Kacpro Kacpro
169
BLOG

Wszyscy zausznicy prezydenta

Kacpro Kacpro Polityka Obserwuj notkę 2

 

 

 

Leszek Szymowski:Zamach w Smoleńsku


 
http://kacpro.salon24.pl/400351,leszek-szymowski-zamach-smolenski

 

FRAGMENTY KSIĄŻKI  Leszek Szymowski - "Zamach smoleński"

CZĘŚĆ III “Anatomia zbrodni” - Rozdział 12 “Przecięta pajęczyna”

“10 kwietnia 2010 roku wczesnym rankiem, dysponent tej zabójczej wiedzy - prezydent Lech Kaczyński - wsiadł do tupolewa lecącego do Smoleńska.

 

Na pokład samolotu wsiedli również jego najbliżsi doradcy, którzy znali dużą część zasobów przejętych po WSI, znali treść aneksu i zabierali głos w sprawie jego publikacji: Władysław Stasiak, Aleksander Szczygło, Mariusz Handzlik. Na pokładzie znalazł się również Zbigniew Wassermann - jeden z autorów reformy wojskowych służb specjalnych i gorący zwolennik likwidacji WSI.(...)
 

 

Joachim Brudziński: “Nie wiem, co robił pan Komorowski i jego ekipa w Pałacu Prezydenckim, bo tam nie byłem. Jednak z informacji, które do nas docierały, wynika, że w pierwszej kolejności przejęli akta Komisji Weryfikacyjnej WSI.”

 
 

Informacja z kręgów PO mówi, że pierwszą czynnością Bronisława Komorowskiego, który 10 kwietnia stał się Pełniącym Obowiązki Prezydenta RP i wszedł do Kancelarii Prezydenta - była właśnie lektura aneksu do raportu z weryfikacji WSI. Do tej lektury Komorowski zapalił się tak bardzo, że nie zauważył, że nie ma oficjalnego aktu zgonu Lecha Kaczyńskiego, a dopóki tego aktu zgonu nie było - nie miał prawa zajmować gabinetu prezydenta i przejmować jego obowiązków"

 

Fragment książki, str. 198, Rozdział 12 "Przecięta pajęczyna" - cytat: 

 

“W styczniu 2007 roku pierwsza wersja raportu została opatrzona klauzulą “ściśle tajne” i przesłana do Kancelarii Prezydenta. Lech Kaczyński i weryfikatorzy popełnili katastrofalny błąd: podali do publicznej wiadomości, że w raporcie figuruje 130 nazwisk czynnych agentów WSI, którzy swoją współpracę wykorzystywali w celach innych niż bezpieczeństwo państwa. Nie podali jednak o kogo chodzi. ten błąd miał się wkrótce zemścić i to surowo. (...)

Był 16 lutego 2007 roku. W Kancelarii Prezydenta odbyła się uroczysta konferencja prasowa. Lech Kaczyński i siedzący obok Antoni Macierewicz oglosili, że oto Prezydent RP podjął decyzję z prac Komisji Weryfikacyjnej WSI. Punktualnie o godzinie 12.00 raport znalazł się na stronie internetowej Kancelarii Prezydenta. I wywołał burzę. (...) W 16 załączniku do raportu, Antoni Macierewicz ujawnił agentów WSI uplasowanych w mediach i w strukturach państwowych, którzy współpracę z WSI wykorzystywali do celów innych niż bezpieczeństwo państwa. (...)    http://www.naszdziennik.pl/dodatek/wsi/raport.pdf

 

Wiadomo jednak, że z pewnością część nazwisk została przed upublicznieniem raportu usunięta z przyczyn znanych jedynie najbliższym współpracownikom prezydenta. To oznaczało, że dokumenty dotyczące tych ludzi można było w każdej chwili opublikować. Decyzję o tym musiałby podjąć urzędujący prezydent. Wystarczył jeden jego podpis … (...)
 

 

Kilka miesięcy później, Antoni Macierewicz znów w trybie ściśle tajnym przesłał do Kancelarii Prezydenta aneks do raportu z weryfikacji WSI - czyli drugą część dokumentu - od początku sugerował, aby jak najszybciej ujawnić jego treść opinii publicznej. Jednak Lech Kaczyński wciąż odwlekał tą decyzję. (...)

 

Nie było jednak tajemnicą, że w aneksie do raportu Macierewicza znalazły się informacje ujawniające kolejnych agentów WSI, a także niejasne powiązania z politykami SLD i Platformy Obywatelskiej - zwłaszcza z Bronisławem Komorowskim. Sam Komorowski postanowił dowiedzieć się, co znaleźli likwidatorzy WSI i czy może mu to zaszkodzić w przyszłej działalności politycznej. Doprowadziło to do wybuchu wielkiej afery, której obraz wyłania się z akt śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Apelacyjną w Warszawie .. (...)
 

 

W międzyczasie doszło do wyborów, zmieniła się władza, a on sam został marszałkiem Sejmu. Zwrócił się wówczas do koordynatora służb - Pawła Grasia - z zapytaniem o obu swoich rozmówców ( dopisek: Leszka Tobiasza, Wojciecha Sulimskiego). Graś udzielił mu informacji, że obaj rozpracowywani są przez kontrwywiad cywilny, który podejrzewa ich o szpiegostwo na rzecz Rosji. Doszło więc do sytuacji bezprecedensowej: dopiero co mianowany marszałek Sejmu RP spotkał się z dwoma osobami podejrzanymi o szpiegostwo na rzecz Rosji i negocjował z nimi nielegalny zakup ściśle tajnego dokumentu. (...) 

 

Fragment książki, str. 201, Rozdział 12 "Przecięta pajęczyna" - cytat: 

 

Gdy jesienią 2007 rokuwładzę przejęła Platforma Obywatelska, Macierewicz przestał być szefem kontrwywiadu wojskowego, ale zdobył mandat poselski z listy PiS-u. Pracami komisji pokierował Jan Olszewski - były premier RP. Pomieszczenia do pracy komisji udostępniła Kancelaria Prezydenta. W ciągu jednej nocy dokumenty Komisji Weryfikacyjnej WSI przewieziono ciężarówkami do Kancelarii Prezydenta. W ten sposób, w Kancelarii zgromadzono niemal wszystkie archiwa Wojskowych Służb Informacyjnych - archiwa obnażające dziesiątki patologi i setki afer, materiały obciążające kilkaset osób zamieszanych w te afery - wśród nich osoby z pierwszych stron gazet. Równolegle zaczęły się prace nad przygotowaniami do ujawnienia drugiej części raportu z weryfikacji WSI czyli właśnie aneksu.
 

Członek Komisji Weryfikacyjnej WSI:“Na biurko prezydenta Kaczyńskiego trafiła wersja aneksu, ale prezydent ją poprawił, pewne rzeczy kazał wykreślić. Sporządzono więc drugą wersję. Było tak samo. Ostatecznie chyba dopiero jedenasta wersja - okrojona prawie o połowę w stosunku do pierwszej - znalazła akceptację w oczach Głowy Państwa. Prezydent zwlekał z jej upublicznieniem, choć Macierewicz, Olszewski i inni doradzali mu, aby odtajnił to jak najszybciej. Ale Kaczyński się wahał i wahał. W zgodnej opini nas wszystkich, czekał z ujawnieniem aneksu do okresu poprzedzającego kampanię wyborczą. Wydaje się zasadny pogląd, że liczył na to, iż opublikowanie aneksu pomoże mu pogrążyć Komorowskiego, w którym upatrywał głównego rywala w walce o powtórną kadencję. A może chciał poczekać na właściwy moment do ujawnienia tej zabójczej wiedzy.”

10 kwietnia 2010 roku wczesnym rankiem, dysponent tej zabójczej wiedzy- prezydent Lech Kaczyński - wsiadł do tupolewa lecącego do Smoleńska.” 

<>


 

 

Będę bezczelny, tak jak ONI:Chcą się utrzymać u władzy, jadąc na trumnach polskich bohaterów ! ! 

 

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Polska, 09 - 10 pażdziernik  2011 r. / Narodziny demokracji, czy początek dyktatury ? 

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Czego jesteśmy świadkami?

To zależy od Nas. - Żadna władza nie zaistnieje, jeśli rządzeni nie chcą być rządzeni. Nie spełnienie się tej reguły skutkuje rewolucją,  lub powstaniem totalitaryzmu. Rewolucja z reguły prowadzi do demokracji, totalitaryzm do duktatury i później rewolucji. Czyli wyjątki potwierdzają regułę: Władza istnieje, jeśli rządzeni  chcą być rządzeni.  - Za miesiąc już będzie po wyborach. - W jakiej Polsce się obudzimy rankiem 10 października 2011r.? Nie wszyscy zdają sobie sprawę - Wybory 2011r.,  to nie "zwykłe wybory zwykłego rządu". Wybory 2011r. zadecydują jaka - a być może nawet czyja - będzie Polska za 5, 10, 20 lat. 

09 października naprzeciwko siebie staną "dwie potężne moce" i jak "dwa wilki", walczące o przywództwo w stadzie”,  spojrzą sobie głęboko w oczy. - Czy to "spojrzenie" to wystarczy, aby rozstrzygnąć walkę?

 Czy dojdzie do krwawej bitwy, "a na kłach pojawi się krew świeża"? -  Wiele na to wskazuje.

 Obym si mylił - jeden z "Wilków" nie może przegrać, drugi nie może się wycofać - jaki będzie finał?
 

<>

Wargi drżeć zaczynają młodszemu,

na kłach krew świeża. 

Rozwizania przyszła pora!

Dawida walka z Goliatem.

<>


 

(Wszyscy) Zausznicy prezydenta   

Dodano: 21.09.2011 [07:10]

Najważniejszych doradców Bronisława Komorowskiego łączy wspólny mianownik – uległość wobec Rosji, sprzeciw wobec rozwiązania WSI, niechęć do lustracji i dekomunizacji. Wśród ludzi prezydenta znajdują się osoby, które w 1992 r. gwałtownie zaoponowały wobec zmian i doprowadziły do obalenia rządu Jana Olszewskiego.

Lista doradców Bronisława Komorowskiego jest bardzo długa. Można na niej znaleźć prawą rękę Ryszarda Krauzego – Krzysztofa Króla, skrajnie antyamerykańskiego Romana Kuźniara, lewicowego Tomasza Nałęcza czy też byłego szefa Podstawowej Organizacji Partyjnej w Wojskowym Instytucie Historycznym Waldemara Strzałkowskiego. Ten ostatni formalnie figuruje jako pracownik Kancelarii Prezydenta, a od roku 1990 niczym cień towarzyszy Bronisławowi Komorowskiemu.

Moskiewski łącznik

Z ogólnodostępnych informacji o długoletnim asystencie Komorowskiego niewiele się można dowiedzieć. W internetowych wyszukiwarkach dominuje skandal z udziałem Waldemara Strzałkowskiego, który opisał Portalpomorza.pl.

Kilkanaście dni po katastrofie smoleńskiej asystenci pełniącego obowiązki prezydenta, marszałka Bronisława Komorowskiego, Waldemar Strzałkowski i Jerzy Smoliński składali wieniec na grobie Anny Walentynowicz.

„Asystenci marszałka pojawili się na cmentarzu w Gdańsku ok. godz. 18:30, gdy trwało już zakopywanie trumny Anny Walentynowicz, a przy grobie byli tylko najbliżsi zmarłej. Wyjęli z bagażnika wieniec i chwiejnym krokiem zanieśli go pod grób. Panowie musieli uważać, aby nie stracić równowagi i do niego nie wpaść. Jeden z nich był wyraźnie »zmęczony«. Natychmiast zameldowali przez komórkę marszałkowi, że zadanie wykonane i wieniec jest na miejscu. Jeden z nich mówił bełkotliwym głosem i cuchnęło od niego alkoholem” – tak portal relacjonował skandaliczne zachowanie asystentów Komorowskiego. Po wygranych przez niego wyborach obydwaj panowie znaleźli zatrudnienie w Kancelarii Prezydenta.

Więcej informacji na temat Strzałkowskiego jest w aktach znajdujących się w Instytucie Pamięci Narodowej.

W 1956 r. ukończył on Wydział Historii i trafił do pracy w Wojskowym Instytucie Historycznym im. Wandy Wasilewskiej, gdzie był szefem POP. Do 1990 r. był członkiem PZPR. Z akt paszportowych Strzałkowskiego wynika, że wielokrotnie jeździł służbowo do Związku Radzieckiego – WIH zajmował się historią wojskowości, rygorystycznie stosując metody historiografii marksistowskiej. Strzałkowski w latach 80. był kierownikiem pracowni WIH, która ściśle współpracowała ze Sztabem Generalnym Wojska Polskiego.

W roku 1990 Waldemar Strzałkowski został doradcą ówczesnego wiceministra obrony narodowej Bronisława Komorowskiego – w jedną z pierwszych podróży służbowych udał się do Moskwy.

Profesor, który nie lubi NATO

„Zawinili ludzie, którzy nie potrafili od 15 lat kupić tych samolotów, ale też nie bez winy byli ludzie, którzy z nich korzystali. Ze zdumieniem słuchałem oburzenia prezydenta RP, który zapowiadał ukaranie pilota samolotu, który nie chciał wylądować, pomimo polecenia prezydenta, w Tbilisi, w dniach konfliktu gruzińsko-rosyjskiego i zamiast tego wylądował w sąsiednim Baku. Karę miał również ponieść szef sztabu Wojska Polskiego. Pilot nie mógł podjąć sam decyzji o czterokrotnym podchodzeniu do lądowania w tak trudnych warunkach z takim osobami na pokładzie”. Te słowa napisał prof. Roman Kuźniar 10 kwietnia 2010 r. w wydaniu specjalnym „Kultury Liberalnej”. Obecny doradca prezydenta RP był jedną z pierwszych osób, które sugerowały naciski na pilotów, by ci lądowali w Smoleńsku. Naciski, które później okazały się wierutna bzdurą.

To niejedyna wypowiedź dyskwalifikująca Romana Kuźniara. Były także inne, za które polityk w każdym normalnym kraju musiałby odejść z zajmowanego stanowiska: „Według prawa Katyń to nie ludobójstwo”, „W stosunkach z USA byliśmy jeleniami”, „To niektórzy politycy zachowywali się jak pożyteczni idioci w czasie pierwszej kadencji Busha”, „Dziwię się, że spowiednik Jarosława Kaczyńskiego nie każe mu się opamiętać”.

Mimo zaliczanych wpadek Kuźniar ma niezwykle mocną pozycję u boku Bronisława Komorowskiego.

Jego oficjalna nota biograficzna nasycona jest informacjami dotyczącymi okresu po 1990 r. – wcześniej wiadomo jedynie, że pracował w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych i że w 1977 r. ukończył Wydział Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. W 1981 r. uzyskał tytuł doktora, a kolejny oficjalny etap jego życiorysu zaczyna się dopiero w roku 1990.
Nie ma w nim informacji, które są w archiwalnych dokumentach zgromadzonych w IPN, że Roman Kuźniar był członkiem PZPR i że przeszedł specjalne przeszkolenie wojskowe. W stanie wojennym w1982 r. otrzymał odznaczenie państwowe „Za Zasługi dla Obronności Kraju”. Związanie się z systemem PRL umożliwiło mu karierę naukową i co się z tym wiązało – wyjazdy zagraniczne.
W latach 80., zajmując się badaniami nad problemami kapitalizmu, był służbowo m.in. w Szwajcarii, Francji i na stypendium w USA.

Aktualnie jest doradcą ds. międzynarodowych w Kancelarii Prezydenta RP.

Doradca od biznesmena

„W Warszawie wsiadł spóźniony człowiek – kłótliwy, zaściankowy i ksenofobiczny. Autor: »spieprzaj dziadu«, »ja panią załatwię«. Pośmiewisko Europy i prezydent z rekordowo niskim poparciem społecznym. W trumnie ze Smoleńska przywieziono »męża stanu«, »patriotę«, »bohatera narodowego«, »ojca narodu«, »równego królom«... Pytam się: Kto podmienił zwłoki? Gdzie jest ciało Lecha Kaczyńskiego?!”.

To nie knajacki wpis na Facebooku pospolitego żula, ale Krzysztofa Króla, obecnego doradcy prezydenta Komorowskiego.

Król kojarzony jest przede wszystkim z Ryszardem Krauzem – przez całe lata był rzecznikiem prasowym jego firmy Prokom Investments. W Kancelarii Prezydenta zajmuje się opiniowaniem osób do odznaczeń.

W 1992 r. poparł odwołanie rządu Jana Olszewskiego i razem z Leszkiem Moczulskim (prywatnie swoim teściem) opowiedział się za Lechem Wałęsą.

Do roku 1997 był szefem klubu parlamentarnego KPN i współzałożycielem AWS.

Tuż po tragedii smoleńskiej, w maju 2010 r., po głęboko analitycznych tekstach prof. Jadwigi Staniszkis założył na Facebooku grupę „Wstydzimy się za Jadwigę Staniszkis”.

Skandaliczne działania PR-owca Prokomu opisał na swoim blogu na Salonie24 Grzegorz Wszołek.

„Krzysztof Król znany jest z nienawiści do środowisk PiS. Na swoim mikroblogu na Twitterze sugerował, że Mariusz Kamiński przychodził do biura CBA pod wpływem alkoholu lub naćpany. Podobno przez Olszewskiego opozycjoniści dostawali większe wyroki, a Antoni Macierewicz jest wcieleniem zła wszelakiego. Szczytem zacietrzewienia były jednak zdjęcia agenta Tomka bez przepaski, jakie zamieścił na swoim Facebooku parę miesięcy temu. Niestety, nie wytłumaczył, skąd je miał i dlaczego je rozpowszechnił. Skwitował tylko, że to fotomontaż” – pisał bloger.

Obecnie, według danych Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji, Krzysztof Król jest jej wiceprezesem, a także doradcą zarządu Asseco Poland SA, firmy powiązanej z Ryszardem Krauzem. Społecznie jest doradcą Bronisława Komorowskiego.

Panowie od grubej kreski

Na liście prezydenckich doradców aż roi się od działaczy Unii Wolności, zaciekłych przeciwników lustracji i dekomunizacji.

Tadeusz Mazowiecki, jak napisała „Gazeta Wyborcza”, został zaproszony do Bronisława Komorowskiego już po południu 10 kwietnia 2010 r. Obwieszczenie tego faktu czytelnikom w dniu tragedii narodowej miało symboliczny wymiar – było wyraźnym sygnałem, że do głosu znowu dochodzą ludzie z Unii Wolności, nierozłącznie powiązani z Adamem Michnikiem.

Ten pierwszy sygnał potwierdził obecny skład doradców Komorowskiego. Są wśród nich politycy Unii Demokratycznej i Unii Wolności: Jan Lityński, Henryk Wujec, Joanna Staręga-Piasek, Jerzy Osiatyński, Maciej Piróg.

Jednym z najbardziej aktywnych medialnych doradców jest Tomasz Nałęcz, były działacz PZPR, co akurat w zestawie ekipyprezydenckiej nie dziwi.

Pozytywnie ustosunkowany do Służby Bezpieczeństwa (co zauważył rozmawiający z Nałęczem funkcjonariusz SB), w PZPR pozostał do końca istnienia partii. Po jej rozwiązaniu wstąpił do SdRP i został jej wiceprzewodniczącym. Jako prominenty działacz mógł w 1990 r. spędzić luksusowy urlop na Krymie na zaproszenie Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego. Wyróżnienie to było dowodem jego rosnącej pozycji wśród sojuszników KPZR.

Do dziś Tomasz Nałęcz ma sentyment do Rosji, co było szczególnie widoczne w jego komentarzach po konferencji MAK w sprawie przyczyn tragedii smoleńskiej.

Po wyborach w 2005 r. wydawało się, że wypadł z polityki, zdradził Marka Borowskiego na rzecz Włodzimierza Cimoszewicza, który zrezygnował ze startu w wyborach prezydenckich. Przez pięć lat było o Nałęczu cicho. Wrócił jako doradca ds. polityki historycznej w kancelarii Bronisława Komorowskiego, ale przez pierwszy rok prezydentury głównie biegał po mediach.

Więcej na ten temat w najnowszym numerze "Gazety Polskiej", dostępnym w kioskach.

Źródło:  

Gazeta Polska nr 38 (946) / Niezalezna.pl

 

<>

KOMENTARZE DO ARTYKUŁU "GAZETY POLSKIEJ" 

   

Gen. Pilecki i Komorowski "Bul", zamiast Komorowskiego "Bora" ?

http://kacpro.salon24.pl/532012,gen-pilecki-i-komorowski-bul-zamiast-komorowskiego-bora

 

  

Sołdaty! Pora do domu już wracać!

" Wielcy Bezdomni "

<>

"Śpiących" zbudźmy już dzisiaj!

Nie czas i miejsce do spania!

Bohaterom zbudujmy tu pomnik!

Sołdaty! Do domu pora już wracać!

 

Czas by naszych skwerów i placów,

polskich bohaterów bronił miecz!

Szczerbiec, Cmentarza Lwowskich Orląt,

Krakowa, Kościuszko z szablą w ręku!

 

A Warszawy, rotmistrz "generał" Pilecki,

w miejscu, "w którym sowieci spali"!

Tam niech podniesie swe czoło,

dumną, żołnierską prężąc pierś!

 

Czas zacząć budować pomniki,

bohaterom "Wielkim Bezdomnym"!

Zapomnianym "Wyklętym Żołnierzom",

czas pamięć przywrócić i cześć!

 

Pamięć i cześć tych, którym

życie i honor zdradziecko zabrano,

grzebiąc w bezimiennej mogile!

Czas ich wydobyć z nicości,

palcem wskazując ich katów!

 

Czas powiedzieć kim byli Ci,

którzy ich i pamięć zabili!

Czas zapytać czego chcieli,

i po co przyszli Ci,

którzy łańcuchem grubym,

w okowy, skuli nasz Naród!

<>
 

"Fakty mówiły, że dla mafii rządzącej, nie ma w Polsce Polaków - są tylko Żydzi i goje! " /../  Pod pokrywą szczerych intencji zwiedli naszą czujność, wykuli ten łańcuch w postaci służby bezpieczeństwa, oraz spreparowanej prokuratury i sądów zdegradowanych do roli narzędzi władzy. Wszystko w imię potrzeb walki z kontrrewolucją." * - Tak, w swoich pamiętnikach, gen.Berling opisał początki wprowadzania ideii komunizmu w Polsce. Winą za to obarcza "Antypolskie sprzysiężenia", które pod płaszczykiem zmian ustrojowych opanowały Polskę po 1944 r.

 Wydaje się i wszystko wskazuje na to, że współczesność i my, cofneliśmy się jakby do tamtych czasów. - I nie jest to przenośnia, to raczej dalszy ciąg historii, która dalej trwa.

 

 

Gen. Pilecki i Komorowski "Bul" Cz. II

http://kacpro.salon24.pl/532040,gen-pilecki-i-komorowski-bul-cz-ii

Zanim skorzystasz z linku, wejdź na Salon24.pl w prawym górnym rogu WYŁĄCZ FILTR 

Przeciwko inicjatywie usunięcia pomnika "Czterech Śpiących" i postawieniu w tym miejscu pomnika rotmistrza Pileckiego opowiedziała się większość radnych. Tylko jeden z przedstawicieli Platformy Obywatelskiej zagłosował za rozpatrzeniem propozycji przez Radę Warszawy. Czy sądzi pan, że jest to jakaś kropla, która drąży skałę i ten pomysł ma szansę na realizację?

 

Jan Pietrzak: Myślę, że inicjatywa jest cenna. Rzecz oczywista, że pomnik Czterech Śpiących stanowi komunistyczny anachronizm, który trzeba wyrzucić. To symbol poddaństwa Polski wobec Związku Sowieckiego. Mówiłem o tym od dawna - nawet jak nie było jeszcze pomysłu na pomnik rotmistrza Pileckiego. Tak samo jak wspominałem o pomniku Bitwy Warszawskiej, którego - na ironię - w Warszawie nie ma, bo zabrania tego Moskwa. Pomników naszych okupantów stoi jeszcze bardzo dużo, co jest skandalem. Czy dokładnie w tym miejscu będzie upamiętniony rotmistrz Pilecki, to odrębny problem, bo on może być uczczony w innych miejscach Warszawy, tak samo jak prezydent Lech Kaczyński i 95 ofiar katastrofy smoleńskiej. Takich patriotycznych pomników w Warszawie jeszcze wiele brakuje, a zamiast nich mamy pomniki oprawców. Innym rodzajem monumentów są tablice poświęcone rozstrzelonym Polakom w czasie wojny - ich są setki czy tysiące. Sam, na własne oczy widziałem, jak mordercy Niemcy rozstrzeliwali pod ścianami Polaków. Jednak na tych tablicach jest napisane, że rozstrzeliwali albo "hitlerowcy", albo "naziści" - jakby Niemców przy tym nie było. Warszawa jest cały czas związana z ludźmi podlegającymi władzom w Moskwie i Berlinie, dlatego nie pozwalają nam budować takich pomników, jakich potrzebujemy.

Czy sądzi pan, że jest szansa, aby  inicjatywę postawienia w Warszawie pomnika rotmistrza Pileckiego poparł jakiś ruch ponadpartyjny?

Jest taka młodzieżowa grupa, związana z Ko-Librem "Goń z pomnika Bolszewika". Jeden z tych młodych zaangażowanych występował nawet podczas mojej "Mobilizacji", którą urządziłem na placu Zamkowym w przededniu wybuchu wojny - mobilizacji warszawiaków. Ten młody człowiek, związany z tą grupą, miał tam nawet przemówienie. Tu chodzi o tych radnych, którzy głosują przeciwko Polsce i polskiej tożsamości historycznej. To jest straszne. Tak samo, jak w przypadku rocznicy Powstania Warszawskiego, kiedy to Sejm i Senat odmówiły jednogłośnego przyjęcia stosownej uchwały. Borusewicz, mówiąc o Powstaniu Styczniowym, powiedział "takie obchody, jakie powstanie", lekceważąc ten zryw narodowy. Krótko mówiąc: stanął po stronie caratu. To jest reprezentowanie stosunku do historii narzucanego nam przez obecne władze. Takim stosunkiem do historii jest usunięcie z listy lektur szkolnych pomnika polskiej literatury - "Pana Tadeusza". A jest to wielki pomnik polskiego języka, który władze polskie ośmieliły się usunąć z kanonu lektur! Tak się zachowują agenci bądź zdrajcy!

Przewodnicząca Rady Warszawy, radna Ewa Malinowska-Grupińska z PO z twierdzi, że na miejscu monumentu "Braterstwa Broni" nie powinien stanąć inny pomnik, ponieważ warszawiacy chcą "Czterech Śpiących"...

Twierdzić można każde głupstwo, jak się ma władzę i media. Przed 45 lat żyłem w systemie komunistycznym w PRL-u i wówczas też twierdzono wiele rzeczy, że na przykład 99 procent poparcia miał każdy zdrajca narodu. Zdanie tej radnej jest kompletnie drugorzędne. Istota tkwi w prawdzie historycznej, a nie w opinii zakłamanej władzy.

Czy marzy pan, aby zaśpiewać "Żeby Polska była Polską" na odsłonięciu pomnika rotmistrza Pileckiego w Warszawie?

Mogę wszystko zaśpiewać, co sobie zażyczą organizatorzy, również tę piosenkę. Mam nadzieję, że dożyję tych czasów, które bardzo szybko się zbliżają - będziemy mogli wtedy stawiać takie pomniki, jakie są nam potrzebne i chwalić się historią naszego wspaniałego narodu.

Rozmawiał Jerzy Kubrak / wPolityce.pl
   

 

"Panowie i Panie! Powstańmy! To "generał Dąbrowski", we własnej osobie!"  

Miałem sen: To piosenka o Polsce i ..

"ruskich przekrętach"

http://kacpro.salon24.pl/531332,mialem-sen-to-piosenka-o-polsce-i-ruskich-przekretach

<>

" Havel w Pałacu Lecha "

 

Sen miałem dziwny, prawie że błogi.

We śnie, jak duch,

"Pałacu Lecha" przestąpiłem progi.

Drewna trzask, ogień.

Ciepło jakieś inne biło od kominka.

 

Okulary. Na biurku rozłożona gazeta.

Obok lampka czerwonego wina.

Portret?

Nasz Prezydent na ścianie,

oprawiony w grubej, machoniowej ramie.

 

W fotelu "Havel" siedzi?

Coś ściska ruszajc palcami.

O .. o .. !

Pas przełożony przez ramię.

On w rękach ściska gitarę!

 

Pod nosem cicho coś nuci.

Głos jakby znajomy?

O .. o ..!

To o Polsce piosenka,

... i "ruskich przekrętach"!

<> 

POWSTAŃMY ! 

<>

Podnosi się flaga!

Tam, ... tam wysoko!

Nad "Pałacem Lecha".

W oknie, widać twarz! 

 

Co? .. Tak!

To On? 

Tak, to profil Prezydenta !

Czyżby patrzył na nas? 

Skądś tam, z daleka?

 

Wiatr porywa flagę,

słychać łopotanie.

W dali słychać bębny!

Czyżby? Nie? Tak!

To konie, i mazurka granie!

Tuman kurzu w powietrzu?

 

Dąbrowskiego ułani !

Toczą się działa, za nimi piechota! 

Tak! Panowie i Panie!

To generał Dąbrowski,

na odsiecz spieszy Warszawie!

 

Marsz! Marsz Dąbrowski!

A za nim MY ! My Wszyscy! 

Śpiewajmy!

A gdy przyjdzie czas,

bądźmy jak Oni! 

 Jak "Polscy Ułani"!

<>

 

Jan Pietrzak na Prezydenta Warszawy !

Kibice, pomożecie ! ?

http://kacpro.salon24.pl/530581,jan-pietrzak-na-prezydenta-warszawy-kibice-pomozecie 

Warszawa potrzebuje Prezydenta, "z sercem po polskiej stronie"! - Takim, jak ma Pan Jan Pietrzak. - Panie Janie, "nie ma co udawać" , za stary Pan nie jest, ale czasu Pan naprawdę już nie ma. - "Zamiast kabaretu", czas w końcu zrobić w życiu "coś poważnego"! - "Jan Pietrzak na Prezydenta Warszawy!" - Kibice, pomożecie!?  (:  

" WARSZAWIAKU!  MOBILIZUJ GO ! ! ! "      >>>    jan.pietrzak@gmail.com  

Jan Pietrzak: "To jest nawet lepszy chwyt od ruskich serwerów" / Propszę Państwa, doszło do tego, że szefostwo obywatelskiej partii, namawia Obywateli Warszawy, aby nie wybierali "obywatelskiej" Pani Prezydent w nadchodzącym referendum. Przyznacie Państwo, że to trochę oryginalne wydarzenie w naszym demokratycznym ponoć kraju. 

Wyszło im z tajnych wyliczeń, że jeżeli zwolennicy Hanny "GW", na nią zagłosują, to ona przegra, a jak nie pójdą do urn, to Ona wygra! -  Dobre? / ... / 

 

- TO JEST NAWET LEPSZY CHWYT OD RUSKICH SERWERÓW - Wystarczy skasować przemysł, szkolnictwo, służbę zdrowia i elektorat sam się rozjedzie, rozpełźnie po świecie. Bo bez pracy, bez szkół, bez szpitali, kiepsko się żyje jednak. Prawda? - Najbardziej opornych władze zgromadzą w eleganckim Pendolino i będą gnać po polskich torach, aż do skutku. A reszta wyborców zapadnie się pod ziemię ze wstydu.

Fantazja, a także historia podpowiadają mnóstwo możliwości pozbycia się zatwardziałych zwolenników demokracji. / ... / ."

nbsp;

Kacpro
O mnie Kacpro

"Antypolskie sprzysiężenia" Z pamiętnika generała Zygmunta Berlinga, dowódcy 1 Armii WP / 1943 r. <> "Za plecami Armii walczącej krwawo o wolność i szczęście Ojczyzny, wrogie ręce, w naszym domu wychowane, usiłowały je zakuć w nowe kajdany ... Wróciło wspomnienie sprzed lat. 17 września 1939 roku na ulicy Niemieckiej w Wilnie, zamieszkałej prawie wyłącznie przez burżuazję żydowską, spotkałem o godzinie szóstej rano dwa czołgi radzieckie oblężone przez tłum wiwatujących. Sami Żydzi. Starzy i młodzi, kobiety i dzieci śpiewali i obrzucali czołgi kwiatami - widocznie już wcześniej przygotowanymi na tę okazję. A że to te czołgi, zdławiły ostatni dech wolności na tej ziemi? Niech płacą goje! ... - Nu coo? - Wasze przeszło! Teraz my - powiedział do mnie stary znajomy Żyd. Dziś zrozumiałem, że to był zwiastun. .. <> Stworzono parawan, za którym wybranego narodu elita, w osobach Bermana, Zambrowskiego i (innych) ... ujmowała w swe ręce ster rządów w Państwie. Oni wiedzieli od dawna, jak przystąpić do dzieła. Nie zapomnieli dewizy, że masa to bydło, które musi być jednak prowadzone na dobrym łańcuchu. Pod pokrywą szczerych intencji zwiedli naszą czujność, wykuli ten łańcuch w postaci służby bezpieczeństwa, oraz spreparowanej prokuratury i sądów zdegradowanych do roli narzędzi władzy. Wszystko w imię potrzeb walki z kontrrewolucją. <> Kto chce niech wierzy, że taki był cel żydowskich machinacji. Fakty mówiły, że dla mafii rządzącej, nie ma w Polsce Polaków - są tylko Żydzi i goje! " <> Powyższy cytat zaczerpnięto z książki redaktora Zdzisława Ciesiołkiewicza "Inwazja Upiorów 1944 - 1970 - O wkładzie szowinistów żydowskich do historii współczesnej Polski" <> TĄ KSIĄŻKĘ MUSISZ PRZECZYTAĆ <<<>>> http://netload.in/datei9OwHQtSTBl.htm <<<>>> * UWAGA ! ! ! Aby ściągnąć PDF należy skorzystać z podanego linku, otworzyć stronę "Netload". Po otwarciu zobaczysz dwa zegary. Pod prawym zegarem kliknij na "DAWNLOD FREE", odczekaj 30 sek., przepisz czterocyfrowy numer do okienka, kliknij NEXT, odczekaj 20 sek. Kliknij na pomarańczowy napis "Or click here" i ściągnij PDF.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka