http://cfijerusalem.net/
http://cfijerusalem.net/
Marek Długosz Marek Długosz
502
BLOG

Cztery słowa, które zmienią historię i inne wiadomości z Izraela

Marek Długosz Marek Długosz Polityka Obserwuj notkę 3

Wklejam fragment listu informacyjnego rozprowadzanego przez Stowarzyszenie Służba Szalom z Oświęcimia

Cztery słowa, które zmienią historię

24 maja bieżącego roku premier Izraela Beniamin Netanjahu stanął przed Kongresem Stanów Zjednoczonych, dzieląc się swoją wizją pokoju na Bliskim Wschodzie. Dla Beniamina Netanjahu było to drugie wystąpienie przed tym gremium w przeciągu ostatnich 15 lat. Jego relacje z prezydentem USA Barackiem Obamą są wyraźnie nadwyrężone. W niedalekiej prze­szłości premier Beniamin Netanjahu spotkał się z mało życzliwym przyjęciem ze strony pre­zydenta Baracka Obamy. Reakcja Kongresu Stanów Zjednoczonych na wizytę i przemó­wienie Beniamina Netanjahu była zupełnie inna. Wystąpienie premiera Izraela przed Kon­gresem 56 razy przerywane było oklaskami, w tym wiele razy owacjami na stojąco.

Premier przypomniał swoim słuchaczom, że jakiś czas temu zaakceptował ideę powstania państwa palestyńskiego istniejącego obok Izra­ela, jednakże aż do tej pory nie zostało to zre­alizowane i konflikt nadal trwa. Premier Ne­tanjahu omawiając fundamentalne przeszko­dy na drodze do pokojowego rozwiązania kon­fliktu izraelsko-palestyńskiego oświadczył: Kon­flikt ten nigdy nie dotyczył powstania państwa palestyńskiego, natomiast od zawsze dotyczył ist­nienia państwa żydowskiego. Istotnie Fatah (or­ganizacja terrorystyczna) od samego począt­ku swojego istnienia miała niejednoznaczny stosunek dotyczący akceptacji państwa żydow­skiego i nadal utrzymuje takie stanowisko.

Ostatnio liderzy Fatahu podpisali porozumie­nie jedności z Hamasem, pozostając nieugię­tymi w tym, że nigdy nie zaakceptują istnienia państwa Izrael. Zatem osiągnięcie pokoju zno­wu wydaje się być bardzo odległe.
Premier Netanjahu bardzo wyraźnie wyra­ził swoje pragnienie osiągnięcia trwałego po­koju z Palestyńczykami, nawet za cenę bole­snych dla Izraela kompromisów, które wcale nie byłyby łatwe. Kompromisy te polegałyby na oddaniu części rdzennych terytoriów pań­stwa żydowskiego, w konsekwencji czego wie­lu żydowskich osadników znalazłoby się na te­rytorium przyszłego państwa palestyńskiego. Beniamin Netanjahu stanowczo oświadczył: ...w Judei i Samarii Żydzi nie są obcymi okupan­tami, gdyż jest to ziemia naszych przodków.
Jednocześnie premier Netanjahu przedsta­wił swoją wizję przyszłego państwa palestyń­skiego: ...prawdą jest, że Palestyńczycy dzielą ten mały skrawek ziemi z nami. Szukamy poko­ju, w którym ani Izrael ani jego obywatele nie będą zakładnikami. Powinni oni cieszyć się do­stojnym życiem narodu, jako wolni obywatele we własnym, rzeczywiście niepodległym kraju. Po­winni cieszyć się prosperującą gospodarką opartą na ich własnej inicjatywie i kreatywności... Ja już stanąłem przed swoim narodem i chociaż nie było to łatwe, powiedziałem, że akceptuję państwo palestyńskie. Teraz czas na prezydenta Autono­mii Palestyńskiej - Mahmuda Abbasa, aby także stanął przed swoim narodem i jasno i wyraźnie zadeklarował: Akceptuję istnienie państwa żydowskiego.

Te cztery słowa zmienią historię. Jeśli ich przy­wódcy uczynią to jasnym dla Palestyńczyków, to konflikt ten musi się skończyć. Nie można budo­wać nowego państwa, aby kontynuować konflikt z Izraelem, lecz aby konflikt ten zakończyć. Czy­niąc to, przekonają naród izraelski, że są praw­dziwymi partnerami dążącymi do pokoju. Z ta­kim partnerem naród izraelski będzie gotowy do zawarcia daleko idących kompromisów. Ja także będę gotowy, aby taki kompromis uczynić.

Konkludując, Netanjahu zwrócił się z ape­lem do Palestyńczyków: Zerwijcie wasz pakt z Hamasem i zawrzyjcie pokój z państwem żydowskim. Jeśli to uczynicie, Izrael nie będzie ostatnim, lecz pierwszym krajem, który powi­ta państwo palestyńskie jako nowy naród.

Pod koniec swego przemówienia Netan­jahu przypomniał Amerykanom, że to Opatrzność powierzyła im pełnienie roli strażnika wolności, a pośród narodów naj­bardziej za to wdzięcznych jest naród Izra­ela. Podziękował także Stanom Zjednoczo­nym za dotychczasowe niezachwiane popar­cie dla Izraela.

Pominięcie prezydenta?

19 maja bieżącego roku, poprzedzając za­planowane wystąpienie premiera Netanjahu przed Kongresem, prezydent Obama wygło­sił przemówienie odnośnie jego wizji polityki zagranicznej dotyczącej Bliskiego Wschodu. Wystąpienie to zupełnie zszokowało Izrael. Najważniejszą częścią tego przemówienia był postulat, aby Izrael wycofał się do granic z 1967 roku i rozpoczął pokojowe negocjacje z Pale­styńczykami bazując na tych założeniach. Prze­mówienie to zabrzmiało jak klątwa dla więk­szości osiedleńców żydowskich na terytorium Judei i Samarii, którzy według założeń prezy­denta Obamy musieliby natychmiast opuścić swoje domostwa. W swoim przemówieniu Obama złagodził nieco swoje stanowisko od­nośnie osiedli we wschodniej części Jerozoli­my. Przemówienie Obamy zaprzeczało także gwarancjom jego poprzednika Georga W. Bu-scha, który w 2004 roku obiecał ówczesnemu premierowi Izraela Arielowi Szaronowi, że Sta­ny Zjednoczone nie będą zmuszały Izraela do powrotu do niemożliwych do obrony granic z 1967 roku.

Barack Obama stał się pierwszym prezy­dentem Stanów Zjednoczonych, który nie ba­cząc na zachowanie bezpieczeństwa i prośby rządu izraelskiego, zażądał wycofania się Sił Obronnych Izraela z terytoriów palestyńskich, pomimo wielu arabskich i palestyńskich ata­ków zbrojnych przeciwko Izraelowi prowa­dzonych na tych terenach. Plan prezydenta USA przewiduje także wycofanie się izraelskich sił bezpieczeństwa ze strategicznie ważnych punktów obrony w Dolinie Jordanu, które mia­łyby przynależeć do przyszłego państwa palestyń­skiego.

Interesującym jest fakt, że w prywatnej roz­mowie z Barackiem Obama Beniamin Netan­jahu, w odpowiedzi na jego propozycje odno­śnie Izraela, trzykrotnie stwierdził, że nie za­mierza się do nich dostosować. Kiedy premier Izraela w kilka dni po tym został tak dobrze przyjęty w Kongresie, to czy w ten sposób nie pominął prezydenta Obamy? Nikt nie może tego stwierdzić, ale wywołuje to ciekawą dys­kusję. Sedno sprawy jest jednak jasne, nieza­leżnie od tego, czy zwrócone do prezydenta, czy do Kongresu. Należy się tylko zastanowić, czego nie rozumieją oni w stwierdzeniu: „Izrael się do tego planu nie dostosuje". Miejmy na­dzieję, że znajdzie się ktoś w rządzie USA, kto to zrozumie.

Melanie Philips beszta Davida Camerona za sprawę Izraela

Dobrze znana brytyjska dziennikarka i au­torka tekstów - Melaine Philips, w otwartym liście do premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona wyraziła swoje poparcie dla Izraela w jego konflikcie z Palestyńczykami. W liście tym między innymi napisała: Z wielkim zainte­resowaniem przeczytałam o Pańskim spotkaniu z premierem Izraela Beniaminem Netanjahu w tym tygodniu. Podczas tego spotkania stwier­dził Pan, że Wielka Brytania jest dobrym przyja­cielem Izraela oraz, że nasze poparcie dla Izra­ela i jego bezpieczeństwa jest czymś, co było i jest nienaruszalne. Ponieważ w tym samym cza­sie powiedział Pan, że jeśli Izrael nie zaangażuje się w proces pokojowy z Autonomią Palestyńską, to najprawdopodobniej Wielka Brytania uzna państwo palestyńskie, czego oczekują Palestyń­czycy na forum ONZ we wrześniu tego roku.

Dalej pisze: Wobec tego, zastanawiam się, od kiedy wprowadził Pan zwyczaj zastraszania swoich przyjaciół? Z pewnością nie jest to postępo­wanie przyjaciela, lecz zwykłe zastraszanie, które przypomina mafijną ochronę w zamian za uległość.

Zastanawiam się także, czy może Pan wyja­śnić zarówno narodowi brytyjskiemu, jak i żydow­skiemu, czemu nie upiera się Pan przy tym, aby prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Ab-bas również znacząco zaangażował się w proces pokojowy poprzez jednoznaczne i publiczne wyrzeczenie się zarówno w języku arabskim, jak i w angielskim wielokrotnie i uparcie powtarza­nych stwierdzeń, że nigdy nie zaakceptuje faktu istnienia Izraela, co jest powodem (casus belli) całego konfliktu.

Philips ostro skrytykowała Davida Came-rona za to, że z zadowoleniem przyklasnął połączeniu się Fatahu z Hamasem.

Możliwe, że brytyjski premier nie przejął się tą krytyką, ale faktem jest to, że Izrael cią­gle ma przyjaciół i to być może więcej niż mogłoby się wydawać.

Turcja zrywa stosunki z Assadem i przeciwstawia się nowej flotylli

Jak podaje internetowy portal Debkafile, arabskie i muzułmańskie wsparcie dla prezy­denta Syrii Baszara al-Assada znacznie spadło. Według reporterów Debkafile dowodem na to jest to, iż drugi po Iranie najbardziej oddany stronnik Assada-turecki premier Erdogan po­tajemnie polecił swoim urzędnikom, aby jak najszybciej zerwać więzy łączące Ankarę z Da­maszkiem.

Zmiany te niosą za sobą konsekwencje, któ­re pośrednio mogą mieć znaczący wpływ na wzajemne stosunki Turcji i Izraela. Obecnie, po raz pierwszy premier Turcji Erdogan obie­cał liderom syryjskiej opozycji, że zorganizuje dla nich majowe spotkanie w Antalyi (Turcja), aby w tym czasie przedyskutować sposoby wzmocnienia trwającego już trzy miesiące powstania, które ma ma celu ostateczne oba­lenie rządów Baszsara al-Assada.

Po tym, jak przez długi czas Turcja wspierała Assada, obecnie w tureckich kręgach rządowych zdano sobie sprawę z tego, że wspierali reżim, który rozstrzeliwał muzułman na ulicach ich miast. Kiedy liczba ofiar w Syrii przekroczyła l 100 osób, tureccy liderzy zdecydowali o wycofaniu swojego poparcia dla Assada. Jeden z wysokich rangą tureckich urzędników rządowych powie­dział: Turcja jest muzułmańską demokracją i jako taka nie może wspierać dyktatorów, którzy mor­dują swoich własnych obywateli.

Rewolta w Syrii niesie ze sobą dalsze re­perkusje. S pacyfikowani e przez Assada po­wstania kurdyjskiego w północnym rejonie Syrii, spowoduje zamieszki w południowej Tur­cji. Jeżeli zamieszki te się nie zakończą, to tu­reccy liderzy zapowiadają, iż jawnie sprzeci­wią się panowaniu reżimu syryjskiego.

Skutkiem ubocznym radykalnej zmiany kur­su polityki zagranicznej Ankary wobec Da­maszku, było niedawne oświadczenie premiera Turcji, iż należy jeszcze raz rozpatrzyć sens ponownego wyekspediowania z tureckich por­tów wielkiej antyizraelskiej flotylli w celu zła­mania izraelskiej blokady Strefy Gazy. Wypra­wa ta zaplanowana była na ostatni tydzień czerwca tego roku. Pierwsza taka wyprawa miała miejsce rok temu, kiedy to z tureckich portów pod przewodnictwem okrętu Mawi Marmara pływającego pod turecką banderą, wypłynęło 15 okrętów z 1500 aktywistami z różnych krajów. Podczas nielegalnej próby przekroczenia granicy Strefy Gazy w bezpo­średnich starciach tzw. Flotylli wolności z ko­mandosami izraelskimi zginęło 9 osób. Premier Erdogen zdecydował o wycofaniu tureckiego poparcia i udziału w kolejnej takiej akcji, w obawie, że nieunikniony konflikt turecko-izraelski może zostać wykorzystany przez Sy­rię, która w imię solidarności z Turcją może zaatakować północną granicę Izraela.

Taki rozwój sytuacji nie tylko osłabił reżim Assada w stosunku do Izraela, ale także działa na niekorzyść Hamasu w toczącym się kon­flikcie w państwie żydowskim.

Fiasko palestyńskiego dnia Nakby

W dzień Nakby (15 maja), miliony uchodź­ców palestyńskich z otaczających Izrael kra­jów pomaszerowało w kierunku granic Izra­ela, domagając się domów, które rzekomo zostały im odebrane w walkach w 1948 roku. Internetowy blog o nazwie Israpundit zauwa­żył, że, ogólnie rzecz ujmując, tak „rozre­klamowany" dzień Nakby dla Palestyńczy­ków w tym roku okazał się klęską. Siły Obronne Izraela (IDF) z łatwością stłumiły wszelkie rozruchy przy minimalnym użyciu siły ognia.

W niedzielę 15 maja, Siły Obronne Izraela (IDF) otworzyły ogień w kierunku mas uchodź­ców próbujących nielegalnie infiltrować północną granicę pomiędzy Izraelem, Syna i Libanem, za­kłócając przy tym istniejący porządek. W czasie licznych demonstracji w dniu Nakby, które prze­toczyły się przez cały ten region, rzekomo 8 osób zostało zabitych w czasie bezpośrednich starć z żołnierzami izraelskimi.

Cztery osoby zostały zabite, podczas, kie­dy fala palestyńskich uchodźców „rozlała" się w mieście Majdał Shams, które położone jest wzdłuż granicy izraelsko-syryjskiej. Izraelskie służby medyczne (Magen David Adom) wzmiankują także o wielu rannych. Przedsta­wiciel Sił Obronnych Izraela (IDF) potwierdził, że otworzono ogień w kierunku osób siłą pró­bujących przedostać się przez granicę syryj-sko-izraelską. Jednakże około 70 osób niele­galnie przedostało się przez granicę. Wstępne raporty mówią jednak o setkach uchodźców, którzy w ten sposób przedostali się na teryto­rium Izraela. Dolan Abu Salach, burmistrz Majdał Shams w wywiadzie dla izraelskiego radia wojskowego stwierdził, że doniesiono mu o tym, iż wielu uchodźców przedostało się, niszcząc ochronne ogrodzenia pomiędzy Izra­elem a Syrią.

Tysiące ludzi zebrało się także w libańskim mieście Maroun a-Ras, blisko granicy libańsko-izraelskiej, aby tam uczcić dzień Nakby. Pod­czas próby nielegalnego przekroczenia granicy rzekomo czterech z nich zostało zabitych, a pięciu rannych.

We wschodniej Jerozolimie i kilku innych miejscach także wybuchły zamieszki. Ogólne wysiłki przedstawicieli uchodźców palestyń­skich były zaledwie „biadoleniem" w porów­naniu z zaplanowanym wirtualnym „rykiem", który słyszalny był na całym świecie.

Prawdą jest, że wielu uchodźcom brakuje domów i dobrego życia, ale ciągła przemoc i przepychanki na granicach z Izraelem z pew­nością nie są sposobami na to, aby osiągnęli to, czego pragną. W tym momencie te cztery słowa: „akceptuję istnienie państwa żydow­skiego" mogłyby wiele ulżyć w cierpieniach uchodźców.
Wiemy, że wielu modliło się, aby protesty te się nie powiodły. Jesteśmy bardzo wdzięcz­ni za te modlitwy.

Małe, ale mile widziane wysiłki w Anglii

W Anglii istnieje mała grupa muzułman, któ­rzy uznają państwo Izrael. Nie znamy zbyt wielu szczegółów na jej temat, ale to, co mówią i piszą jest bardzo mile widziane. Oto, co na­pisali na swojej stronie internetowej, którą zatytułowali „British Muslims For Israel" (BMFI) - Brytyjscy muzułmanie dla Izraela: W naszej organizacji jesteśmy przekonani o tym, że kon­flikt arabsko-izraelski nie jest wojną o ziemię czy religię [co nie do końca jest prawdą (przyp. au­tora)]. Przede wszystkim jest to zderzenie idei. Izrael, jako zachodnia demokracja rozszerzył rów­ne prawa dla wszystkich swoich obywateli, nie­zależnie od rasy czy religii. Muzułmanie mają więcej praw w Izraelu, niż w jakimkolwiek innym arabskim kraju na Bliskim Wschodzie.

Podczas kiedy egipskie karabiny straszą i prze­pędzają sudańskich uchodźców, którzy uciekają przed morderczymi opresjami swojego rządu, Izrael daje im domy i schronienie. Kiedy Liban odmawia dostępu do opieki medycznej dla uchodźców palestyńskich, to Izrael zapewnia podstawową opiekę medyczną dla uchodźców na terenach Judei i Samarii (zachodni Brzeg Jordanu) oraz w Strefie Gazy. Podczas kiedy Syria prze­trzymuje Palestyńczyków w obozach dla uchodź­ców, niejednokrotnie masowo ich mordując, to Izrael zaoferował pełne obywatelstwo dla Pale­styńczyków znajdujących się na terenie państwa żydowskiego, szczególnie po tym, jak w 1948 roku kraje arabskie usiłowały zniszczyć to państwo oraz mordować ocalałych z holokaustu.

Bez wątpienia niejednokrotnie Izrael podej­mował złe decyzje, ale który kraj na Bliskim Wschodzie prowadził postępowania wyjaśniają­ce w celu samokrytyki? Brytyjscy muzułmanie dla Izraela nie istnieją wyłącznie dla syjonistów, ale otwarci są na wszystkich muzułman, którzy uznają prawo Izraela do istnienia i wierzą w osiągnięcie pokojowego rozwiązania tego konfliktu. Organizacja ta potępiła także Hamas za ich lament nad śmiercią Bin Ladena. Ciekawie będzie obserwować los tego świeżego powie­wu ze strony świata muzułmańskiego.

Jakże mam przeklinać, kogo Bóg nie przekli­na? l jak mam złorzeczyć, komu Pan nie złorze­czy?... Jakże piękne są twoje namioty, Jakubie, twoje siedziby, Izraelu!
IV Księga Mojżeszowa 23:8 i 24:5

W Mesjaszu,
Lonnie C. Mings
(z zespołu CFI)

Spoza obozu. Nie ma takiego kościoła, do którego mógłbym się przyłączyć. Przecież nie o to w życiu chodzi, żeby zaspokajać instynkt stadny.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka