"Praktycznie dla firm"
Takie motto zachęciło mnie do założenia konta w Idea Banku. Miało być praktycznie. Było aż do pierwszego przelewu. Okazało się, że bank wymaga odemnie, abym w momencie zatwierdzania przelewu odroczonego z datą wykonania następnego dnia roboczego (poniedziałek), miał na niego pokrycie w saldzie rachunku. Kwotę tę, zgodnie z zapewnieniami konsultanata, zaraz by mi zablokowali.
A zatem nie mogłem w piątek rano zlecić wykonania przelewu w poniedziałek i równocześnie przelać na mój rachunek z innego banku kwotę wystarczającą do jego realizacji.
Dopiero w piątek po południu, kiedy zasilenie konta doszło, mogłem zatwierdzić ten poniedziałkowy przelew.
Bank kierujący się dewizą "praktycznie dla firm" zmusił mnie do dodatkowego logowania do systemu po południu, kiedy miałem nadzieję, że uda mi się załatwić wszystko rano. Z powodu tego, że w piatek rano nie było na koncie wystarczajacej kwoty, bank odmówił przyjęcia zlecenia do realizacji w poniedziałek.
Jeżeli ktoś ma firmę, to znaczy, że jest odpowiedzialnym człowiekiem, który podejmuje ryzyko, zna konsekwencje swoich decyzji. Jeżeli zleca przelew a na koncie nie ma środków to wie, że w takim przypadku przelew nie zostanie zrealizowany.
Tymczasem zostałem potraktowany jak nierozumne bydlę, które jest po to aby go doić i które potrzebuje kogoś, kto je będzie pilnował, żeby nie poszło w szkodę, nie nażarło się koniczyny czy innych buraków i nie zdechło z powodu wzdęcia.
Zapewne "dla mojego własnego dobra" zablokowano mi możliwość zatwierdzenia przelewu, bo przecież mogło by się okazać, że nie będzie następnego dnia środków na koncie. A nikomu jakoś nie przyszło do gowy, że z powodu tego ryzyka, zmusza się mnie do dodatkowego logownia do systemu, a ja w tym czasie chciałbym moć zarabiać pieniądze...
Tyrania politycznej poprawności, która wszystkim wpaja, że obywatel jest nieodpowiedzialny i potrzebuje coraz to nowych zabezpieczeń przed własną głupotą. Te zabezpieczenia kosztują. Mnie - jako podatnika - kosztują.
A najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że o moje "bezpieczeństwo" dbają ludzie, którzy jak wiadomo z definicji, są nieodpowiedzialni i trzeba ich chronić przed skutkami własnych decyzji.
Kto mnie uchroni przed skutkami ich decyzji? Ratuj się kto może!
Spoza obozu. Nie ma takiego kościoła, do którego mógłbym się przyłączyć. Przecież nie o to w życiu chodzi, żeby zaspokajać instynkt stadny.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka