Kto trafił na ten wpis w dziale „Film”, już wie o czym będzie mowa. Tak, właśnie byłem na „Incepcji”.
Od jakiegoś czasu przyuważyłem, że pasują mi filmy z L. Di Caprio. Facet kręci filmy z przesłaniem, np. „W sieci kłamstw” pokazuje, że moralne wartości, którym już całkiem sprzeniewierzył się zgniły zachód, pozostały jeszcze żywe w ogarniętym wojną Iraku. Główny bohater dokonuje wyboru. W „Wyspie tajemnic” też trudny wybór – życie w kłamstwie albo śmierć – w prawdzie. Żądza zemsty prowadzi bohatera prosto w pułapkę.
Nic dziwnego, że poszedłem na „Incepcję” z nadzieją, że i tutaj autorzy filmu będą mieli coś fajnego do powiedzenia. Nie zawiodłem się. Główne przesłanie, że „gorszą rzeczą od najgroźniejszego wirusa czy bakterii jest myśl zasiana w mózgu”, jest warte poświecenia uwagi.
Ile razy mogliśmy się przekonać o tej prostej prawdzie? Ilu szaleńców zainspirowanych pomysłami o wyższości swojej rasy czy religii skąpało ziemski padół we krwi? A więc nie śpij – bo ktoś ci chce podsunąć jakąś fałszywą myśl. Kto czytał moje inne wpisy – już wie jak bardzo spasował mi ten film.
Jest jeszcze wątek miłosny. Czy miłość jest w stanie wciągnąć naszego bohatera w świat iluzji? Nie! Wygrał te bitwę – iluzja snu kontra rzeczywistość. Rzeczywistość – nie ułuda.
Ktoś porównał ten film z Matrixem. Dla mnie „Incepcja” to lekarstwo na kaca po obejrzeniu Matrixa. Chorzy autorzy mieli chore idee i zrobili chory film. BTW – chyba wiecie, że bracia Wasowscy przestali już być braćmi?
Ciekawe, ilu ludziom Wasowscy inceptowali tę chorą myśl, że rzeczywistość nie jest rzeczywistością?
Spoza obozu. Nie ma takiego kościoła, do którego mógłbym się przyłączyć. Przecież nie o to w życiu chodzi, żeby zaspokajać instynkt stadny.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura