Jestem niemalże przekonany, że nie tylko dla Ukrainy, ale dla całego współczesnego świata nie ma ratunku, bo cóż to za czasy i społeczeństwo, które nie uczy się na błędach, ba, w imię wielkich, partykularnych interesów powtarza świadomie te same błędy sprzed niemal 80 lat. Tyle, że tym razem dodatkowo jesteśmy świadkami wojny informacyjnej, chaosu komunikacyjnego oraz wielkiego wyścigu ekonomicznej oraz PR’owej kalkulacji ze względu na powszechny charakter Internetu i związanym z tym przepływem informacji.
Jestem niemalże przekonany, że nie tylko dla Ukrainy, ale dla całego współczesnego świata nie ma ratunku, bo cóż to za czasy i społeczeństwo, które nie uczy się na błędach, ba, w imię wielkich, partykularnych interesów powtarza świadomie te same błędy sprzed niemal 80 lat. Tyle, że tym razem dodatkowo jesteśmy świadkami wojny informacyjnej, chaosu komunikacyjnego oraz wielkiego wyścigu ekonomicznej oraz PR’owej kalkulacji ze względu na powszechny charakter Internetu i związanym z tym przepływem informacji.
W 2017 roku światło dzienne ujrzała mała, niepozorna książka francuskiego nowelisty Erica Vuillarda pt. „Porządek dnia”. Uhonorowana Nagrodą Goncourtów i wydana w niemal 40 krajach powieść o tym, jak rodziło się zło. Eric Vuillard przygląda się wydarzeniom, które doprowadziły Hitlera na polityczny szczyt, a w efekcie wywołały najtragiczniejszy konflikt zbrojny w dziejach ludzkości. Żyjemy, prowadzimy interesy, podejmujemy słuszne w naszym mniemaniu decyzje. I nagle odkrywamy, że znajdujemy się w samym środku piekła, które sami pomogliśmy rozpętać. "Jak to się dzieje?” - zadaje pytanie autor książki, a ja dodam: „Jak to się dzieje znów po 80 latach?” Vuillard posiada niezwykłą umiejętność wnikania w umysły nie tylko postaci historycznych i fikcyjnych, ale również w umysły czytelników. Mimo niewielkiej objętości, płynie z tej opowieści niesamowita moc. Moc, która przeraża, zwłaszcza, gdy uświadomimy sobie, że materializuje się marksistowska (tfu!) fraza, iż: „Historia lubi sie powtarzać, raz jako tragedia, a drugim razem jako farsa” - z tymże ta farsa kosztuje każdego dnia setki, tysiące ludzkich istnień na Ukrainie, a w dłuższej perspektywie całkowity upadek cywilizacji, jaką znamy.
Proza Vuillarda jest oszczędna, a zarazem niebywale mocna, pełna gniewu. To wnikliwa obserwacja narodzin faszyzmu w latach 30. ubiegłego wieku, która ma działać jak otrzeźwiające ostrzeżenie dla nas współczesnych. To także książka pokazująca, jak bardzo doniosłe wydarzenia historyczne są wypadkową błahych, przypadkowych decyzji jednostek, które nijak nie zdają sobie sprawy z ich ważkości (nawet dzisiaj przy tak powszechnym dostępie do informacji); jak bardzo wiele z tych wydarzeń jest wynikiem manipulacji lub co gorsza bluffu; jak, wreszcie (co znamienne w kontekście obecnie panującej sytuacji na świecie), ludzkość o(d)porna jest na lekcje historii i głucha na jej chichot. Nigdy nie wpadamy dwa razy w tę samą otchłań, ale zawsze upadamy w ten sam sposób - w mieszaninie ośmieszenia i strachu. U Vuillarda książka przybiera formę serii historycznych obrazów, które pojawiły się w okresie poprzedzającym II WŚ. Pierwsza ma miejsce w lutym 1933 roku, kiedy Hermann Göring i Adolf Hitler zapraszają do pałacu prezydenta Reichstagu 24 niemieckich przemysłowców, aby zachęcić do datków dla partii nazistowskiej m.in BASF, Bayer, Agfa, Opel, Ig Farben, Simens, Allianz, Telefunken. Wyjaśniają, że narodowy socjalizm jest bardzo pro-biznesowy, a przecież „Działalność gospodarcza wymagała spokoju i stabilności” – co może przypominać czytelnikowi o dobrym nastroju, z jakim biznesowe rynki powitały Władimira Władimirowicza Putina, ba, z jakim spokojem dalej finansują jego krwawą, morderczą, wojenną machine.
Decathlon, Subway, Pirelli, Oriflame, LG, Leroy Merlin, Bosch, Auchan, Asus, Castorama, Accor, Air Products, Authentic Brands Group – Reebok, Baker Hughes, Cargill, Cloudflare, Greif, Gruma, Halliburton, International Paper, IPG Photonics, Koch Industries, Metro, ABV (Budweiser), Nalco, Natura and Company, Schlumberger, Young Living, Allianz, Henkel, Mars, P&G, Carlsberg, Hilton, Michelin, Renault, Colgate, HSBC, Nestle, Siemens, Danone, Hyatt, Pepsi, Unilever, GE, J&J, Pfizer, Whirlpool, Marriot - to tylko część listy wstydu biznesowych marek, która pomimo bezprecedensowej po II Wojnie Światowej agresji na niepodległe państwo - nie zdecydowały się o zakończeniu swojej działalności w Rosji. Nie wspominając o 250 belgijskich firmach, które dalej obecne są w Rosji czy niemieckich deklaracji o niezaprzestaniu kupna rosyjskiego (krwawego) gazu. Tym samym dotując po raz kolejny krwawą, wojenną machine, powtarzając te same błędy po 80 latach.
Z jednej strony Zachód - w tym znaczna część z nas - zachwyca się medialną propagandą o uderzeniu w rosyjski biznes, potężnych sankcjach, upadku rosyjskiej giełdy, konfiskacie majątków oligarchów. Politycy prześcigają się w kolejnych PR’owych zagrywkach, mających na celu ukazanie ich zaangażowania i heroizmu. Społeczeństwa oddaje się w wir pomocy, począwszy od hucznych zbiórek i działań, uwiecznionych na Instagramie i firmowych social mediach. Biznesy rezygnują z części dochodów, przekazując cegiełki i organizując charytatywne wydarzenia, zaś w tym samym czasie do pracy dojeżdżamy naszym Renault na oponach Pirelli, ubrani w sportowe Riboczki w pięknie pachnących ubraniach za sprawą nowoczesnej pralki Whirpool, dopijamy kawkę od magnata Nestle, później zimną Pepsi, ażeby na wieczór zjechać do luksusowego hotelu grupy Accor na kolejną firmówkę, gdzie sączyć będzie się zimny Carlsberg i Budweiserek, a gdyby nam coś się stało to wszelkie koszta pokryje ubezpieczeniowy gigant Allianz. Niestety ten sam gigant ubezpiecza także interesy putinowskiego reżimu. Niestety także wyżej wymienione marki po które sięgamy każdego dnia od wybuchu wojny w Ukrainie transferują ogromne pieniądze do Rosji, która po przeczytaniu tej mocnej lektury, jeszcze bardziej kojarzy mi się z hitlerowskimi Niemcami, Putin zaś z nowym wcieleniem Hitlera, a Zachód? Zachód dalej bezczynnie obserwuje ten smutny rechot historii, oddając się idiotycznej ekstazie w wyniku konfiskaty jednego czy dwóch luksusowych jachtów - jednocześnie dotując (także my sami pośrednio) ten zbrodniczy, rosyjski reżim, który każdego dnia dokonuje masakry na naszych ukraińskich braciach i siostrach, odtwarzając tym samym najczarniejsze karty w historii całego świata. Smutek, złość, bezradność - to czuje każdego dnia od rozpoczęcia tej wojny - a jeszcze bardziej po tej lekturze, którą polecam każdego bez wyjątku, bo to bodaj najważniejszy i najbardziej aktualny książkowy tytuł.
Inne tematy w dziale Polityka