że zna kulisy opracowania Jorgensena. Wiele wskazuje, że poprawioną wersję opracowania Jorgensena znał przed Kowaleczką. Miał odwagę napisać, ze Kowaleczko z kimś tam zorganizował ustawkę, więc tym bardziej należy od niego i wszystkich osób zaangażowanych w projekt "opracownie Jorgensena" oczekiwać wyjaśnień okoliczności powstania tak kuriozalnego opracowania, którego dzieje mogą sprawiać wrażenie całkiem skomplikowanych..
Liczę na liczne komentarze merytoryczne przedstawaicieli resortu prawdy, Ja niestety na blgach tego resortu ( BBudowniczy, Gini, Goal, Martynka, Peemka, Stanzag) jestem zablokowany, choć we wszystkich innych miejscach chętnie i zazwyczaj obszernie im odpowiadam..
Nie dysponuję adresem mailowym prof. Ziółkowskego, którego nazwisko wymnieniłem. Dobrze byłoby, aby o tym tekscie został powiadomiony. Oczywiście można powiadomić również prof. Kowaleczkę, ale nie sądzę, iżby w tym tekscie znalazł coś dla siebie niepokojącego.
Michał Jaworski
Kiedyś Kaczazupa także doradzać doradcy doradcy doradcy doradcy Prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka